Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


WolakGdy zacznę przyjmować uderzenia, po których będę padać na deski, da mi to znak, że czas powiedzieć dość. Myślę o tym każdego dnia, bo nie chcę być na starość inwalidą - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Paweł Wolak (29-1, 19 KO).

Przegląd Sportowy: Pokonał pan niedawno w Las Vegas Yuriego Foremana i zrobiło się spore zamieszanie w USA i w Polsce.
Paweł Wolak:
Już odczuwam to zainteresowanie mną. Dzwonią różni ludzie, którzy nawet nie wiem skąd mają mój numer telefonu! Ale to dobrze, niech tak będzie. Przyznam jednak, że nie spodziewałem się aż takiego szumu, choć przecież Foreman był mistrzem świata, jednym z najlepszych w mojej kategorii. Wziąłem tę walkę i nie myślałem co może się stać. Zwyczajnie, chciałem wygrać. (...)

PS: Co teraz z pańską karierą? Mówi się dużo o pojedynkach o mistrzowskie pasy, lecz wciąż brak konkretów.
PW:
To prawda, mówi się bardzo dużo, a my spokojnie czekamy. Chciałbym walczyć o pas. Mistrzami są Saul Alvarez, Cornelius Bundradge, Miguel Cotto i Siergiej Dzinziruk. Teraz wszystko w rękach promotorów i to oni muszą dogadać się tak, by wszystkim się opłacało. (...)

PS: Z którym byłaby szansa na największą gażę?
PW:
Z Meksykaninem Alvarezem. Albo nie, przepraszam - z Cotto! To byłoby coś.

PS: Sześć zer w kontrakcie?
PW:
Pewnie tak. Im więcej tym lepiej. Ale ja w życiu mam inne cele. Nie noszę złotych łańcuchów, nie mam nawet zegarka. Chcę ustawić swoją rodzinę, wykształcić synka i tak dalej. To jest ważne.

PS: Kiedy zejdzie pan z budowy? Bo o pana pracy krążą już legendy.
PW:
Ale ja chcę pracować. Pan Adam Skarżyński kiedyś bardzo dużo mi pomógł. „Na robocie" poznałem też wielu fajnych chłopaków, twardych gości. Lubię to, choć jest bardzo ciężko. Jednak rękawiczki noszę i mam delikatne ręce (śmiech).

Więcej znajdziesz w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym"