Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) w sobotę w Legionowie chce pobić Michaela Granta (48-6, 36 KO). Nasz pięściarz nie miał rodzinnej Wielkanocy. W Londynie kończy przygotowania do sobotniej potyczki z Michaelem Grantem, jednym z najbardziej znanych bokserów wagi ciężkiej przełomu wieków. Do Polski Zimnoch przyleci w środę.

– Święta przeżywam w duchu. Rozmawiam przez telefon z rodzicami, braćmi i żoną. Za rok będą następne święta, a walka jest najważniejsza. W niedzielę, jak zawsze, odpoczywałem. W poniedziałek zasuwałem na treningu – mówi "Przeglądowi Sportowemu" Zimnoch.

Z jego wypowiedzi bije optymizm. Nie zapowiada, że przewróci ważącego około 120 kilogramów Amerykanina, ale cieszy się z efektów pracy z trenerem Richardem Williamsem.

– Osiągnąłem postęp bokserski, fizyczny, kondycyjny. To dobrze rokuje przed walką w Legionowie oraz przed tym, co będzie w przyszłości – zaznacza 33-latek. 

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>

Kup bilet na galę w Legionowie. Zobacz walkę Zimnoch - Grant na żywo! >>