Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

31 maja w Pruszkowie Michała Cieślaka (18-0, 12 KO) czeka kolejny trudny test. Polska nadzieja wagi junior ciężkiej zmierzy się z niebezpiecznym Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą (29-6, 27 KO). Pięściarz z Radomia po raz pierwszy odniósł się też do problemów, jakie nękają go poza ringiem.

Ile razy widziałeś swojego rywala w akcji?
Michał Cieślak: Obejrzałem jego walkę z Krzysztofem Włodarczykiem (w czerwcu 2018 roku "Diablo" wygrał na punkty) i Dmitrijem Kudriaszowem (w czerwcu 2017 roku Rosjanin wygrał przez t.k.o. w 5. rundzie). Analizę rywala zostawiam trenerowi Andrzejowi Liczikowi. Wiem, że przygotuje odpowiednią taktykę, a ja będę chciał zrealizować ją w ringu.

Jak bardzo zmienił twój boks, odkąd rozpocząłeś współpracę z trenerem Liczikiem?
Zmieniło się bardzo dużo i myślę, że może być jeszcze lepiej. Czuję, że to wszystko zaczyna się odpowiednio układać, a przy trenerze stale czynię progres. Na pewno na rozwój wpłynąłby też jakiś wyjazd na sparingi do USA lub Anglii, ale na razie nie ma co wybiegać w przyszłość. Najpierw chcę wykonać swoją robotę w Pruszkowie i później będę się zastanawiał, co dalej.

Jak bardzo wzrosła twoja pewność siebie po zwycięstwie z byłym tymczasowym mistrzem świata Yourim Kalengą, którego w marcu pokonałeś przed czasem?
Bardzo. Zresztą już w walce z Kalengą od początku czułem się mega pewny siebie. Wiedziałem, jaką pracę włożyłem na treningach, jak mocny miałem obóz i wystarczyło tylko wyjść po swoje. Teraz muszę to powtórzyć.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>