Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Przez trzy tygodnie był pan sparingpartnerem mistrza świata Anthony’ego Joshuy przed jego hitowym starciem z Władimirem Kliczką o dwa pasy mistrz świata w wadze ciężkiej. Zajęcia odbywały się w Angielskim Instytucie Sportu w Sheffield?
Mariusz Wach: Tak, to bardzo duży ośrodek przygotowań olimpijskich. Gdy sparingi miał Joshua, to tylko on przebywał na sali treningowej, ale przez ośrodek przewijała się także angielska kadra w boksie. Poza tym mijałem się z przedstawicielami innych sportów, bo jest to w dużej mierze kompleks lekkoatletyczny, począwszy od biegów, po skok wzwyż i w dal.

Wrócił pan mocno poturbowany?
No gdzie tam.

Ciosy Joshuy są aż tak przereklamowane?
Jestem starym wygą, więc na sparingach nie dam sobie zrobić krzywdy.

I nawet się panu nie zakręciło w głowie?
Szło mi naprawdę dobrze. Unikałem mocnych ciosów, a te, które mnie dosięgły, niespecjalnie odczuwałem. Sparowaliśmy zawsze w kaskach i w dużych rękawicach.

Jaki scenariusz wieści pan na ten pojedynek?
Cokolwiek bym nie powiedział, to prawda jest taka, że walka może potoczyć się bardzo różnie i pójść w obie strony.

A intuicja co panu podpowiada?
Kliczko na pewno wyjdzie zmotywowany, bo nie lubi przegrywać. Władimir wiele pojedynków stoczył na dystansie 12 rund, paręnaście o tytuły i w obronie mistrzostwa świata, dlatego wie "z czym to się je". Joshua jeszcze nie ma tego doświadczenia i rutyny, niemniej jeśli zdoła wygrać z Kliczką, to wyważy sobie drzwi do najlepszych pojedynków. Ponadto przejdzie do historii, bo będzie zdobywał kolejne tytuły. Pojedynek o taką stawkę, z tyloma smaczkami, zapowiada się emocjonująco.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>