Kubrat Pulew - Samuel Peter: To będzie trzeci pojedynek "Nigeryjskiego Koszmaru" od… 2011 roku. Przez ostatnich pięć lat Peter spędził między linami tylko 11 i pół minuty nokautując Rona Aubreya i Juana Carlosa Salasa. Czym więc zasłużył sobie na walkę o interkontynentalny tytuł najstarszej pięściarskiej federacji? Tego nie wie nikt. 36-latek wrócił do boksu i walczy pewnie do pierwszej porażki, więc można stawiać w ciemno, że występ na gali w Bułgarii będzie jego ostatnim na zawodowym ringu. Nigeryjczyk największe triumfy święcił w latach 2005-2008. Można powiedzieć, że jego wielka kariera zaczęła się i zakończyła na nazwisku Kliczko. Najpierw trzykrotnie miał na deskach Wladimira, jednak nie udało mu się wygrać walki. Trzy lata później boleśnie punktował go Vitali, aż zmusił Nigeryjczyka do poddania walki. W międzyczasie największym sukcesem Petera była dwukrotna wygrana nad Jamesem Toneyem i odebranie pasa mistrza Świata po nokaucie na Olegu Maskaevie. Po co Pulevowi taka walka? Samuel Peter to w dalszym ciągu rozpoznawalne nazwisko, a w momencie braku innych ciekawych opcji powstała ta walka. Dla Bułgara to jednak krok w tył, gdyż w ostatnim boju bił się z Dereckiem Chisorą. Pulev ma na koncie jedną - pamiętną - porażkę z Wladimirem Kliczko. To jednak on, jako jedyny, postawił na otwartą walkę z Ukraińcem. "Cobra" ma na swoim rozkładzie kilka skalpów - zadał pierwszą porażkę Alexandrowi Ustinovowi, znokautował Alexandra Dimitrenko i wypunktował Travisa Walkera, Tony'ego Thompsona czy wspomnianego Chisorę. Co najbardziej ciekawe, dla Puleva będzie to debiut przed własną, bułgarską publicznością.

Rakhim Chakhkiev - Maxim Vlasov: Konfrontacja dwóch Rosjan jest jednym z najciekawszych zestawień na gali w Moskwie. Z jednej strony piekielnie silny, lecz ograniczony technicznie i wydolnościowo mistrz Olimpijski, Chakhkiev. Z drugiej strony będący zawsze nieco w cieniu, lecz dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi Vlasov. Na pierwszy rzut oka faworytem wydaje się Rakhim. Bił się z ciekawymi zawodnikami, karierę zaczął w Niemczech, po czym kontynuuje ją w Rosji. Jego kariera w Rosji zaczęła się od porażki z Krzysztofem Włodarczykiem, w pamiętnym boju o pas WBC należący jeszcze wówczas do "Diablo". Chakhkiev zaczął od furiackiego ataku i z przytupem wygrywał rundę za rundą, po czym osłabł i wykorzystał to Polak. Drugą porażkę, niespodziewanie w 2015 roku zadał mu Ola Afolabi. Ale starszy z Rosjan ma kilka ciekawych nazwisk w rekordzie - Haapoja, Silgado, Fragomeni, Brudov, Wright czy Ventura to ciekawi zawodnicy, którym szans na nie dał Chakhiev. Trzy lata młodszy Vlasov również ma czym uderzyć, połowa jego rywali przegrała z nim przed czasem. Rosjanin przegrywał również dwukrotnie, ale obie walki były na granicy remisu, zarówno z Isaakiem Chilembą, jak i Gilberto Ramirezem dał bardzo dobrą, minimalnie przegraną walkę. Lista jego rywali również wygląda obiecująco - wygrywał z Romanem Shkarupą, Khorenem Gevorem, Geardem Ajetoviciem, Gusmyrem Perdomo i przede wszystkim Ismailem Sillakhem. Zapowiada się ciekawa, dwunastorundowa walka o pas WBA International.

Eduard Troyanovsky - Julius Indongo: Kariera Troyanovsky'ego podobna do Chakhkieva. Początek w Niemczech, przełom i Rosja. W tym przypadku przełomem znowu okazał się Polak - tym razem Maciej Zegan, który nieoczekiwanie wówczas w 2010 roku uległ przed czasem anonimowemu Eduardowi Troyanovskyemu. Rosjanin konsekwentnie wygrywał kolejne walki i doszedł do wymarzonego mistrzostwa Świata, co zdecydowanie umniejsza dramat porażki Zegana. 36-letni już Rosjanin pas mistrzowski wywalczył zadając pierwszą porażkę w 49 walce Cesarowi Rene Cuence. Pół roku później dołożył drugą wygraną nad Argentyńczykiem, czym potwierdził przynależność do ścisłej czołówki wagi super lekkiej. W ostatnim występie szybko poradził sobie z Keitą Obarą. Rok 2016 Rosjanin zakończy walką z niepokonanym Juliusem Indongo z Namibii, dobrym kolegą… Bethuela Ushony, rywala Rafała Jackiewicza. 33-letni "Blue Machine" nigdy nie walczył poza swoją ojczyzną, co w roli zdecydowanego faworyta stawia Troyanovsky'ego. Indongo wygrywał tylko z kompletnie nieznanymi rodakami. Dla niego walka na dużej gali w Moskwie będzie ogromnym przeskokiem. Namibijczyk może tego nie wytrzymać. Jego jedynym atutem będą warunki fizyczne - jest wyższy o kilka centymetrów od zawodnika z Rosji, do tego walczy z odwrotnej pozycji i lubi ją zmieniać w trakcie walki.

Denis Lebedev - Murat Gassiev: Bez wątpienia walka weekendu - pojedynek wieczoru na gali w Moskwie. Starcie dwóch Rosjan o pas IBF w wadze cruiser. Co ciekawe i podejrzane - Denis Lebedev, posiadacz również pasa WBA, na szali kładzie tylko pas IBF. Nawet w razie porażki, zostanie mistrzem Świata WBA. Czyżby było to świadome przekazanie tytułu w ręce kolejnego z Rosjan? Być może. Na papierze faworytem jest 14 lat starszy i zdecydowanie bardziej doświadczony Lebedev - bił się z lepszymi przeciwnikami, posiada spore doświadczenie w walkach na najwyższym poziomie, spędził w ringu dwukrotnie więcej rund. Mańkut z Czechowa dzielił ring z Enzo Maccarinellim, Alexandrem Alekseevem, Marco Huckiem, Royem Jonesem Juniorem, Jamesem Toneyem, Santanderem Silgado, Guillermo Jonesem, Youri Kalengą czy Victorem Ramirezem. Doświadczenie Gassieva wypada przy tym blado - "Iron” tylko raz spędził w ringu 12 rund, wypunktował wówczas Ismaila Abdoula. Ponadto wygrywał z Ivicą Bacurinem, Felixem Corą Juniorem, a w ostatniej walce w niecałe trzy minuty rozprawił się z Jordanem Shimmellem. Wygrał także przed czasem z Leonem Harthem, najbliższym przeciwnikiem "Diablo" Włodarczyka. Murat Gassiev będzie górował wzrostem i zasięgiem rąk nad Lebedevem. To przewaga kilkunastu centymetrów. Denis będzie chciał jednak wygrać po raz trzydziesty i - mimo perturbacjom z ostateczną stawką walki - to chyba on będzie jej faworytem.

Typuj w Lidze Bokserskich Ekspertów ringpolska.pl >>

Billy Joe Saunders - Artur Akavov: Wyczekiwana, pierwsza obrona tytułu Billy Joe Saundersa dojdzie w końcu do skutku w najbliższy weekend. 27-letni „Superb” pas mistrzowski wywalczył jeszcze w 2015 roku i przez praktycznie cały rok unikał konfrontacji sugerując przewlekłe kontuzje. Do walki próbował nakłonić go obóz Gennady Golovkina, który posiada pozostałe pasy w tym limicie, ale Saunders nie chciał podjąć rękawicy. Brytyjczyk miał bić się z Maxem Bursakiem, a nawet Maciejem Sulęckim, ale ostatecznie na pierwszego rywala po zdobyciu pasa wybrał anonimowego Artura Akavova. "Superb" ma imponujący rekord, 23 kolejne wygrane walki i żadnej porażki. Na rozkładzie kilka ciekawych nazwisk. Swego czasu przez półtora roku zabierał konsekwentnie zera z rekordów rywali - kolejno Gary’ego O'Sullivana, Johna Rydera, Emmanuele Blandamury i Chrisa Eubanka Juniora. Zwłaszcza w tym ostatnim pojedynku musiał się mocno natrudzić, by wyrwać zwycięstwo. W ostatniej walce Saunders odebrał mistrzowski tytuł Andy’emu Lee. Czy jest coś, czym mógłby przeciwstawić się Rosjanin? Jego kariera nie wygląda zbyt obiecująco. Nigdy nie bił się z nikim wymagającym, a zanotował już jedną porażkę. Jego rywalem był m.in. Sebastian Skrzypczyński, który przegrał z Akavovem w czwartej rundzie. Przewagi można byłoby upatrywać w większej aktywności, ale i tej brakuje. Akavov ostatni raz w ringu przebywał w marcu. Wygląda na to, że wspomniani Bursak czy Sulęcki byliby zbyt wymagającymi rywalami dla Saundersa po tak długiej przerwie. Pozostaje mieć nadzieje, że Brytyjczyk po spodziewanym odprawieniu Artura Akavova wróci na ring z mocniejszym oponentem.

Vincent Feigenbutz - Mike Keta: Wyjątkowo aktywny jest młody Niemiec, znany z dwóch nokautów na Polakach, Macieju Miszkinie i Andrzeju Sołdrze. Dla Vincenta to piąta walka w 2016 roku. Rok ten zaczął jednak słabo, przegrał przed czasem z Giovanni De Carolisem i stracił pas mistrzowski. Wrócił trzema nokautami, ale przed nim spore wyzwanie - Mike Keta. Silnie zbudowany Niemiec albańskiego pochodzenia ostatnią walkę przegrał cztery lata temu, po czym wygrał dziewięć kolejnych pojedynków. Próżno jednak szukać na jego rozkładzie przynajmniej jednego znanego nazwiska. 21-latek z Karlsruhe będzie dla 12 lat starszego Kety największym wyzwaniem w karierze, a dodatkowo walka odbędzie się w mieście potężnie bijącego Feigenbutza. Dodając do tego przewagę warunków fizycznych po stronie młodszego z pięściarzy, wynik sam nasuwa się na myśl…

Bethuel Ushona - Rafał Jackiewicz: Polski akcent w Namibii. 34-letni miejscowy zawodnik, Bethuel Ushona sprawdzi się na tle byłego mistrza Europy i pretendenta do tytułu mistrza Świata, jeszcze pięć lat starszego "Wojownika" z Mińska Mazowieckiego. Jakie są atuty Ushony? Przede wszystkim… Namibia. Jak kończą się wypady do Afryki wiemy na przykładzie chociażby Mateusza Masternaka. Zupełnie nie wiem, jak rozwinięty jest boks w Namibii, ale nie zakładam, iż łatwo będzie wygrać tam Jackiewiczowi. Ushona przegrał dwie ostatnie walki, ale obie przez niejednogłośną decyzję sędziów - można tylko dopowiedzieć sobie, że było blisko przekrętu. Namibijczyk w swojej karierze miał kilka ciekawych walk, w pokonanym polu zostawił m.in. Isaaca Hlatshwayo czy Kaizera Mabuzę. W 2012 roku przegrał w Słowenii ze starym, dobrym znajomym Jackiewicza, Janem Zaveckiem. Rafał przegrał aż cztery z ostatnich sześciu walk, ale on nie ukrywa, że boks traktuje już tylko i wyłącznie jako możliwość dodatkowego zarobku. W tym jednak przypadku zapewniał, że jedzie po wygraną i po pas - bo to właśnie pas WBF będzie stawką walki Ushony z Jackiewiczem. Polak przegrał już 15 pojedynków, ale tylko trzy przed czasem. Ushona posługuje się pseudonimem "Unstoppable" - wygląda więc na to, iż kibice w Namibii będą świadkami - oby - ciekawych 12 rund walki. Oby wygranej dla Polaka. {jcomments on}