Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Jeszcze kilka miesięcy temu Paweł Głażewski był samozwańczym numerem jeden wagi półciężkiej w Polsce, a teraz zebrał lanie od boksera na pół etatu. Tak, tak, na pół etatu. Z kolei Rafał Jackiewicz twierdził, że będzie się bił ze zwykłym "ogórkiem" i bez problemu się z nim rozprawi. Na dodatek podarował swojemu rywalowi nocnik na ważeniu. Co z tego wyszło? Sam został z ręką w nocniku.

Przed galą w Legionowie było dużo złej krwi między głównymi bohaterami wieczoru. Świetną robotę przy promocji walki wykonał Rafał Jackiewicz, który umiejętnie nakręcał spiralę zainteresowania swoim pojedynkiem z Szeremetą. Był nocnik na ważeniu, było prowokacyjne wyjście do ringu przy utworze "Ogórek, ogórek…" i wszystko byłoby fajnie, ale zabrakło jednego - emocji między linami.

Kamil Szeremeta wszedł do ringu z chłodną głową, bez zbędnego respektu dla rywala i konsekwentnie realizował swój plan taktyczny. Był praktycznie poza zasięgiem Jackiewicza, który nie był w stanie dobrać mu się do skóry. Szeremeta wygrał zdecydowanie na punkty i było po hałasie, a Jackiewicz został z ręką w nocniku.

O wiele więcej oczekiwaliśmy też po walce wieczoru. W tym przypadku totalnie zawiódł Paweł Głażewski, który w ciągu 24 godzin przeszedł niesamowitą metamorfozę - na ważeniu był kozakiem, a podczas walki stał się chłopcem do bicia. Maciej Miszkiń przekładał go sobie z ręki do ręki i wygrał bezdyskusyjnie na punkty. Gdy kilka tygodni temu Miszkiń mówił, że Głażewski będzie dla niego łatwiejszym rywalem od Ovsjannikovsa, wielu pukało się w czoło. Jak się okazało, "Handsome" wiele się nie pomylił.

Jeszcze kilka miesięcy temu Paweł Głażewski był samozwańczym numerem jeden wagi półciężkiej w Polsce, a teraz zebrał lanie od boksera na pół etatu. Tak, tak, na pół etatu. Może po sobotniej wygranej pojawią się przed Miszkiniem jakieś nowe perspektywy i przejdzie on na cały bokserski etat. Co dalej z Głażewskim? Trudno powiedzieć, ale na pewno znalazł się nad przepaścią. Tomasz Babiloński po walce nie chciał nic mówić o przyszłości swojego pięściarza, ale wydaje się, że stracił już do niego cierpliwość.

Porażka Głażewskiego to nie jedyny problem tego promotora. Sporego psikusa sprawił mu też Andrzej Sołdra, który w słabym stylu przegrał z Jewgienijem Machtejenką, a na dodatek nabawił się kontuzji i czeka go dłuższa przerwa. Sołdra wyszedł do ringu dziwnie spięty i jakiś taki nieobecny. Szkoda chłopaka, bo wydawało się, że po wygranej nad Dawidem Kosteckim jego kariera pójdzie w innym kierunku. Przegraną z Ukraińcem zrobił dwa kroki w tył.

W Legionowie pokazała się też Sasza Sidorenko, która w ładnym stylu wypunktowała Bojanę Libiszewską. Ewa Brodnicka i Ewa Piątkowska na razie mogą spać spokojnie, ale muszą pamiętać, że na polskim rynku wyrosła im nowa rywalka.

O boksie czytaj też na pogongu.wordpress.com >>

http://www.youtube.com/watch?v=vBufX264_gE