Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Ostatnio zatrudniłeś się w Kalifornii jako sparingpartner mistrza olimpijskiego Tony'ego Yoki. Jak było?
Mariusz Wach: Bardzo dobrze. Znowu poczułem, że jestem głodny boksu i zrzuciłem z siebie rdzę (śmiech). Zmobilizowałem się też do ostrych treningów, bo dostałem ofertę walki z Millerem. To dało mi dodatkową motywację.

Gdzie będziesz się przygotowywał do tego pojedynku?
W Polsce pod okiem trenera Piotra Wilczewskiego. Do USA planuję wrócić na około trzy tygodnie przed walką. Jestem w bardzo dobrej formie po treningach w Kalifornii. Planuję jeszcze tylko zrzucić kilka kilogramów i na 11 listopada będę w pełnej gotowości. Będzie dobrze.

Twój przeciwnik Miller już zaczyna promować waszą walkę w oryginalny sposób. W jednym z wywiadów mówi, że powinieneś "odłożyć proteiny".
(śmiech) Coś tam czytałem w internecie. Ring zweryfikuje, czy jest on mocny tylko w słowach, czy w ringu też. Na pewno jest silny, ale poza siłą fizyczną nie reprezentuje niczego wielkiego. Nie ma też dużego doświadczenia, bo nie walczył jeszcze z nikim z czołówki. Na pewno pojedynek z nim nie będzie szybką szermierką na pięści, raczej pokazem chamskiej siły. Nie liczę na jakiś finezyjny boks, pewnie będzie dużo przepychanek.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>