Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Kołodziej- Widzę, że Paweł jest dobry w tym co robi . Dla mnie najważniejsze jest, żeby nie ucierpiało jego zdrowie, żeby z każdej walki wyszedł bez szwanku - mówi Maria Kołodziej, mama Pawła Kołodzieja (29-0, 17 KO), na cztery dni przed eliminacyjnym pojedynkiem syna do mistrzowskiego pasa IBF wagi junior ciężkiej. Rywalem niepokonanego Polaka podczas zaplanowanej na 17 marca gali "Wojak Boxing Night" w Krynicy Zdrój będzie Rumun Giulian Ilie (18-4-2, 5 KO).

- Pani Mario, czy ogląda Pani walki syna? Będzie Pani obecna na gali 17 marca?
Maria Kołodziej:
Walki zawsze oglądam, ale czy będę obecna na gali, jeszcze nie wiem. Zależy to tylko od Pawła, nie chcę go dodatkowo stresować swoją obecnością. Wiem, że nie zawsze obecność rodziców na widowni działa na niego pozytywnie, czasem jest to zbyt duża presja. Dlatego zastanawiam się czy się będziemy śledzić walki przed telewizorem i podejdziemy na halę, jak będzie już po wszystkim. W ubiegłym roku wprawdzie byłam na walce Pawła w Krynicy, ale teraz zobaczymy. W tym momencie nie mama jest ważna tylko Paweł.

- Jakim Paweł był dzieckiem?
Bardzo żywym, energicznym. Wszędzie go było pełno. Ciężko było mu usiedzieć w jednym miejscu.

- Wdawał się w bójki jako młody chłopak?

Zdarzało się. Pamiętam, jak wybił szybę w drugiej klasie szkoły podstawowej, ale jakichś poważniejszych wybryków chuligańskich nie pamiętam.

- Czy Paweł w dzieciństwie chciał zostać sportowcem? Skąd wzięło się jego zainteresowanie sportami walki?

Paweł interesował się sportem od najmłodszych lat, różnymi dyscyplinami… był hokej,  taekwondo, kickboxing, jazda na nartach. Boks przyszedł dopiero później. Próbował wielu dostępnych na naszym terenie form aktywności, ale jak wiadomo ostatecznie zdecydował, że to właśnie boks jest tym, czemu chce się poświęcić.

- A Pani jakie Pani jakie miała plany wobec syna?
Sport był zawsze obecny w jego życiu stąd z mężem myśleliśmy, że Paweł pójdzie na AWF po ukończeniu liceum ogólnokształcącego. Wizja jego przyszłości zmieniła się w czwartej klasie liceum. Za namową naszego znajomego, który był zawodowym wojskowym, Paweł zdecydował się jednak nie zdawać na AWF tylko do Wyższej Szkoły Oficerskiej w Poznaniu. W trakcie nauki postanowił się jednak przenieść na Uniwersytet im. A. Mickiewicza, bo będąc studentem Szkoły Oficerskiej, nie uzyskiwał zwolnień na treningi, a bardzo chciał rozwijać się sportowo.


- Paweł był dobrym uczniem?
Tak, miał dobre oceny. Przykładał się do nauki.

- Był faworyzowany przez nauczycieli ze względu na karierę sportową czy nie było żadnej taryfy ulgowej?
Do etapu liceum Paweł nie miał żadnych forów, zwłaszcza że nie miał aż tak wybitnych wyników w sporcie. Witek, jego brat, był w kadrze polski i to w jego przypadku przymykano czasem oko na brak pracy domowej czy nieprzygotowanie do lekcji.

- Pomagała Pani Pawłowi w nauce?
Syn czekał na mnie aż wrócę z pracy i sprawdzę mu wypracowanie z polskiego. Zawsze było to sprawdzanie, ale nigdy nie pisanie bądź odrabianie czegoś za niego. Paweł miał bardzo dobre oceny z polskiego i chyba jak myślę był to jeden z jego ulubionych przedmiotów, oczywiście poza WF-em.

- Jak często widuje Pani teraz syna?
Średnio pół roku jest w Warszawie, pół roku w Krynicy. Mimo napiętego grafiku podczas pobytu w Warszawie, stara się kiedy może, na weekend przynajmniej pokazać się w domu. Paweł silnie odczuwa potrzebę kontaktu z rodziną, rodzicami. Mieszkają z żoną niedaleko nas, więc jak tylko jest w Krynicy, jest każdorazowo naszym gościem. Z resztą on najlepiej czuje się tu w Krynicy i duchem jest cały czas z nami.

- Czym są dla Pani sportowe sukcesy Pawła?
Jego sukcesy są dla mnie bardzo ważne. Jak każda matka cieszę się z triumfów dziecka. Dla niego jest to ważne, więc tym samym dla mnie też.

- Jak radzi sobie Pani ze stresem przed ważnymi pojedynkami Pawła?
Różnie, chociaż ostatnio coraz lepiej. Widzę, że Paweł jest dobry w tym co robi. Dla mnie najważniejsze jest, żeby nie ucierpiało jego zdrowie, żeby z każdej walki wyszedł bez szwanku. Staram się być zawsze dobrej myśli, czasem stosuję różne techniki na uspokojenie [śmiech] lub posiłkuję się różnymi mądrymi książkami.

- Czy któraś z walk Pawła szczególnie utkwiła pani w pamięci?
No chyba ta ostatnia w Krynicy, z Felixem Corą Juniorem. Mocno trzymaliśmy kciuki i udało się. Byłam bardzo dumna z syna.

- Jaki jest Paweł prywatnie, poza ringiem, treningami?
Bardzo towarzyski. Ma w Krynicy mnóstwo przyjaciół, często odwiedzają ich z żoną Moniką. Na imprezach bardzo lubi tańczyć.  Jest pogodny i bardzo dowcipny.

- Czy poza boksem Paweł się interesuje?
Bardzo lubi czytać. Często przywozi mi różne ciekawe książki.

- Jego ulubiona potrawa to...
Najbardziej lubi sernik na zimno, taką paschę i ajerkoniak domowej roboty.

- Czego spodziewa się Pani po sobotniej walce?
Wygranej Pawła. Wiem, że jeśli zwycięży, może potem boksować o mistrzostwo świata, a to jest jego największe marzenie.

Rozmawiała: Ewa Niewiarowska{jcomments on}