George Groves - Eduard Gutknecht: Dopiero trzeci wyjazdowy pojedynek i z pewnością walka o "być albo nie być" dla Eduarda Gutknechta. Niemiec w wyjazdowych walkach wygrywał, ale teraz na pewno nie będzie faworytem zbliżającego się starcia. Po drugiej stronie stanie były trzykrotny pretendent do mistrzowskich tytułów, "Saint" George Groves. Brytyjczyk po dwóch porażkach z Carlem Frochem i jedną z Badou Jackiem stopniowo odbudowuje swoją pozycje w rankingach. Pojedynek z Gutknechtem będzie czwartym z kolei od ostatniej porażki. Wcześniej wygrywał z Andreą Di Luisą, Davidem Brophym i Martinem Murrayem. Groves jest także w posiadaniu pasa WBA International, który znajdzie się w stawce pojedynku z Niemcem. Gutknecht na początku 2016 roku niespodziewanie dostał szansę walki o pas od Juergena Braehmera, jednak walkę wyraźnie przegrał. Wrócił nokautem na Artemie Redko, ale dopiero wyjazd do Wielkiej Brytanii pokaże, czy „Energy Eddy”  jest w stanie nawiązać jeszcze walkę z czołówką. Panowie są tego samego wzrostu, ale Anglik jest aż 6 lat młodszy. Walka odbędzie się na Wembley Arena - Groves bił się tam już czterokrotnie, m.in. z Christopherem Rebrasse i w drugiej walce z Carlem Frochem.

Pablo Cesar Cano - Mauricio Herrera: W tej walce mamy do czynienia z klasycznym "być albo nie być". Obaj pięściarze w 2016 roku stoczyli tylko po jednej walce i obaj tą walkę przegrali. Cano uległ niejednogłośną decyzją Alanowi Sanchezowi, zaś Herrera przegrał wszystkie rundy z Frankie Gomezem. Obaj zawodnicy mają podobne doświadczenie - Meksykanin to były tymczasowy mistrz Świata wagi super lekkiej i dwukrotny pretendent do pełnoprawnych pasów w dywizjach super lekkiej i półśredniej. Przegrywał odpowiednio z Erikiem Moralesem i Paulem Malignaggim. Ma za sobą także świetny, lecz przegrany, pojedynek z Shanem Mosleyem i wygrane m.in. nad Ashleyem Theophanem czy Johanem Perezem. Mauricio Herrera to również były tymczasowy mistrz Świata wagi super lekkiej. Co ciekawe, zarówno Herrera, jak i Cano tytuł ten wywalczyli w walkach z tym samym przeciwnikiem – Johanem Perezem. Amerykanin raz walczył o tytuł mistrza Świata, przegrywając kontrowersyjnie z Dannym Garcią. To jednak on zadał pierwszą porażkę Ruslanowi Provodnikovowi, a wygrywał też chociażby z Mikem Dallasem Jr czy Henry’m Lundy’m. Panowie znacząco różnią się wiekiem - Cano jest aż 9 lat młodszy i to może być jego główna przewaga. Herrera w przypadku porażki może pożegnać się z zawodowym ringiem, a przynajmniej z walkami na najwyższym poziomie.

Marco Huck - Dmytro Kucher: Marco Huck to taki typ zawodnika, który z kim by się nie spotkał, będzie uchodził za faworyta. Tak samo było też w przypadku jego pojedynku z Krzysztofem Głowackim, kiedy to Niemiec sensacyjnie stracił pas po sześciu latach panowania. Walka z Polakiem odbyła się w USA i to był chyba błąd samego Marco, który myślał, że sam jest w stanie poprowadzić swoją karierą. Huck szybko wrócił do Niemiec i już chyba tylko tam będzie wychodził do ringu. W lutym w Halle zakończył karierę Oli Afolabiego, zaś w najbliższy weekend w Hannoverze podejmie Dmytro Kuchera, mistrza Europy wagi junior ciężkiej. Nie pas EBU, a IBO będzie stawką pojedynku pięściarzy. Ukrainiec to kawał zawodnika. Jedyną porażkę na zawodowym ringu zadał mu Ilunga Makabu na gali w Monte Carlo. Kucher zremisował także z Bilalem Laggoune’m w Belgii. W ostatniej walce w Wielkiej Brytanii uciszył jednak kibiców ciężkim nokautem w pierwszym starciu na Enzo Maccarinellim zdobywając pas mistrza Starego Kontynentu. Wygrana nad Huckiem może znacząco przybliżyć Kuchera do wymarzonej walki o pas mistrzowski znaczącej federacji. O tym samym marzy jednak Niemiec. „Jego” tytuł WBO jest w tej chwili w posiadaniu Oleksandra Usyka, a do walki z nim nikomu nie jest śpieszno. Na pewno zgodziłby się za to Kucher, wszak walka dwóch Ukraińców o mistrzowski pas np. na stadionie w Kijowie to byłoby wielkie wydarzenie. Huck i Kucher są w tym samym wieku i mają identyczne warunki fizyczne. Doświadczenie stoi jednak po stronie Niemca i to on będzie faworytem zbliżającego się starcia.

Curtis Stevens - James De La Rosa: Trzeba przyznać Curtisowi Stevensowi, że od wielu lat walczy tylko na najwyższym poziomie. W 2007 roku przegrał z Andre Dirrellem, w 2009 znokautował Piotra Wilczewskiego, a w 2013 wyszedł pewny swojej siły do Gennady Golovkina. Kazach sprowadził Amerykanina na ziemię i wydawało się, że ta kariera może zostać drastycznie zastopowana. Stevens już po dwóch miesiącach wrócił szybkim nokautem na Przemku Majewskim, a do tego dołożył wygraną nad niepokonanym wcześniej Tuerano Johnsonem. Następnie przyszła porażka z Hassanem N’Damem N'Jikamem i Curtis zaplanował sobie półtoraroczną przerwę. Wrócił w połowie bieżącego roku od razu walką z niepokonanym Patrickiem Teixeirą. Niewielu dawało mu szanse, ale on zakończył walkę już w drugiej rundzie. Amerykanin ma bardzo silny cios i teraz chce kontynuować swój powrót na szczyt w walce z Jamesem De La Rosą. Meksykanin przegrał cztery z siedmiu ostatnich pojedynków, ale w 2014 roku udało mu się wypunktować Alfredo Angulo, co do dziś jest największym sukcesem 28-latka. Potem przyszła jednak porażka z Hugo Centeno i - podobnie jak u Stevensa - półtoraroczna przerwa. Obaj wrócili na tej samej gali. Stevens szybko wygrał jednak z Teixeirą, zaś De La Rosa uległ Jasonowi Quigleyowi. Wygląda na to, że "King" nie ma atutów w walce z Curtisem Stevensem i może po tej walce wpaść w otchłań przeciętności. Jest jednak od Amerykanina sporo wyższy i w tym powinien upatrywać swoich szans.

Maurice Hooker - Darleys Perez: Jeszcze rok temu Darleys Perez był na samym szczycie. W lipcu 2015 nie dał sobie odebrać mistrzowskiego pasa, jednak w listopadzie w rewanżowej walce przegrał przed czasem z Anthonym Crollą tracąc tytuł. Wrócił w swojej rodzinnej Kolumbii walką z zawodnikiem o ujemnym rekordzie, a teraz ma stanąć w szranki z perspektywicznym i mocno promowanym Maurice’m Hookerem. 27-letni "Mighty Mo" lubi szybko kończyć swoje pojedynki. Z 21 wygranych aż 16 wygrał przed czasem, z czego 9 w pierwszej rundzie. Zawodnik z Teksasu spędził na zawodowstwie zaledwie 73 rundy i chociaż karierę rozpoczął od remisu, teraz jest jednym z najbardziej perspektywicznych pięściarzy w wadze super lekkiej. Hooker także od ponad roku posiada pas WBO NABO, który znajdzie się także w stawce walki z Perezem. Ten pas może stosunkowo szybko pozwolić Amerykaninowi na awans w rankingu federacji, a później na szanse walki o pas interkontynentalny. Nie ma co jednak wybiegać zbyt daleko w przyszłość, Darleys Perez to wciąż uznane nazwisko w światowym boksie i dla Hookera poważny test.

Isaac Chilemba - Oleksandr Gvozdyk: 29-letni "Golden Boy" z Malawi to chyba najtwardszy z testerów w dywizji półciężkiej. Przegrał co prawda cztery pojedynki, ale nigdy nie oddał pojedynku bez walki. Jego kariera na dobre rozpoczęła się w 2008 roku, kiedy to zaczął odnosić spore sukcesy i usłyszał o nim świat. To właśnie wtedy zabierał zera z rekordów m.in. Doudou Ngumbu, Michaela Bollinga czy Maxima Vlasova. Zremisował także z niepokonanym Thomasem Oosthuizenem, wygraną z Vikapitą Meroro, Edisonem Mirandą i remis z aktualnym mistrzem Świata wagi cruiser, Tonym Bellew. Ostatnią wygraną zanotował na początku 2015 roku, kiedy to w Kanadzie wyraźnie wypunktował Vasiliya Lepikhina. Później minimalnie uległ Eleiderowi Alvarezowi i w lipcu tego roku nie dał się znokautować Sergeyowi Kovalevowi w walce o trzy mistrzowski pasy. Nigdy nie przegrał przed czasem. Teraz naprzeciw niego stanie młody Ukrainiec uznawany za wielki talent, brązowy medalista Olimpijski z Londynu, Oleksandr Gvozdyk. Urodzony w Charkowie 29-latek świetnie zaadoptował się do zawodowego stylu boksowania. Znakomicie prezentuje się w każdej kolejnej walce, a tylko jeden zawodnik, Michael Gbenga potrafił wytrzymać z nim pełen dystans w ringu. Jego siłę poczuli już tacy zawodnicy jak chociażby Francisco Sierra, Nadjib Mohammedi czy Tommy Karpency. Pojedynek pięściarza, który zdecydowaną większość pojedynków kończy przed czasem, z zawodnikiem, którego niezwykle ciężko przewrócić będzie przystawką przed daniem głównym gali w Las Vegas.

Sergey Kovalev - Andre Ward: Walka o trzy mistrzowski pasy w kategorii półciężkiej i zdecydowanie najbardziej wyczekiwany pojedynek w całym 2016 roku. Starcie dwóch niepokonanych i piekielnie zdolnych zawodników o zgoła odmiennych stylach. Obaj rywale mogą licytować się na wartość pokonanych przez siebie pięściarzy. Rosjanin to przede wszystkim puncher, który straszy siłą swoich pięści. Kovalev aż 26 z 30 wygranych walk zakończył nokautem. Pod jego naporem ulegli m.in. Gabriel Campillo, Cornelius White, Nathan Cleverly, Ismail Sillakh, Cedric Agnew, Blake Caparello, Bernard Hopkins, Jean Pascal, Nadjib Mohammedi czy wspomniany Isaac Chilemba. Andre Ward to geniusz szermierki na pięści. Nie ma na pewno takiej siły jak Kovalev, ale za to dysponuje ogromną mądrością, inteligencją, szybkością i techniką. Nigdy nie przegrał walki w tym sporcie. Jest byłym mistrzem kategorii super średniej, którą - mówiąc kolokwialnie - wyczyścił. Na jego rozkładzie znajdują się takie nazwiska jak Edison Miranda, Mikkel Kessler, Allan Green, Sakio Bika, Arthur Abraham, Carl Froch, Chad Dawson czy Edwin Rodriguez. Amerykanin dokładnie 50% swoich pojedynków wygrywa przed czasem, ale każdy wie, że jego siła tkwi zupełnie gdzie indzie. Potrafi dostosować swoją taktykę do konkretnego przeciwnika i dowolnie zmieniać ją w trakcie walki. O tej walce wypowiedzieli się już wszyscy i powiedziano wszystko. Jest to przede wszystkim pojedynek o absolutny numer 1 w rankingu P4P bez podziału na kategorie wagowe. Zwycięzca będzie nadmistrzem. Niewykluczone, że będziemy oglądać dwie walki "Krushera" z "S.O.G", gdyż w kontrakcie znalazła się klauzula rewanżu. Aby tak się stało, pierwszy pojedynek musiałby wygrać rok młodszy Amerykanin. Jedyne, czego mógłbym sobie i Wam wszystkim życzyć to to, aby ta walka była choć w minimalnym stopniu tak dobra, jak się zapowiada. Zapowiadają się kapitalne emocje…

Typuj w Lidze Bokserskich Ekspertów ringpolska.pl >>