Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Czy on ma ciężką rękę? To się okażę 9 września. Być może nie będzie miał okazji jej wykorzystać. Jego siłę ciosu będę mógł ocenić dopiero po walce - mówi Krzysztof Zimnoch (22-1-1, 15 KO), który 9 września na gali w Radomiu skrzyżuje rękawice z Amerykaninem Joey'em Abellem (33-9, 31 KO). Pojedynek został zakontraktowany na dwanaście rund.

Jak przebiegają przygotowania do walki z Joey'em Abellem?
Krzysztof Zimnoch: Znakomicie, tak jak zawsze powtarzam, mam idealne warunki stworzone w Londynie do przygotowań i staram się wykorzystać je najlepiej, jak tylko to możliwe. Pracujemy każdego dnia z Richardem Williamsem nad techniką i rozwijaniem moich atutów.

W Londynie nie brakuje wysokich mańkutów do sparingów?
O sparingi nigdy się tutaj nie martwiłem i tak jest cały czas. Mamy z kim sparować. Raz te sparingi wychodzą lepiej, raz gorzej, ale praca jest wykonywana. Wiadomo, że sparingów nie toczy się po to, żeby je wygrać, tylko, żeby się czegoś nauczyć. Ja na sparingach realizuję to, czego oczekuje ode mnie Richard, a czasami zmienia się to co rundę.

Kilka tygodni temu brałeś udział w kręceniu trailera przed walką z Abellem. Byliście na stadionie w Radomiu przez całą noc. Czy rozstawiony na środku boiska piłkarskiego ring robi na tobie wrażenie?
Na pewno fajnie, że promotorzy szukają nowych ciekawych miejsc na gale i mam nadzieje, że to będzie generować zainteresowanie. Ja specjalnie nie skupiam się na tym, co będzie dookoła, bo interesuje mnie jedynie ring i Joey Abell. Oczywiście, wyglądało to ciekawie i nietypowo jak na galę bokserską. Liczę, że 9 września będzie wspierało nas wielu kibiców i ten stadion zapełni się ludźmi.

Czy twój system przygotowań przed tą walką zmienił się z racji tego, że boksujesz z mańkutem?
Generalnie cały czas pracujemy nad techniką, wytrzymałością i planem na walkę. Wiadomo, że kiedy przygotowujemy się do walki z zawodnikiem leworęcznym to te założenia się zmieniają, ale nie wprowadzamy wielkich zmian. Mamy plan na walkę, z resztą wszyscy wiedzą, że z mańkutem boksuje się inaczej, niż z zawodnikiem praworęcznym.

Abell nie jest typowym mańkutem, bo nie dość, że jest wysoki to jeszcze ma bardzo ciężką lewą rękę.
Nie zastanawiam się nad tym, bardziej skupiam się nad tym, co sam mam zrobić w ringu. Czy on ma ciężką rękę? To się okażę 9 września. Być może nie będzie miał okazji jej wykorzystać. Jego siłę ciosu będę mógł ocenić dopiero po walce. Myślę, że ja też mam czym uderzyć. Na pewno będzie to dużo trudniejszy test, niż dwie poprzednie walki i jestem wdzięczny promotorom, że poziom rywali idzie do góry.

Czy to oznacza, że zobaczymy jeszcze lepszego Zimnocha niż ostatnio?
Na pewno, bo tak naprawdę mój boks się dopiero zaczyna. Ja sam, jak i kibice przekonają się, ile jestem wart dopiero, kiedy zaboksuję z bardzo wymagającym pięściarzem w sile wieku, który naprawdę będzie mógł przetestować moje możliwości.

Abell będzie takim zawodnikiem, czy nie przewidujesz z nim problemów w ringu?
Wszystko okaże się 9 września. Ja mocno wierzę w siebie i naprawdę wierzę w to, że mogę zostać mistrzem świata w zawodowym boksie. To oznacza, że na swojej drodze przewiduję dużo trudniejszych rywali niż Abell. To niewygodny pięściarz i sprawił już problemy zawodnikom ze światowej czołówki, więc zanim zacznę mówić o przyszłości, najpierw trzeba się z nim uporać.

Macie go rozpracowanego?
Tak, ja oglądam walki Abella każdego dnia. Robię tak przed każdym pojedynkiem i dobrze się z tym czuję. Mój trener miał rozpracowanego Abella już na początku przygotowań, oglądamy też jego walki razem. Wiemy, co robić w ringu i będziemy chcieli to pokazać 9 września. Ile by nie mówić, po prostu trzeba wejść do ringu i wygrać walkę.

Dlaczego w czerwcu po walce Tomasza Adamka z Solomonem Haumono zdecydowałeś się wyzwać "Górala" na pojedynek?
Napisałem na Facebooku, że chętnie spotkam się w ringu z Adamkiem po jego ostatniej walce, ponieważ chciałem podzielić się z kibicami swoją opinią na ten temat. To nie było napisane pod wpływem chwili, po prostu wiem, że jestem lepszym pięściarzem od Adamka i chętnie to udowodnię w ringu.

Kibice zarzucali ci, że porywasz się z motyką na słońce.
Chciałbym, żeby wszyscy mnie dobrze zrozumieli. Bardzo szanuję Tomka za jego wspaniałą karierę, mogę powiedzieć nawet, że jest moim idolem w wielu względach. Podziwiam jego za ciężką pracę i sukcesy, które osiągał, jednak na dzisiaj wiem, że jestem od niego lepszy. Czy będzie mi dane to udowodnić w ringu? Tego bym sobie życzył.

Nie brakuje głosów, że po znokautowaniu dwóch wiekowych Amerykanów poczułeś się niezniszczalny i rzucasz za dużo wyzwań.
Wydaje mi się, że trochę na tym polega boks. Każdy pięściarz ma swoje marzenia i mierzy wysoko. Ja nikogo nie obrażam, nie umniejszam nikogo dokonań czy umiejętności, po prostu twierdzę, że jestem w stanie wygrać z każdym polskim zawodnikiem w wadze ciężkiej. Czy poczułem się niezniszczalny? W boksie wygrane napędzają, a ja też wiem, jak dobrą i ciężką pracuję wykonuję każdego dnia na sali treningowej. Im więcej będę wygrywał, tym bardziej będę czuł się niezniszczalny. Nie ma chyba nic złego w pewności siebie, dopóki nie przeradza się ona w lekceważenie czy obrażanie innych.

Często mówisz o dużych nazwiskach, z którymi mógłbyś się zmierzyć w grudniu. To wtedy masz stoczyć kolejną walkę?
Nie zamierzam teraz wypowiadać się na ten temat. Na razie interesuje mnie tylko Joey Abell i gala w Radomiu. Tam najpierw muszę wykonać swoją pracę, żeby myśleć o przyszłości. Mam nadzieję, że Amerykanin przyjedzie przygotowany i stworzymy widowisko, którego ludzie długo nie zapomną.

Kup bilet, zobacz na żywo walki Zimnoch - Abell i Sosnowski - Różański >>