- Chciałbym, żeby każda kolejna moja walka była dobra i widowiskowa, aby kibic oglądający mnie w akcji widział, że ten facet ma konkretny cel - mówi w rozmowie z Interią pięściarz Mateusz Masternak (37-4, 26 KO), były mistrz Europy w wadze junior ciężkiej, który dzisiaj na gali w Dzierżoniowie zmierzy się z Aleksandrem Kubiczem (9-2, 6 KO).

Mam wrażenie, że jakiś czas temu propozycję walki z Aleksandrem Kubiczem skwitowałby pan uśmiechem i stwierdzeniem, że to nie ta klasa przeciwnika, bo jesteście na różnym poziomie sportowym. Sytuacja, w jakiej się pan teraz znalazł, jest dziwna i trochę trudna?
Mateusz Masternak: To prawda, że Kubicz nie jest zawodnikiem znanym, popularnym, ani mającym za sobą bogatą przeszłość sportową. Niemniej to pięściarz, który umie boksować i potrafi zaskakiwać rywali swoją odpornością oraz determinacją. Dlatego nie przesadzałbym w niskiej ocenie klasy rywala, niemniej prawdą jest, że boksowałem z rywalami o dwie półki wyżej. Mimo to Kubicza nie można lekceważyć.

Jak wyobraża pan sobie nieodległą przyszłość, zakładając pokonanie Kubicza? Chciałby pan od razu wrócić wyżej o dwie półki pod względem klasy rywali?
Takie rzeczy trudno jest przewidzieć. Na zapleczu mówi się coś o gali z cyklu Polsat Boxing Night. Zobaczymy, czy to wyjdzie, bo na razie nie ma większych konkretów, ale nie ukrywam, że bardzo chciałbym zaboksować na tej gali. Myślę, że po pojedynku w Dzierżoniowie wszystko wyjaśni się w ciągu góra dwóch tygodni. Oczywiście, jeśli w międzyczasie dostałbym propozycję walki przykładowo z Denisem Lebiediewem, to wiadomo, że walka o tytuł byłaby dla mnie priorytetem i na pewno wybrałbym takie starcie kosztem występu w Polsce. Jestem na takim etapie kariery, że cały czas muszę być gotowy, bo już nie mam czasu na błędy. Otrzymując taką szansą, trzeba ją wziąć i po prostu wykorzystać. Kolejna może nie przyjść.

Zakładając, że gala Polsat Boxing Night dojdzie do skutku i miałby pan możliwość opowiedzenia się za konkretnym rywalem, to wolałby pan skonfrontować się z Krzysztofem Włodarczykiem, czy Krzysztofem Głowackim?
Na pewno wybrałbym któregoś Krzyśka (śmiech). A mówiąc serio, oczywiście wskazałbym na Krzyśka "Diablo" Włodarczyka. Z tego względu, że napięcie emocjonalne wokół naszego starcia jest budowane od kilku lat. Już dawno mówiło się o tym pojedynku. Wypowiadam się też w imieniu swoich fanów, którzy w mediach społecznościowych piszą do mnie z pytaniem, kiedy stoczę walkę z "Diablo". Skoro kibice chcieliby starcia z Włodarczykiem, to ja chciałbym im to dać. Myślę, że ten pojedynek wzbudziłbym dużo większe zainteresowanie kibiców niż walka z Głowackim.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>