Patronat medialny


 

Sponsor grupy KnockOut

W 2017 roku znalazł się na karuzeli. W lutym, po najlepszym występie w karierze, zrewanżował się Mike’owi Mollo (21-7-1, 13 KO) za pierwszą porażkę na zawodowych ringach, jednak we wrześniu spotkał kolejnego pogromcę. Przed walką zapowiadał pogoń za czołówką wagi ciężkiej, ale w Radomiu poważny boks wybił mu z głowy Joey Abell (34-9, 32 KO). Choć Krzysztof Zimnoch (22-2-1, 15 KO) znalazł się na rozdrożu i zdążył nawet zadeklarować zainteresowanie MMA, to największe nadzieje wciąż wiąże z boksem. Na ring ma wrócić w maju – podczas dużej gali i być może z nowym promotorem.

Przeanalizowałeś już na spokojnie, co wydarzyło się 9 września w Radomiu?
Krzysztof Zimnoch: Tak, dużo o tym myślałem. Na moją porażkę z Abellem złożyło się wiele rzeczy. Nie mówiłem tego wcześniej, ale przed walką trochę chorowałem. Mam wrażenie, że tego wieczoru nie byłem sobą, ale nie ma się co oszukiwać – tak naprawdę zawiodła przede wszystkim głowa. Będąc już w ringu, zupełnie nie wiedziałem co się dzieje. Plan napisany przed walką był zupełnie inny. Na pewno nie polegał na tym, że miałem stać biernie przed rywalem i przyjmować ciosy. Miałem przepuszczać jego ataki i dużo schodzić na nogach. Chciałem wyczekać do czwartej lub piątej rundy aż Abell się wystrzela i od tego momentu przejąć kontrolę.

Co ta porażka oznacza dla twojej kariery?
Dużo mi zabrała, naprawdę bardzo dużo… Mam wrażenie, że po tej porażce promotorzy przestali we mnie wierzyć. Bardzo możliwe, że właśnie kończy się moja współpraca z Tomaszem Babilońskim i Andrzejem Wasilewskim. Cały czas szukam nowych rozwiązań i myślę o nich w kontekście mojej kariery.

Wcześniej dostałeś od Tomasza Babilońskiego ofertę walki w MMA – 17 marca z Szymonem Kołeckim. Znów w Radomiu…
Znam ten temat, ale na razie musimy wyjaśnić wszystkie szczegóły i podjąć pewne decyzje co do mojej przyszłości. O walce z Kołeckim w MMA w ogóle w tej chwili nie myślę. Mogę za to potwierdzić, że kolejny raz kibice na pewno zobaczą mnie w ringu.

Walczysz w Polsce, ale trenujesz w Anglii. Z którym krajem wiążesz poważniejsze plany?
Docelowo chciałbym dalej walczyć w Polsce. W obecnej sytuacji wydaje mi się jednak, że kolejną walkę stoczę w Polsce, a potem bardzo możliwy jest pojedynek w Anglii. Dalej zamierzam trenować pod okiem Richarda Williamsa w Londynie, ale gdzie konkretnie będę walczył, to się jeszcze okaże. Na razie planuję walkę w maju. Będzie to miało miejsce w Polsce i to na dużej gali.

Pełna treść artykułu na Weszlo.com >>