- Wracam do Polski, poskładam rączkę i walczymy dalej - powiedział "Super Expressowi" Mariusz Wach (33-3, 17 KO) po tym jak przegrał przez techniczny nokaut z Jarrellem Millerem (20-0-1, 18 KO) na gali w Uniondale. Pojedynek został zastopowany przez sędziego w dziewiątej rundzie.

- W drugiej rundzie zacząłem czuć, że coś jest nie tak z moją prawą ręką. Trafiłem Millera mocno w czoło i pękła mi kość - zdradził "Super Expressowi" Wach, który od trzeciego starcia wyraźnie osłabł i oddał rywalowi inicjatywę.

- Nie mogłem uderzać mocno prawą ręką, ale nie chciałem, by przerwano walkę. Gdyby nie ta ręka, fani zobaczyliby kawał dobrego boksu - mówił Wach, który po walce trafił do szpitala. - To na pewno nie jest koniec mojej kariery. Obiecuję, że kibice zobaczą mnie jeszcze w ringu - zapewnia pięściarz z Krakowa, dla którego była to druga porażka przed czasem na zawodowych ringach.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>