Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Mariusz Wach (33-2, 17 KO) zmierzy się 3 czerwca na gali w Londynie z Dillianem Whytem (20-1, 15 KO). - Mam nadzieję, że Whyte sprowokuje mnie jakoś na konferencji prasowej. Poczułbym wtedy ciśnienie i bardziej "nakręciłbym się" na ten pojedynek! - powiedział Wach w magazynie Puncher.

Mateusz Borek: Mariusz, przede wszystkim chciałbym Ci pogratulować kolejnej dużej walki i kolejnej szansy. 3 czerwca, O2 Arena w Londynie, Mariusz Wach - Dillian Whyte... na takie walki się czeka!
Mariusz Wach: Dokładnie. W ostatnim pojedynku z Erkanem Teperem (16-2, 10 KO) zaprezentowałem się w miarę dobrze i wygrałem. Myślę, że trzeba iść za ciosem, bo mam już trochę lat na karku i po prostu nie mogę dłużej czekać. Wygrana z Whytem zagwarantowałaby mi na pewno znacznie ciekawsze walki.

A czy Twoja przygoda z Whytem to sprawa jednorazowa, czy podpisałeś z angielskim promotorem umowę na więcej pojedynków?
Nie, jestem umówiony wyłącznie na jedną walkę.

Słyszałem, że krzywdy nie ma... Podobno na kontrakcie masz pięć zer w funtach! (śmiech)
Dodaj jeszcze parę! Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają... (śmiech)

Jak trudną przeprawą będzie dla Ciebie Whyte?
Na pewno nie będzie to łatwy przeciwnik. Widać było po jego walce z Dereckiem Chisorą, że jest to pięściarz otwarty na długie wymiany ciosów. Jestem jednak spokojny i póki co zachowuję chłodną głowę. Mam tylko nadzieję, że Whyte sprowokuje mnie jakoś na konferencji prasowej. Prawdopodobnie poczułbym wtedy trochę ciśnienia i byłbym w stanie bardziej "nakręcić się" na ten pojedynek!

Czy będzie pasował Ci jego styl boksowania?
Mam taką nadzieję. Na pewno będzie on dążył do walki w półdystansie, a ja nie mogę się cofnąć, bo wtedy będzie po mnie. Będę musiał trzymać się środka ringu, a nie biegać po linach, bo wtedy może mnie wypuntkować hakami i sierpami. Na pewno będzie dużo klinczu... Nie mogę dać się zepchnąć!

Cała rozmowa z Mariuszem Wachem na polsatsport.pl >>