Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Trener woli na łamach mediów opowiadać o mankamentach naszej współpracy, zamiast poinformować mnie o tym prosto w twarz, jestem rozczarowany jego postawą - tak 2,5 roku temu mówił na łamach "Super Expressu" Mateusz Masternak (36-4, 26 KO) o trenerze Andrzeju Gmitruku, z którym rozstał się po porażce z Grigorijem Drozdem. Przez ten czas "Master" trenował u Niemców i walczył za granicą. Teraz... wraca do Gmitruka. Z nim w narożniku zmierzy się w sobotę na gali Polsat Boxing Night z Amerykaninem Erikiem Fieldsem (24-3, 16 KO).

- Nigdy sobie tego nie wyjaśnialiśmy tego konfliktu. Nie chcemy wracać do tamtego momentu. Obaj w nerwach za dużo sobie powiedzieliśmy. Popełniłem błąd, trener również, ale jesteśmy dorośli i odcinamy się od tej sytuacji grubą kreską - przekonuje "Master".

- Niemieccy trenerzy Ulli Wegner i Georg Bramowski byli zdziwieni i kilkakrotnie kazali mi się zastanowić. Namawiali mnie, ale zdania nie zmieniłem. Uznałem, że lepiej będzie, bym przygotowywał się w Polsce, blisko rodziny. Uszanowali tę decyzję. Dzięki temu, że pracowałem z innymi trenerami, nabrałem więcej szacunku do Andrzeja Gmitruka. Pierwszy do niego zadzwoniłem. To on miał największy wpływ na moją karierę, najlepiej poznał mnie jako człowieka i jako zawodnika - tłumaczy były mistrz Europy wagi junior ciężkiej.

Pojedynek z Fieldsem będzie dla Masternaka pierwszym występem przed polską publicznością od września 2011 roku. Głównym wydarzeniem tej imprezy będzie pojedynek Tomasza Adamka z Erikiem Moliną.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>