Przyjechałeś do Wrocławia po czterech latach. Ta walka ma dla ciebie dużą stawkę, chociaż dla twojego rywala może być jeszcze ważniejsza?
Krzysztof Włodarczyk: Na pewno mój rywal może zyskać dużo, dużo więcej niż by się wydawało. Ja mogę sporo stracić. Przede wszystkim mogę stracić czas, który już nie jest moim sprzymierzeńcem, chociaż są zawodnicy, którzy boksują w wieku ponad 45 lat, tacy jak Hollyfield i Hopkins. Nie wybiegajmy jednak tak daleko w przyszłość. Ja sobie daję trochę krótszy czas, więc muszę go wykorzystać.

Gdy przyjmowałeś tę walkę, to na pewno szacowałeś, co stawiasz na szali, oprócz pasa. Czym dla ciebie jest ta walka?
Nie powiem, że jest to walka o być albo nie być, bo byłyby to za mocne słowa. Na pewno ten pojedynek jest przypieczętowaniem sukcesu, który powoli się zbliża. Daję sobie maksymalnie pięć lat boksowania, więc chciałbym zdobyć tytuł mistrza świata, kilka razy go obronić i zakończyć karierę.

To jest walka, która ma udowodnić tobie samemu twoją wartość?
Chcę udowodnić wartość przede wszystkim samemu sobie. Oby podczas pierwszej, drugiej rundy nie było jakiejś dekoncentracji. Wtedy walka powinna pójść tak, jak sobie założyłem.

Pełny zapis rozmowy z Krzysztofem Włodarczykiem na Polsatsport.pl >> 

Zobacz na żywo galę "Królowie Nokautu" we Wrocławiu >>
50% wpływów z sobotniej sprzedaży biletów na rehabilitację Mariusza Cendrowskiego