Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Nie ma dla pięściarza niczego gorszego niż mieć datę walki, a nie mieć rywala. Każdego dnia się budzisz i się zastawiasz na kogo masz się przygotowywać. Tragedia - to słowa Tomka Adamka, ale nie znam boksera, który nie podpisałby się pod tymi zdaniami. Na przykład Łukasz Janik (27-2, 14 KO).

Nie jestem przekonany, czy Łukasz wie, ilu ich było, więc pomogę - jedenastu. Od pięściarzy dla których Janik mógł być jakąś tam odskocznią rankingową, do byłego i aktualnego pretendenta do tytuł mistrza świata. Zaglądamy za kulisy.

Tomek Babiloński lubi (jak zresztą każdy chyba promotor) mieć listę walk zamkniętą miesiąc przed pierwszym gongiem. Pojawia się więc na stołach matchmakerów w różnych krajach data walki i nazwisko przeciwnika, zaczyna się szukanie rywala, który nie tylko spodoba się promotorowi w Polsce, ale musi być zatwierdzony przez trenera, samego zawodnika i pokazującą wieczór stację telewizyjną. No i zgadzać się musi kasa. Czyli sprawa nie jest taka prosta. A jak na dodatek, jak było w Wieliczce, okazuje się, że główny bohater dostaje propozycję nie do odrzucenia (jak Paweł Głażewski na walkę w  Oldenburgu), to cała zabawa zaczyna się od nowa. Bo dla tych, którzy zgodzili się na "Głaza", Janik to już przecież inny rywal - i okazja do podwyższenia wysokości kontraktu.

Babiloński na galę w Wieliczce “przepytał” - policzyłem  dokładnie - jedenastu potencjalnych rywali. I to tych, policzonych przeze mnie po mojej stronie oceanu. Chronologicznie wyglądało to dokładnie tak: Francisco Palacios (22-2, 13 KO), Portoryko; Max Alexander (16-6, 2 KO), USA; Aaron Williams (21-3, 14 KO), USA; Hamilton Ventura (14-1, 12 KO), Argentyna; Epifanio Mendoza (40-19, 34 KO), Kolumbia; Quantis Graves (10-0, 4 KO), USA; ; Andres Taylor (21-7, 8 KO), USA; Olanrewaju Duradola (18-2, 17 KO), Nigeria; Jaidon Codrington (21-4, 17 KO), USA; Ola Afolabi (21-3, 10 KO), Wielka Brytania; Raul Sanchez (18-10, 9 KO), Argentyna.  

Odpadali z różnych powodów. Paru (Alexander, Williams, Mendoza) nie przeszło przez weryfikacyjne poprzeczki poziomu ustawione przez TV. Inni, jak na przykład doskonale znany "Wizard" Palacios, nie zostali zaakceptowani przez trenera. Hamilton Ventura negocjował na dwie ręce, licząc na bój z Czakijewem, ale, że chytry dwa razy traci, nie zawalczył nigdzie. Czasami zabrakło dodatkowego tygodnia albo dwóch na trening (Graves, Taylor, Duradola), a w przypadku Codringtona, z zawodu policjanta, nie dało się wywalczyć kilku dni zwolnienia z pracy.  

Najbardziej ekscytująca propozycja pojawiła się w ostatniej chwili. Kiedy walka Afolabi - Hernandez o tytuł IBF została odwołana, wspólnie z kolegą, który niech pozostanie postacią anonimową, wpadliśmy na pomysł skontaktowania się z promotorem Oli - Tomem Leofflerem. E-maili i wiadomości tekstowych z Tomem miałem w ciągu 48 godzin kilkadziesiąt. Zgadzał się rywal (walka Afolabi – Janik w MSG miała dobre recenzje), miejsce ("Słyszałem, że boks w Wieliczce jest spektakularny" - Loeffler)  i data. Było także OK od Janika i trenera Fiodora Łapina. Zgadzały się nawet pieniądze. Loeffler zrobił wszystko, żeby Ola był w Wieliczce, ale ostatecznie trener pretendenta do tytułu mistrza świata IBF doszedł do wniosku, że osiem tygodni przygotowań na mańkuta (Hernandez), nie można zastąpić tygodniem treningów na Janika. Pięściarska bajka w Wieliczce była naprawdę bardzo blisko.

http://www.youtube.com/watch?v=Y6A9IdlgRRs