Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Jacobs w każdej chwili będzie chciał ci urwać głowę. Musisz sięgnąć do kalejdoskopu swoich umiejętności. W sobotnią noc będzie dobra jazda! – mówi o wielkiej walce Macieja Sulęckiego z Danielem Jacobsem pierwszy trener Polaka, Roman Misiewicz. Transmisja z nowojorskiej gali w nocy z 28/29 kwietnia w TVP1, TVP Sport

Niepokonany na zawodowych ringach Sulęcki stoczy najważniejszą walkę w karierze, która jednocześnie będzie jednym z największych wydarzeń ostatnich lat w polskim boksie. Pierwsze kroki w boksie stawiał, gdy miał 10 lat pod okiem Romana Misiewicza. Jak trener wspomina tamte czasy?

- Przyszedł na salę, jak wielu innych młodych chłopaków. To było środowisko warszawskiego pięściarstwa, wytworzyliśmy fajną społeczność. Mieliśmy problemy, żeby dopuścić go do walk ze względu na zbyt młody wiek, wiec walczyliśmy również z... datą urodzenia w legitymacji (śmiech). Od początku był zadziorny i miał predyspozycje do poważnego boksu. Był "talenaciakiem" chętnym do ciężkiej pracy. Trochę też rozrabiał, mały chuliganek, ale fajny chłopak – opowiada w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.

Szybko trafił do kadry młodzików, a tam spotkał na swojej drodze Zbigniewa Raubę. Bez powodzenia uczestniczył w mistrzostwach Starego Kontynentu, gdzie po wicemistrzostwo sięgnął Artur Szpilka.

- Przeszedł naturalną drogę, uczestniczył w mistrzostwach Europy, gdzie przegrał w pierwszej walce, a po medal sięgnął wtedy Artur Szpilka. Przed odejściem na zawodowstwo przez półtora roku trenowaliśmy razem na hali Gwardii. Oczywiście, że dostrzegłem w nim nieprzeciętny potencjał! Od zawsze był w nim zadzior. Nie był aniołkiem, ale nie szukał wrażeń, a gdy te się pojawiły, to się podłączał. Przypominał mi nieco Andrzeja Fonfarę - grzeczny, cichy, spokojny, a swoje robił.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>