Ogłoszono termin (8 listopada), miejsce (nowa hala w Krakowie) i oczywiście nazwiska głównych bohaterów, czyli Artura Szpilki (16-1, 12 KO) i Tomasza Adamka (49-3, 29 KO). Minęło kilkanaście dni, a znaków zapytania dotyczącej hitowo zapowiadającej się walki pojawia się coraz więcej. Co prawda Artur Szpilka ruszył już na obóz do Zakopanego i jest zdeterminowany, aby walczyć z bardziej doświadczonym przeciwnikiem, Adamek też przekonuje, że skoro przyjął ofertę to się z tego nie wycofuje, ale... i tak nic nie jest przesądzone. Żaden z pięściarzy nie podpisał jeszcze dokumentów. Poza tym, w programie Puncher na antenie Polsatu Sport Góral stwierdził, że jeśli są jakieś problemy, to one są ze strony Andrzeja Wasilewskiego.

Promotor twierdzi przede wszystkim, że hamulcowymi Polsat Boxing Night są ludzie z obozu Adamka, gdzie ściera się kilka koncepcji. Co więcej, Andrzej Wasilewski przekonuje, że Adamek dostał też maila od prawnika Pata Englisha reprezentującego współpromującą Polaka grupę Main Events, w którym ten napisał, że dziwi się oficjalnemu ogłoszeniu terminu walki, więc doskonale wie o sprawie. Pięściarz widzi to inaczej.

– Nie dostałem żadnego maila – ucina rozmowę Adamek i tłumaczy dalej: – Znam ofertę z Polsatu i nie muszę mieć na to papieru, bo to moi przyjaciele. Trzeba dograć szczegóły i tyle. Chcę na przykład dwunastu rund, a nie dziesięciu jak już słyszałem. Chciałbym też, aby obsada sędziowska była międzynarodowa - mówi "Góral".

– Jestem na tak. Ja nie mówię głupot i nie zmieniam zdania. Chciałbym podpisać kontrakt jak najszybciej. Jeżeli pan Wasilewski będzie da swojego chłopaka do walki, wejdziemy do ringu. już biegam i chodzę na siłownię. Jeżeli wszystko będzie dobrze, pierwszego września lecę do Polski na przygotowania. A później pokażę Szpilce prawdziwy boks. On go jeszcze nie zna, ja już próbowałem – mówi Tomasz Adamek.

Pełny tekst w "Przeglądzie Sportowym" >>