Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Darryl Cunningham to odpowiedni rywal dla ciebie na pierwszą walkę w USA?
Skoro promotorzy wybrali mi takiego przeciwnika, to wydaje mi się, że tak. To doświadczony zawodnik, który wygrał 30 walk, boksował z takimi rywalami jak Andy Lee czy Andre Dirrell. Cieszę się, że taki pięściarz jak Cunningham przetestuje mnie na amerykańskim ringu.

Podpisanie kontraktu z Alem Haymonem to duży skok finansowy?
Na pewno jest to duży skok sportowy, ponieważ mam szansę dostawać bardzo szybko klasowe walki, a co za tym idzie, coraz większe pieniądze. Jest jednak jeden warunek – muszę wygrywać.

Teraz będziesz walczył wyłącznie w USA?
W tym momencie interesują mnie walki w Stanach Zjednoczonych, bo chcę podbijać rynek amerykański. Jednak mogę boksować także w Polsce, ale pod warunkiem, że będę miał tutaj dobrych rywali. Na przykład, chciałbym walczyć na galach Polsat Boxing Night, bo mają one ogromny prestiż.

Przed pojedynkiem z Nicolasem Dionem mówiłeś, że jeszcze 2-3 walki i możesz walczyć z Arturem Abrahamem. Czyli po Cunninghamie nadejdzie czas na Abrahama?
Trochę się to pozmieniało, bo po pierwsze, Abraham jest w kategorii super średniej, a ja będę występował w średniej. Po drugie, on boksuje w Europie, a ja chce walczyć w USA. Nie zmienia to jednak faktu, że nie czuję się od niego gorszy, myślę nawet, że jego styl mógłby mi pasować. Jest do ogrania. Abraham jest dobry na rynku europejskim, ale w USA wielkiej kariery by nie zrobił.

Kiedyś panowała opinia, że Maciej Sulęcki ma watę w rękawicach. Walka z Proksą pokazała co innego. Jak to jest z twoją siłą ciosu?
Nie przejmuje się takimi opiniami, bo wiem, co drzemie w moich rękach. Śmieję się, gdy ktoś twierdzi, że mam watę rękawicach. Jest wielu zawodników, którzy mają mocny cios, ale nie nokautują. Potrzebuję dużych wyzwań, żeby wyzwolić wszystkie swoje rezerwy. Jeśli wiem, że walczę o pietruszkę, to wtedy nie pokazuję pełni możliwości. W walce z Proksą wiedziałem, o co toczy się gra, byłem przygotowany i zmobilizowany na sto procent i ten cios wszedł sam.

Jak dzisiaj wyglądają twoje relacje z trenerem Andrzejem Gmitrukiem?
Nasze relacje są bardzo dobre. Z trenerem Gmitrukiem mamy podobne charaktery – jesteśmy wybuchowi i nieraz się sprzeczaliśmy i wkurzaliśmy na siebie, ale po chwili wszystko wracało do normy i podobnie jest teraz. Jesteśmy w stałym kontakcie, trener podpowiada nam, co mamy robić. Nawet pomagał ustalić taktykę na walkę z Cunninghamem.

Pełna rozmowa z Maciejem Sulęcki na Pogongu.wordpress.com >>