Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

30 czerwca, na gali Premier Boxing Champions w Toledo, Julian „J-Rock” Williams (22-1, 14 KO) łatwo wygrał z Joshuą Conley’em (14-1, 9 KO), kiedy narożnik rywala poddał walkę w siódmej rundzie. „Chcę walk o tytuł, potrzebuję wyzwań, jak najszybciej” – powiedział e „J-Rock”. Tak samo mówi… Maciej Sulęcki (25-0, 10 KO) – jak realna jest walka tych pięściarzy?

O „dużym wyzwaniu” dla Maciej Sulęckiego wspomniał jakieś dwa tygodnie temu promotor „Striczu” -  Andrzej Wasilewski. Wtajemniczeni wiedzieli, że chodzi właśnie o 27-letniego Juliana Williamsa… bo walka miałaby sens dla obu pięściarzy. Są obok siebie w rankingach WBC (Williams 6, Sulęcki 5) czy komputerowym Boxrec (Williams 8, Sulęcki 6), mieli wspólnego rywala (walka Williamsa z Centeno przerwana po kontuzji), obaj lubią się bić,  a do tego żaden nie wybrzydzał na rywali. Przyglądając się  bliżej walce, mającej się potencjalnie odbyć na gali, na której tytułu WBA ma bronić Erislandy Lara, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że jest do niej dziś…dalej niż bliżej.

Walkę zaproponowano w tym samym czasie obu pięściarzom, o co nie było trudno, bo mają wspólnego doradcę. „Powiedziałem, że biorę od razu. Nawet nie zapytałem, za ile. Znam Williamsa, wiedziałem jak walczy. Chcę testów, więc ktoś taki jak „J-Rock”, na ringu w Stanach, to dokładnie coś takiego, o czym zawsze myślałem” – mówi Sulęcki. „Twardy facet, lubi się bić. Gdyby walka miała mieć miejsce na przełomie września i października – tak mi wstępnie powiedziano - to byłbym w top formie. Bo to nie jest tak, że teraz nic nie robię. Trenuję” – dodaje „Striczu”.

Ze strony Williamsa nie ma definitywnego „tak”... lub „nie”. Nie jestem przekonany, że „J-Rock” przestraszył się Sulęckiego, bo nic w karierze chłopaka z bezlitosnych ulic Filadelfii nie wskazuje na to, że jest strachliwy. Mając 13 lat był bezdomny, patrząc jak matka zabija się narkotykami i zostając praktycznie adoptowany przez swojego późniejszego trenera, Kenny Masona. Strach raczej nie kieruje kimś, kto – jak Williams - zawsze był znany jako facet twardo stojący nogami na ziemi i często mówił, że „bokserski biznes zabija prawdziwą rywalizację”.  Zanim przegrał przez KO, po twardej wymianie ciosów w piątej rundzie, z mistrzem świata Jermallem Charlo walczył jak równy z równym. „Julian nie jest bojący. Nie wygląda na takiego - dlatego nasza walka byłaby taka dobra” - mówi Sulęcki. Kiedy nie wiadomo o co chodzi, wiadomo, że chodzi o pieniądze. Czy będa aż tak dobre, by skusić „J-Rock” do wyjścia na ring z Sulęckim? Przekonamy się wkrótce.