Mariusz Wach- Jeśli boksujesz przez 15 lat po europejsku to oczywiście ciężko w dwa miesiące przestawić się na  boks amerykański. Ten proces wymaga bardzo dużo zaangażowania i pracy zarówno z mojej strony jak i ze strony trenera - mówi w wywiadzie dla ringpolska.pl najwyższy polski pięściarz zawodowy Mariusz Wach (23-0, 11 KO), który już dziś w nocy zadebiutuje na gali organizowanej przez grupę Global Boxing Promotions w Newark pod trenerskim okiem byłego mistrza świata wagi ciężkiej Michaela Moorera. Rywalem mierzącego 202 cm "Polskiego Olbrzyma" będzie reprezentant USA Jonathan Haggler (23-3, 18 KO).

- Mariusz, gdy zaczynałeś karierę zawodową, mówiłeś, że chciałbyś pójść w ślady Andrzeja Gołoty. Czujesz, że po wyjeździe do Stanów jesteś bliżej tego celu?
Mariusz Wach:
Na pewno. W USA są dla mnie większe możliwości i lepsze perspektywy dobicia się do czołówki. Teraz przede mną ciężkie treningi i myślę, że za jakiś czas coś osiągnę.

- Jakim trenerem jest Michael Moorer? Na co zwraca uwagę podczas treningu?
MW: J
est bardzo wymagający i profesjonalnie podchodzi do swojej pracy. Zwraca uwagę na wszystkie moje błędy - gdy opuszczam ręce czy nie prostuję do końca ręki przy zadawaniu ciosu... Podoba mi się to. Moorer nie zawala treningów, zawsze jest obecny, poświęca mi swoją uwagę.

- Czym różni się szkoła boksu Michaela Moorera od tej [twojego poprzedniego trenera] Andrzeja Gmitruka?
MW:
To wszystko jest boks i jakichś wielkich różnic nie ma, ale na pewno mentalnie bardziej motywuje mnie do cięższej pracy. Po treningu bardzo dużo rozmawiamy - siadamy gdzieś przy ringu i Moorer mówi mi, jak powinienem się zachowywać w niektórych sytuacjach podczas sparingu, walki czy na worku bokserskim. Analizuje mój trening, mówi co było dobrze a co źle, każe zastanawiać mi się nad tym. - Jak wygląda twój dzień treningowy w USA?
MW:
Trenuję dwa razy dziennie. Wstaję o 7.30, potem jest śniadanie, pierwszy trening, obiad, drugi trening, trzeci posiłek - w kółko to samo. Czasem tylko w sobotę mam jeden trening. Niedzielę mam wolną.

- Dużo schudłeś, Michael Moorer mówił, że ważysz wręcz za mało...
MW:
Faktycznie był taki okres, że ważyłem troszkę za mało i trener kazał mi troszkę podjadać. Wybraliśmy do tej walki optymalną wagę. Być może przed kolejną popracujemy jeszcze nad masą mięśniową, na razie waga jest optymalna.

- Pojawiłeś się wreszcie w rankingu federacji WBC. Cieszy cię ta zmiana?
MW:
Na pewno. Każda taka zmiana każdego zawodnika cieszy.

- Moorer twierdzi, że na naukę amerykańskiej szkoły boksu potrzebujesz około dwóch lat. Zgadzasz się?
MW:
Jeśli boksujesz przez 15 lat po europejsku to oczywiście ciężko w dwa miesiące coś zmienić. To na pewno nie potrwa pół roku, ale może troszkę wcześniej się przestawię, niż ocenia to Michael. Ten proces wymaga bardzo dużo zaangażowania i pracy zarówno z mojej strony jak i ze strony trenera.

- Co wiesz o sobotnim rywalu?
MW:
Jest doświadczony, większość walk wygrał przed czasem, ale raczej stoi w miejscu, a tacy zawodnicy mi pasują. Myślę, że będzie dobrze.

- To będzie dla ciebie ważna walka. Chcesz ją wygrać efektownie? Nastawiasz się na nokaut?
MW:
Chcę się po prostu dobrze zaprezentować i zwyciężyć. A jeśli będzie można skończyć ją przed czasem, to tak zrobię.{jcomments on}