Zawieszenie spowodowało zatrzymanie kariery. Zawiodłem najbliższych, kibiców i samego siebie. Przyjąłem to na klatę - mówi powracający do boksu Michał Cieślak. Kariera dobrze zapowiadającego się radomianina w sobotę wystartuje po raz drugi.

Kariera Michała Cieślaka rozwijała się wzorcowo. Wszystko zmieniło się w grudniu. Po wygranej nad Nikodemem Jeżewskim w organizmie Cieślaka wykryto dwie zakazane substancje - Oxandrolon i Mesterolon (jego rywal także był na dopingu - red.). Przyznał się do winy, stosując te środki w celu zrzucenia wagi.

- Zawieszenie spowodowało zatrzymanie kariery, a ładnie się to wszystko układało. Zawiodłem najbliższych, kibiców i samego siebie... Co zrobić po fakcie? Trzeba było przyjąć to na klatę i tylko czekać. Nie ma miejsca na drugi błąd. Jeśli zostałbym złapany drugi raz, to byłbym zdyskwalifikowany dożywotnio - opowiada 28-letni Cieślak, który zadebiutuje w wadze ciężkiej starciem z Chorwatem Ivicą Bacurinem.

- Przy mojej ósmej walce pojawiła się propozycja z obozu Ołeksandra Usyka. Miałem raptem cztery tygodnie na przygotowania i dlatego do tej walki nie doszło. Wylot do Stanów Zjednoczonych przepadł po walce z Jeżewskim - perspektywa treningów, rozwoju, sparingów, może walk. Teraz po prostu chcę robić swoje i iść do przodu. Może możliwość wylotu do USA powróci w przyszłości - dodaje.

Pełna treść artykułu na Sportowefakty.pl >>