Mehdi Amar - Robert Stieglitz: Obaj bardzo doświadczeni - odpowiednio 34 i 35 lat i łącznie prawie 100 zawodowych pojedynków na koncie. W stawce pojedynku znajdzie się należący od niedawna do Francuza pas mistrza Europy w wadze półciężkiej. Amar dwukrotnie pokonał w ostatnim czasie Serhiya Demchenko zdobywając pas EBU-EU, a następnie EBU. Francuz kontynuuje bardzo dobrą passę - ostatnią porażkę poniósł w 2012 roku z rąk Nadjiba Mohammediego. W pierwszej obronie spotka się z Robertem Stieglitzem w Niemczech. Co ciekawe, to właśnie w Niemczech Amar stoczył jedną z dwóch wyjazdowych walk - zremisował wówczas w połowie 2014 roku z Konni Konradem. Kariera Roberta Stieglitza w ostatnim czasie to istna sinusoida. W 2009 roku wygrywając z Karoly Balzsayem zdobył pas mistrza Świata WBO w kategorii super średniej. Obronił swój tytuł sześć razy, lecz za siódmą obroną trafił na Arthura Abrahama. Chwile później w rewanżu z rodakiem odzyskał pas i znów był na szczycie. W 2014 roku w trzecim pojedynku przegrał z Abrahamem. Niemiec wrócił wygraną nad Serhiyem Khomitskim i remisem z Felixem Sturmem, ale po raz kolejny spotkał się z odwiecznym rywalem i przegrał po raz trzeci. Wygląda na to, że jego kariera nieco wyhamowała – ostatnie dwie walki stoczył w Czechach wygrywając z anonimowymi przeciwnikami. Mehdi Amar może być dla niego sporym przeskokiem w jakości ostatnich oponentów. Walka odbędzie się na terenie Stieglitza w Magdeburgu, ale obrońcy tytułu nie można skreślać.

Martin Murray - Dmitry Chudinov: Szczęście po raz kolejny uśmiechnęło się do Martina Murraya. Brytyjczyk przegrał wszystkie najważniejsze pojedynki w swojej karierze - z Gennady Golovkinem, Arthurem Abrahamem i George Grovesem. Teraz będzie miał szansę odbić się wygraną nad byłym tymczasowym mistrzem Świata, Dmitry Chudinovem. Rosjanin jedyną porażkę poniósł z Chrisem Eubankiem Juniorem. Od czasu tej porażki wygrał pięć pojedynków, ale dopiero konfrontacja z Murrayem adekwatnie sprawdzi jego faktyczne możliwości. Walka odbędzie się w Monte Carlo, a to sprawia, że większe szanse na zwycięstwo będzie miał Murray - wszak on bił się już w tym miejscu trzykrotnie - z Maxem Bursakiem, Domenico Spadą i wspomnianym Golovkinem. Murray wyrasta na faworyta jeszcze ze względu warunków fizycznych - jest wyższy od Rosjanina i dysponuje także większym zasięgiem rąk. Dokładając do tego sporo większe doświadczenie, to właśnie Anglik będzie miał większe szanse na zwycięstwo i powrót do gry o dużą stawkę.

Jamie McDonnell - Liborio Solis: Liborio Solis to były mistrz Świata wagi super muszej. Wygrał on wówczas w pojedynku o pas z Daiki Kamedą i Kohei Kono. McDonnell w 2015 roku dwukrotnie po ciężkich bojach wygrywał z Tomoki Kamedą. Japońscy bracia będą więc z uwagą oglądać sobotni pojedynek Anglika z reprezentantem Wenezueli. Solis na początku roku stanął do walki o tytuł mistrzowski, miał nawet na deskach faworyzowanego Shinsuke Yamanakę, ale przegrał decyzją sędziów. Nie udało się zdobyć pasa WBC, więc może uda się z WBA. McDonnell przegrał w ringu dwukrotnie - obie walki odbyły się w 2008 roku. Od tego czasu jest niepokonany i liczy, że będzie tak nadal. Wygrywał z takimi zawodnikami jak Jerome Arnauld, Stephane Jamoye, Stuart Hall, Julio Ceja oraz wspomniany Tomoki Kameda. Zawodnik z Wenezueli w 2016 roku oprócz porażki z Yamanaką wygrał dwie walki z mało znanymi przeciwnikami. Dla McDonnella walka z Solisem będzie dopiero drugim występem w tym roku. Brytyjczyk będzie miał miażdżącą przewagę wzrostu - jest wyższy od rywala aż o 15 centymetrów.

Jason Sosa - Stephen Smith: Amerykanin stoczył tylko trzy amatorskie walki, z czego dwie przegrał. Kariera zawodowa również nie zaczęła się imponująco - z pierwszych ośmiu walk wygrał zaledwie cztery. Od tego czasu jest jednak niepokonany - co więcej - 13 kolejnych pojedynków wygrał przed czasem. Sosa zaskoczył świetną walką z Nicolasem Waltersem. Amerykanin był skazywany na pożarcie, a zremisował z niepokonanym Jamajczykiem. Swoją klasę potwierdził w następnym pojedynku, kiedy na gali w Chinach przystąpił do walki o światowy czempionat i znokautował niepokonanego wcześniej Javiera Fortunę odbierając mu tytuł mistrzowski federacji WBA. Komputerowy ranking Boxrec od tego czasu klasyfikuje Jasona Sosę na pierwszym miejscu w swoim zestawieniu wagi super piórkowej. W pierwszej obronie Sosa spotka się ze Stephenem Smithem, który w kwietniu miał już swoją szansę na pas, ale uległ Jose Pedrazie. Wrócił nokautem na Danielu Brizueli w Liverpoolu, ale walka z Sosą nie odbędzie się w Anglii, a w Monako. Ciekawa konfrontacja. Sosa musi jeszcze udowodnić swoją wartość, a Smith w każdej chwili może zaskoczyć - uznawany za najsłabszego z braci Smith może nieoczekiwanie najszybciej zdobyć tytuł mistrza Świata.

Luis Ortiz - Malik Scott: Kibice czekają na grzmoty i jest duża szansa, że w tej walce je dostaną. Kariera unikanego i niedocenianego Luisa Ortiza wreszcie ma nabrać właściwego tempa. Kubańczyk, który niedawno związał się kontraktem z Eddiem Hearnem wierzy, że jest już bardzo blisko walki o pas. Sam zapowiada, że kiedy już dostanie szansę to nie odpuści i zunifikuje wszystkie pasy, gdyż wierzy że jest w stanie pokonać każdego pięściarza na świecie. Czy tak będzie? Możliwe, ale "King-Kong" musi jeszcze potwierdzić swoją przynależność do światowej czołówki. Na razie wygrał z Bryantem Jenningsem i podstarzałym Tony Thompsonem. Teraz na jego drodze stanie Malik Scott. To zawodnik, który wygrał tylko trzy z ostatnich sześciu walk. Pierwszą porażkę zadał mu Dereck Chisora, zaś ośmieszył go Deontay Wilder demolując ciosem prostym po 96 sekundach. Amerykanin wrócił wygranymi nad Alexem Leapai Tonym Thompsonem. Co ciekawe, obaj przeciwnicy w ostatnim starciu zmierzyli się z 45-letnim "Tigerem". Scott wygrał na punkty, Ortiz przed czasem. Dla Kubańczyka występ w Monte Carlo będzie drugim w 2016 roku. Malik Scott wraca na ring po rocznej przerwie.

Typuj w Lidze Bokserskich Ekspertów ringpolska.pl >>

Jarrett Hurd - Ionut Dan Ion: Po długiej przerwie na ring wraca także Ionut Dan Ion. "JoJo Dan" w ostatnim pojedynku wypunktował naszego Rafała Jackiewicz na gali w Toronto, jednak było to we wrześniu 2015 roku. Wcześniej Rumun wyraźnie przegrał przed czasem z Kellem Brookiem w pojedynku o pas IBF wagi półśredniej. Oprócz Brooka sposób na Dan Iona znalazł tylko Turek Selcuk Aydin wygrywając z nim dwukrotnie. Rumun z kolei dwukrotnie wygrywał z Kevinem Bizierem. Młodszy, szybszy i bardziej zdeterminowany jest z pewnością Jarret Hurd. 26-letni Amerykanin nie zaznał jeszcze goryczy porażki na ringu zawodowym. W ostatnich trzech pojedynkach ściągał zera z rekordów niepokonanych przeciwników - Jeffa Lentza, Franka Galarzy i Oscara Moliny - ze wszystkimi wygrywał przez nokaut. Ionut Dan Ion będzie na pewno najbardziej znanym nazwiskiem w rekordzie Amerykanina. Wygrana nad tym przeciwnikiem może przybliżyć "Swifta" do walki o interkontynentalny pas poważnej kategorii. Prawie 10 lat starszy mańkut trenujący w Kanadzie zbliża się nieuchronnie ku końcowi swojej kariery. Ewentualna porażka z Hurdem może przyspieszyć decyzję o jej zakończeniu.

Danny Garcia - Samuel Vargas: To już drugi "Swift" na gali w Pennsylvanii. Danny Garcia, mistrz Świata federacji WBC wagi półśredniej to pięściarz zdecydowanie lepszy od swojego najbliższego rywala. Garcia pozostaje niepokonany w 32 kolejnych zawodowych pojedynkach. Amerykanin ma na swoim rozkładzie wiele świetnych nazwisk, wygrywał z takimi zawodnikami jak chociażby Ashley Theophane, Nate Campbell, Kendall Holt, Erik Morales, Amir Khan, Zab Judah, Lucas Matthysse, Lamont Peterson, Paul Malignaggi i Robert Guerrero. Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatnich występach "Swift" nie zachwycał - z Mauricio Herrerą i Lamontem Petersonem wygrywał niejedno głośnie na punkty, a jego rywalem potrafił być nawet anonimowy Rod Salka. O podobnej wartości sportowej co wspomniany Salka jest Samuel Vargas. Federacja nie uwzględniła tej walki, jako pojedynku o tytuł. Vargas stoczył dotychczas tylko jeden pojedynek z rywalem na poziomie - był to Errol Spence Jr, który w niecałe cztery rundy pozbawił go złudzeń. Kolumbijczyk z Dannym Garcią może walczyć nawet krócej – w jego boksie nie widać żadnych atutów przeciwko takiemu zawodnikowi jakim jest Amerykanin. Co ciekawe, Garcia ma już zakontraktowaną następną konfrontacją - będzie to walka unifikacyjna z mistrzem WBA, również niepokonanym Keithem Thurmanem. Dopiero wtedy poznamy prawdziwą wartość "Swifta".

Javier Fortuna - Omar Douglas: Wspomniany wcześniej Jason Sosa zadał pierwszą i - jak na razie - jedyną porażkę zawodnikowi z Dominikany. Mógł to być wypadek przy pracy, gdyż Fortuna w tamtej walce prowadził na punkty u wszystkich sędziów po 10 z 12 rund. 27-letni "El Abejon" wrócił po tej porażce bardzo szybko i znokautował w drugiej rundzie niepokonanego wcześniej Marlyna Cabrerę. Teraz przed nim trzeci tegoroczny pojedynek i znów stanie przed nim rywal z zerem po stronie porażek na koncie. Będzie nim Omar Douglas, który wygrał 17 kolejnych walk, z czego 12 przed czasem. Próżno jednak szukać w jego rekordzie wielkich nazwisk, co potwierdza iż zdecydowanym faworytem powinien być były mistrz Świata. Na korzyść Fortuny może dodatkowo działać odwrotna pozycja. W walce z Frankiem De Albą - również mańkutem - Douglas nie radził sobie zbyt dobrze. Istnieje opcja, że Javier Fortuna i jego pogromca, Jason Sosa stoczą na początku 2017 roku walkę rewanżową. Obaj muszą jednak wygrać sobotnie pojedynki - Sosa ze Smithem, Fortuna z Douglasem. {jcomments on}