Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Myślę, że Adam nastawia się na bardzo mocne zdominowanie Heleniusa w każdej rundzie i zepchnięcie go do głębokiej defensywy. Wymęczy go. Tak wytrenowany będzie cały czas na nim „wisiał” - mówi Mariusz Wach, który od czwartku przebywa w Stanach Zjednoczonych. Były pretendent do tytułu mistrza świata pomaga w sparingach w Nowym Jorku obecnie najlepszemu polskiemu "ciężkiemu" Adamowi Kownackiemu, który 7 marca zmierzy się z Robertem Heleniusem. Gala odbędzie się w Barclays Center na Brooklynie.

Za panem dopiero pierwsze dni pobytu w USA. Ile sesji sparingowych za wami?
Mariusz Wach:  Na razie sparowaliśmy dwa razy. Dwukrotnie po sześć rund. Dzisiaj (rozmowa odbyła się we wtorek - przyp. AG) był jeszcze jeden zawodnik do pomocy, a w sobotę było nas trzech. Jeden to miejscowy pięściarz, a drugi młody, wysoki chłopak z Polski (Damian Knyba - przyp. AG). Z nimi Adam zrobił sobie po dwie rundy, a ja wskoczyłem na sześć.

Mając porównanie Adama z tamtego okresu z obecną wersją zawodnika, stojącego w przedsionku do pojedynku o mistrzostwo świata, w jakim stopniu się zmienił?
Jest znacznie pewniejszy siebie. Sam wie, że wygrana z Heleniusem już na centymetry przybliży go do życiowego pojedynku. Adam bardzo w to wierzy i widać, że z tą myślą i odpowiednim nastawieniem przychodzi na każdy trening. Widać, że jest bardzo zmotywowany.

A jak postrzega pan Adama, na przestrzeni tych lat, już jako człowieka? Dekadę temu był chłopakiem z ambicjami sportowymi, ale jeszcze pracował fizycznie i boks dopiero zaczynał traktować poważnie. Dzisiaj jest w innym miejscu, sytuacja finansowa zmieniła mu się diametralnie i jest w przededniu walki o tytuł MŚ. Czy w związku z tym przeszedł jakąś metamorfozę?
Powiem to szczerze: jest takim samym, równych chłopakiem, jakim był dziesięć lat temu. Kariera, sława, a nawet pieniądze, w ogóle go nie zmieniły. O cokolwiek by się go nie zapytać, podchodzi po ludzku. Widzę też, jaki ma stosunek do osób, które przychodzą po autografy. Przed treningiem znajduje czas dla fanów, składa podpisy i normalnie rozmawia. Bez żadnego gwiazdorzenia i noszenia głowy wysoko. Tak samo, jak kilka lat temu, tak teraz można z nim normalnie pogadać.

Pełna treść rozmowy na Interia.pl >>