Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Krzysztof Włodarczyk

Andrzej Wasilewski, współwłaściciel największej polskiej grupy boksu zawodowego - Ulrich KnockOut Promotions w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradza najbliższe plany związane z karierami Krzysztofa Włodarczyka, Artura Szpilki, Pawła Kołodzieja i Andrzeja Wawrzyka.

- Dlaczego jedyny polski mistrz świata w boksie zawodowym walczy tak rzadko? I kiedy znowu zobaczymy go w ringu?
Andrzej Wasilewski: Krzysiek przez pewien czas miał problemy w życiu prywatnym. Kiedy się z nimi uporał, wygrał z Francisco Palaciosem w sposób nie pozostawiający złudzeń. Zaraz po tamtym pojedynku rozpoczęliśmy rozmowy z Jeanem Markiem Mormeckiem. Podpisaliśmy odpowiednie dokumenty, były terminy, które się zmieniały, a ostatecznie straciliśmy kilka miesięcy, bo sprawa się rozmyła. Zrobił się koniec stycznia, a my nie mieliśmy nic. Zresztą, w tej sprawie do dzisiaj jest cisza. Teraz mamy kilka wariantów. Podpisaliśmy list intencyjny na dwie walki z Rachimem Czakijewem, mistrzem olimpijskim, czołowym zawodnikiem rankingu WBC. O takim pojedynku marzymy, bo szukamy wyzwań sportowych i dobrych pieniędzy. Tutaj jest jedno i drugie. Do środy strona rosyjska ma termin na wpłacenie zaliczki. Pierwsza walka miałaby się odbyć 8 czerwca w Moskwie. Druga w ciągu kolejnych sześciu miesięcy. Jeśli Krzysiek wygra, możemy zdecydować czy jej chcemy. Jeśli polegnie, mamy gwarancję rewanżu. Równolegle trwają zaawansowane rozmowy na temat walki z Royem Jonesem juniorem na Jamajce na początku czerwca. Rozpoczęliśmy też rozmowy na temat pojedynku 13 lipca podczas gali w Monako przy okazji turnieju w wadze półciężkiej, ale tutaj nie ma nawet nazwiska potencjalnego rywala. Ostateczność to dobrowolna obrona pasa w Polsce, też w czerwcu. W ciągu kilku dni wszystko się wyjaśni.

- W Polsce chyba nie chcecie walczyć...
Tak jest. Krzysiek chce zarabiać więcej, a nasz rynek jest za biedny.

- W naszym kraju koniem pociągowym waszej grupy jest Artur Szpilka.
Kiedy Krzysiek walczy rzadko, faktycznie Artur jest ważny. Zdobył dużą popularność. Boksuje widowiskowo, jest charyzmatyczny, zachowuje się kontrowersyjnie, życiorys też ma ciekawy. Po rozróbie z Krzysiem Zimnochem ta popularność jeszcze wzrosła. Powiedzmy sobie jednak szczerze - za tym wszystkim nie idą spektakularne sukcesy sportowe. Uważam, że i tak Artur Szpilka jest najodważniej prowadzonym bokserem w historii polskiego boksu zawodowego.

- Wspomniał pan o Zimnochu. Dojdzie do jego walki ze Szpilką?
Chciałbym, żeby ludzie zapomnieli o tej ich bijatyce na konferencji prasowej. Mnie się to nie podobało. Natomiast jeśli chodzi o walkę, sądzę, że ona dojdzie do skutku, choć nie tak szybko. Obaj się rozwijają. Myślę, że spotkają się na początku przyszłego roku.

- Artur walczy 20 kwietnia w Rzeszowie z Tarasem Bidenko, Zimnoch, 18. maja z Oliverem McCallem w Legionowie. Ciekawi rywale.
Dalej jesteśmy współpromotorami Zimnocha. McCall to interesujący rywal. Wiekowy, ale nazwisko ma znane. Przecież pokonał nawet samego Lennoksa Lewisa. A Bidenko to optymalny przeciwnik dla Artura, chociaż groźny, bo doświadczony i w świetnej formie.

- W Rzeszowie, gdzie wystąpi Szpilka, pokaże się też Paweł Kołodziej. Ten ma za sobą długą przerwę w boksowaniu.
Paweł to największy pechowiec polskiego boksu. Doszedł do bardzo wysokich miejsc w rankingach, a co ważniejsze, miał zagwarantowaną walkę o pozycję obowiązkowego pretendenta do pasa mistrza świata wagi junior ciężkiej. Przyplątała mu się jednak paskudna kontuzja i stracił rok. Teraz wraca i od nowa musi czekać na walkę mistrzowską.

- To może warto poszukać pojedynku z Mateuszem Masternakiem? Ten ostatni też jest wysoko w rankingach, a przy okazji walka między dobrymi Polakami gwarantowałaby niezłe pieniądze.
Powiem tak: jeżeli zdarzy się jakakolwiek sytuacja, kiedy któryś z Polaków będzie miał na drodze rodaka do walki o pas, do takich bratobójczych pojedynków dojdzie. I nie chodzi tylko o Masternaka. Łukasz Janik czy Krzysztof Głowacki też są wysoko w rankingach, więc niczego nie da się wykluczyć.

- I na koniec: Andrzej Wawrzyk - David Haye. Informacja "Super Expressu" o tym, że pojawiła się oferta z obozu słynnego Brytyjczyka zelektryzowała środowisko. Ja z kolei słyszałem, że tej propozycji nie rozważacie.
Odpowiem inaczej: nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Ostatnio mieliśmy kilka ciekawych ofert dla Andrzeja Wawrzyka. Nie mogę jednak zdradzić szczegółów. Wszystko może wyjaśnić się w najbliższym czasie. Jednak na horyzoncie jest rzeczywiście duża walka.{jcomments on}