Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Były mistrz Europy wagi junior ciężkiej Mateusz Masternak (36-4, 26 KO) zakończył ubiegły rok porażką z Tonym Bellew. 28-letni Polak, który wciąż ma jeszcze do wypełnienia rok kontraktu z grupą Sauerland Event, podsumował na swoim blogu minione dwanaście miesięcy. Poniżej wpis "Materra":

Minął rok 2015… podzieliłbym go chyba na kilka etapów, tych pozytywnych i tych negatywnych. Do pozytywnych zaliczam moją aktywność sportową w tym roku – 4 walki, to dobry wynik. Gorzej z moim bilansem – 2:2. Pierwsza walka z Argentyńczykiem… o tym, co działo się w ringu nie warto wspominać, natomiast wartościowym był dla mnie naprawdę dobry obóz przygotowawczy i cenne doświadczenie, wyciągnięte ze sparingów. O drugim pojedynku, walce w RPA już chyba zostało powiedziane wszystko. W mojej pamięci pozostały jedynie brak oddechu przez 10 rund i zawód podczas wygłaszania werdyktu. To był chyba najtrudniejszy pojedynek w mojej karierze, ale nie pod względem jakości przeciwnika, lecz tak odmiennych warunków klimatycznych.

Trzecie starcie, to Brazylijczyk Carlos Nascimento. Miałem świetny obóz przygotowawczy i w ringu czułem się naprawdę dobrze. Rywal nie z tej najwyższej półki, więc nie udało mi się do końca pokazać swoich możliwości. Wszakże nokaut dość spektakularny, a takie właśnie podobają się kibicom. Ostatnia walka w roku 2015 i z pewnością najważniejsza. Stworzyliśmy z Tony Bellew świetne widowisko, aczkolwiek czuję niedosyt i to nie ze względu na werdykt, lecz ze względu na to, iż stać mnie na więcej, a w walce tego nie pokazałem.

Nie martwię się o to, że te cztery porażki mogą przekreślić moją karierę, ale jest pytanie „co dalej?”. Niestety w tej chwili to nie mi odpowiadać na nie. Doszedłem do wniosku, że walki wyjazdowe w obecnych czasach nie mają najmniejszego sensu. Praktycznie każdy mistrz jest pielęgnowany na swoim podwórku, a pojedynek na terenie rywala zawsze niesie ryzyko nieuczciwego werdyktu. Zastanawiam się też nad tym, czy dalsza współpraca w obecnym trybie z Trenerem Wegnerem ma sens – jego rady i wskazówki w trakcie przygotowań są bezcenne, jednak podczas walk brakuje go w moim narożniku. Trening to tylko 50%, drugie 50% to wsparcie podczas walki. Zakładając więc, że zrezygnuję z walk wyjazdowych, rok 2016 nie zapowiada się ciekawie. Marzę o tym, by zaboksować w Polsce, ale jeśli nie uzyskam na to zgody, obawiam się, że czekać mnie może kilka pojedynków na niemieckich ringach z rywalami pokroju Carlosa Nascimento. …zamierzam jednak ten czas wykorzystać na przygotowanie do wielkich zmian w roku 2017.