Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Czołowy pięściarz świata Maciej Sulęcki (26-0, 10 KO) odwiedził redakcję "Super Expressu", gdzie odpowiadał na nietypowe pytania czytelników gazety. Pięściarz z Warszawy opowiedział m.in. o swojej słabości do czekolady.

Gdyby twoja córeczka Melania powiedziała ci, że chce trenować boks, to...
Maciej Sulęcki: ... odradzałbym jej to! Moim zdaniem ring to nie jest miejsce dla kobiet, a już szczególnie nie dla mojej małej kochanej córeczki.

Czego z największym żalem odmawiasz sobie przed walkami?
Czekolady... Jestem strasznym łasuchem. Jak widzę czekoladki, to się trzęsę. Wiem, że po czekoladzie będzie bolał mnie brzuch, ale i tak nie potrafię sobie odmówić.

Skąd się wzięła ksywa "Striczu"?
Gdy miałem 13 lat, na pierwszym obozie w życiu uczyłem się grać w pokera. Po pierwszym rozdaniu przeanalizowałem swoje karty, po czym rzuciłem je na stół, krzycząc "Jest! Mam stricza!". Przyjęło się.

Będziesz mistrzem świata?
Nie ma innej opcji! Po walce z Culcayem promotor Piotr Werner powiedział mi, że jestem gotowy. Nigdy czegoś takiego nie usłyszałem od promotora. Teraz koniec walk z frajerami, jestem dwa kroki od pasa i się nie zatrzymam!

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>