Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Trener Łapin w naszej grupie ma wiele funkcji, wykonując tytaniczną pracę - przekonuje w rozmowie z Interia.pl dwukrotny mistrz świata wagi junior ciężkiej Krzysztof Włodarczyk, odpowiadając na zarzuty dotyczące ostatniej walki z Muratem Gasijewem o mistrzowski pas federacji IBF.

Jak odebrał pan słowa promotora Tomasza Babilońskiego, który po pana porażce z Muratem Gassijewem ostro skrytykował trenera Fiodora Łapina. "Głowacki proszę cię, uciekaj" - zaapelował do innego zawodnika, Krzysztofa Głowackiego.
Krzysztof Włodarczyk: Uważam, że osoba, którą wciągnąłem w nasz świat boksu zawodowego, której pokazałem wszystko od początku do końca, zachowała się nie na miejscu. Trener Fiodor Łapin bardzo dużo dla nas zrobił, to porządny człowiek i bardzo dobry trener. Zwróćmy uwagę na inne czynniki.

Jakie?
W Europie duże grupy promotorskie mają ogromne zaplecze, dysponując lekarzami, psychologami oraz innymi fachowcami. A my, jeśli mogę tak stwierdzić, na zasoby i możliwości Andrzeja Wasilewskiego i tak całkiem dobrze prosperujemy. Nie najlepiej, ale naprawdę nieźle dajemy sobie radę.

Padły słowa, że w pana przypadku trener Łapin "z tygrysa zrobił kotka".
Nikt z nikogo nic nie zrobił. Ludzie sami się kształtują. To, jak pokazałem się w walce, było moją indywidualną sprawą. Byłem bardzo dobrze przygotowany fizycznie i mentalnie, ale sam ułożyłem sobie pewien pomysł na walkę. Analizowałem wiele pojedynków Gassijewa i wychodziło mi, że w drugiej połowie pojedynku nie jest sobą, "rzuca" ciosami i popełnia bardzo dużo błędów. Właśnie na to liczyłem. Ja najlepiej czuję się w ostatnich rundach, wtedy dużo widzę i karcę to wszystko, co wychwyciłem od początku.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>