- Cieszę się, że wszystko się uspokoiło, choć w międzyczasie padło o wiele za dużo niepotrzebnych słów - komentuje Andrzej Wasilewski, promotor Krzysztofa Włodarczyka (49-2-1, 35 KO), zgodę mistrza świata WBC na proponowane mu warunki finansowe za planowaną na 27 września w  Moskwie walkę w obronie tytułu z Grigorijem Drozdem (38-1, 27 KO). "Diablo" w ostatnich dniach stawiał pod znakiem zapytania swój występ w stolicy Rosji, domagając się zwiększenia gaży. 

- Krzysiek sprawił nam wielką przykrość formułując w kilku wywiadach zarzuty w stosunku do mnie i Piotra Wernera. Plus całego zamieszania jest taki, że lepszy jest w ringu Włodarczyk zły i agresywny niż taki "bez zęba" i ciapowaty - dodaje współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions.

- Nie mogę podać konkretnych liczb, bo jesteśmy wobec naszych rosyjskich partnerów zobowiązani tajemnicą biznesową, ale Diablo zarobi za Drozda naprawdę duże pieniądze, większe niż na przykład niemieccy mistrzowie często biorą za swoje walki - twierdzi Wasilewski i tłumaczy: - Moim zdaniem te złe emocje wynikły z faktu, że Krzysztof nie rozumiał, że to co mu zaproponowano było wypłatą "na rękę", podczas gdy gaże zagranicznych pięściarzy, o których mógł słyszeć w mediach są kwotami przed potrąceniem podatku, kosztów menadżera, promotora i bez uwzględnienia zapisów w osobistych umowach bokserów.

- Wystarczy powiedzieć, że z deklarowanych w przetargach sum kontraktowych wielu pięściarzom w Niemczech lub innych krajach często zostaje zaledwie 20-30% kwoty wyjściowej i to jest nie tylko kwestia podatku ale i indywidualnych umów z pięściarzami narzucających im maksymalną kwotę wypłaty za walkę. Kwoty podawane oficjalnie są kwotami dla obozu pięściarza, a nie niego samego. Potem trzeba od tego odjąć 20 procent dla promotora, 33 dla menadżera i tak dalej - wyjaśnia promotor Diablo. - Jeśli na przykład zgodnie z przepisami federacji do obozu mistrza ma trafić 75% zwycięskiej w przetargu kwoty, nie oznacza to, że jest to wypłata dla boksera, bo on ma najczęściej w swoim kontrakcie wpisaną maksymalną wypłatę za walkę. Podsumowując, błędem jest sugerowanie się podawanymi przez federacje bokserskie kwotami wypłat. To nie są gaże dla zawodników, tak jak to jest w przypadku walki Krzyśka z Drozdem. Tu mówimy o realnych pieniądzach, które trafią do Krzysztofa.

-  Dobrze, że cała ta sprawa jest już za nami, liczę że Diablo ponownie pokaże w ringu charakter i z Moskwy wrócimy z pasem - kończy Andrzej Wasilewski.