Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Mariusz nie będzie już dla nikogo sparingpartnerem - będzie pożądanym rywalem. Taki jest nasz cel, który nie był możliwy wcześniej do zrealizowania – teraz jest. Chcę podkreślić jedną rzecz, to bardzo ważne - czas pięściarskich bumów się dla Mariusza Wacha skończył. Nie obniżymy poprzeczki po Powietkinie - mówi menedżer Mariusza Wacha Iwajło Gocew, który nie tylko wymienia potencjalnych rywali "Wikinga", ale także widzi jego miejsce…w Hollywood.

Przemek Garczarczyk: Zacznijmy od najważniejszego: twojej oceny walki mariusza Wacha i tego, jaki wpływ ta walka będzie miała na jego sportową przyszłość?
Iwajło Gocew: Przede wszystkim Mariusz Wach walczył w Kazaniu z - moim zdaniem - drugim najlepszym pięściarzem świata wagi ciężkiej. Ja stawiam Saszę zaraz za Kliczką, a przed Deontay’em Wilderem. Przez ostatni rok, nawet trochę więcej, Powietkin jest z każdą następną walką coraz lepszy. Porozumienie promocyjne z Andriejem Riabinskim wyszło mu na dobre. Ma wokół siebie najlepszych w branży, a jednym z nich jest Andriej Kozłow, opowiedzialny za przygotowanie fizyczne Powietkina. A gdzie był przez ostatnie dwa lata Wach? Nie miał tak naprawdę choćby jednej walki przygotowującej go do pojedynku z rywalem klasy Powietkina. Nie chcę już wracać do przeszłości, jego prowadzenia po pojedynku z Kliczką, bo historii nie zmienię, ale Mariusz wyszedł do jednego z najmocniej bijących ciężkich świata praktycznie z marszu. Zaraz po walce Mariusz, który potwierdził, że ciągle jest potwornie wytrzymały na ciosy, powiedział mi, że Powietkin bije mocniej niż Kliczko. To coś znaczy. Jestem przyjacielem Powietkina. Właśnie wróciłem do Stanów, miałem okazję spędzić trochę czasu zarówno z Saszą, jak Denisem Lebiediewem, ale ja potrafię oddzielać stronę prywatną od biznesowej.

Moja ocena walki, w dwóch zdaniach? Mariusz pokazał przeciwko Powietkinowi więcej - o wiele więcej - niż pokazali tacy pięściarze jak Mike Perez czy Carlos Takam. Perez, jeszcze bardzo niedawno przymierzany do walki o tytuł mistrza świata, walczył na wielkich galach HBO… i nie wytrzymał jednej rundy. Takama też Powietkin znokautował. Oceniajmy Wacha przez taką perspektywę. Nie będzie z mojej strony żadnych wymówek, że Wach miał taką czy inną kontuzję i to miało wpływ na to, jak się bił w Kazaniu. To sport walki, tu jest krew. Nic mu się nie stało, jest OK.

Sam Mariusz Wach był wobec siebie krytyczny bardziej niż Ty: "Być może zabrakło mi jaj" - to jedna z jego wypowiedzi. Zabrakło, po dobrej pierwszej rundzie, agresywności, podjęcia większego ryzyka. Był syndrom wiecznego sparingpartnera?
To mamy już z głowy. Z tym etapem pracy Wacha już skończyliśmy. Już nie będzie takich nonsensów jak sparingi z Kliczką. Mariusz nie będzie już dla nikogo sparingpartnerem - będzie pożądanym rywalem. Taki jest nasz cel, który nie był możliwy wcześniej do zrealizowania - teraz jest. Mariusz będzie wkrótce innym, bardziej agresywnie bijącym pięściarzem.

Zostałeś menedżerem Mariusza Wacha w jednym celu - otworzyć mu drogę do dużych walk. Teraz wszystkie oczy będą zwrócone na ciebie. Będzie presja?
Żadna, bo tego chciałem. Chciałem pełnej możliwości pracy z Mariuszem. Dlatego ta walka, pomimo, że przegrana, jest sukcesem wszystkich ludzi, który są wokół niego, byli wobec niego lojalni. Już dziś rano, a przyleciałem z Rosji kilkanaście godzin temu, miałem ofertę od znanego amerykańskiego promotora, kogoś z kim pracuję od lat, wstawienia Mariusza na dużą galę. Takich telefonów na pewno będzie więcej, ale najpierw Wach musi wypocząć, a później z jego zespołem usiądziemy i na spokojnie pomyślimy, co dla niego jest najlepsze. Wszystkie drogi są otwarte.

Ze zrozumiałych względów nie spodziewam się szczegółów, ale o czym możemy rozmawiać już dziś?
Nie ma ograniczeń, gdzie czy z kim może walczyć Wach. Dostałem osobisty list od promotora Andrieja Riabińskiego, dziekujący Mariuszowi za odwagę, chwalący jego postawę na ringu i poza nim. To bardzo ważne. Na galach Riabińskiego walczyli na przykład Manuel Charr czy Johann Duhaupas, który pokazał jaki jest twardy w walce z mistrzem świata Deontayem Wilderem. Już masz dwa możliwe nazwiska na walkę Mariusza w Rosji. Chcę podkreślić jedną rzecz, to bardzo ważne - czas pięściarskich bumów się dla Mariusza Wacha skończył. Nie obniżymy poprzeczki. To tylko przykład z rosyjskiego rynku. Jest też rynek Polski, mamy współpracę z Polsatem, z czego chyba każda strona jest zadowolona, jest też, nazwijmy to mój, rynek amerykański.

Obiegowa opinia, ale poparta doświadczeniem jest taka, że w USA najpierw trzeba podpisać promotorski układ z kimś silnym, by walczyć na dużych galach? Szukacie promotora?
Na razie nie ma dla Mariusza takiej potrzeby. Mam wypracowaną sieć kontaktów, która pozwala mi nie podejmować nagłych, niepotrzebnych kroków. Takiej konieczności nie ma. Wach może walczyć.

Wspomniałeś, że ograniczanie przyszłości Mariusza Wacha tylko do pięściarstwa, to błąd. Co miałeś na myśli?
Hollywood. Film. Mówię poważnie. Ilu ludzi znasz z tak charakterystyczną fizjonomią, a do tego tak dobrym charakterem jak Mariusz? Nakręcany jest obecnie w Bułgarii kolejny odcinek "Expendables", są inne projekty, gdzie Mariusz mógłby się pokazać na planie. Dlaczego nie? Przez wiele lat mieszkałem w Los Angeles, znam dobrze to środowisko. Nie ma rzeczy niemożliwych. Boks jest oczywiście najważniejszy. Wszystko przed nami.