Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Krzysztof Włodarczyk2 kwietnia Krzysztof Włodarczyk (45-2-1, 32 KO) po raz drugi obronił tytuł mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji WBC, pokonując na punkty po bardzo wyrównanej walce Francisco Palaciosa. Póki co nie wiadomo jeszcze, kiedy i z kim "Diablo" ponownie wyjdzie do ringu, ale jak zapewnia promotor pięściarza Andrzej Wasilewski, możliwości jest wiele - począwszy od turnieju mistrzów "Super Four", poprzez walkę w Azji, a na konfrontacji z Dannnym Greenem czy Mateuszem Masternakiem skończywszy. - Poważniejsze rozmowy lubią ciszę - podkreśla w wywiadzie dla ringpolska.pl szef grupy 12 round KnockOut Promotions.

- Minęły już dwa miesiące od ostatniej walki Krzysztofa Diablo Włodarczyka, czy są już jakieś plany dotyczącego kolejnych walk, z kim gdzie i kiedy?
Andrzej Wasilewski:
Nie ma jeszcze żadnego podpisanego kontraktu na walkę, pomysłów i propozycji coraz więcej, mniej lub bardziej poważnych.

- A co wydaje się najbardziej prawdopodobne?
AW:
Jesteśmy raczej zdecydowani wziąć udział w turnieju „Super Four”, jeśli się odbędzie i jeśli zostaną dotrzymane warunki, które wstępnie zostały nam zaproponowane. Dlatego nie podejmujemy w tej chwili żadnych decyzji, czekamy na razie na wynik negocjacji grupy Sauerland jako głównego promotora tego turnieju ze stacjami telewizyjnymi.

- W polskich mediach pojawiało sie kilka nazwisk jako potencjalnych przeciwników dla Diablo : Danny Green, Dewnis Lebiediew czy nawet Mateusz Masternak.
AW:
Tak, dołożyć do tego należy ciekawy projekt związany z cyklem gal, które miałaby się odbywać w Makao i Singapurze, ale cos ten projekt wolno się rozkręca; oraz kolejne dwa warianty, w przypadku, jeśli nie dojdzie do skutku „Super Four” - walka unifikacyjna lub po prostu dobrowolna obrona. Ta ostatnia możliwość jest raczej najmniej dla nas interesującą.

- Jak wyglądały te wymienione propozycje - Green, Lebiediew, Masternak?
AW:
Green, dokładniej jego agent, zaproponował naprawdę bardzo ciekawe warunki, ale poczekajmy na wynik jego walki z Tarverem. Jeśli chodzi o Lebiediewa to była luźna telefoniczna rozmowa z Władimirem Hriunowem, moim kolegą, który zapytał, czy jesteśmy zainteresowani szybką walką w Moskwie. Odpowiedziałem, że nie, bo czekamy na wyjaśnienie sprawy turnieju „Super Four”. Wład próbował mnie jeszcze przekonać, że zapłaci duże pieniądze, ale nie wszystko da się tak od razu kupić lub sprzedać. To jest problem rosyjskiego boksu - wspaniali amatorzy, dużo pieniędzy, ale gdzieś to wszystko się rozwadnia, bo promotorzy i menadżerowie za szybko chcą zarabiać. Nawiasem mówiąc, kwota która wymienił Wład, nie była kwota jakoś bardzo atrakcyjna. Najciekawsze biznesowo było to, że Władimir oddawał nam prawa telewizyjne na Polskę.

- A co z Mateuszem Masternakiem?
AW:
Tak naprawdę nie prowadzimy żadnych zaawansowanych rozmów, stąd trochę się dziwię wypowiedziom pana Andrzeja Gmitruka i samego Mateusza Masternaka. Poważniejsze rozmowy lubią ciszę, ale skoro w tym przypadku znacznie więcej się udziela wywiadów niż jest w tej chwili na rzeczy to i ja wyjaśnię precyzyjnie. Kilka tygodni temu zadzwonił do mnie pewien pan, który nie jest dla mnie w żaden sposób wiarygodnym biznesowym partnerem i zadał pytanie, czy jesteśmy teoretycznie zainteresowani taką walką. Grzecznie wysłuchałem i poprosiłem o choć trochę bardziej precyzyjne przedstawienie oferty. Kilka dni później, ku mojemu lekkiemu rozbawieniu i zdziwieniu, dostałem drogą mailową kilka zdań, które w żaden sposób nie wyczerpują tematu i kompletnie nie poruszały kwestii najtrudniejszych. Odpisałem, że rozmawiać możemy, bo rozmawiamy biznesowo z wieloma podmiotami, ale są z naszej strony pewne warunki minimalne, których z całą pewnością nie odpuścimy. W kopii mojego maila z pełną świadomością umieściłem pana Andrzeja Gmritruka. Następnie zapoznałem się z kilkoma wypowiedziami Mateusza Masternaka i doszedłem do wniosku, że albo ten młody zawodnik jest regularnie wprowadzany w błąd albo nie chce tak naprawdę tej walki, bo po pierwsze jest nie za bardzo grzeczny w swoich wypowiedziach, a po drugie opowiada nieprawdy. Prawda jest taka, że nie składałem żadnej propozycji kontraktu, nie rozmawiałem z nikim o żadnych ewentualnych pieniądzach dla niego. Jedyne, co przedstawiłem to zarys koncepcji ewentualnych opcji. Kilka dni temu zadzwonił do mnie pan Michał Kwiatkowski, który zapoznał się z moim mailem i zapytał, czy jesteśmy tą propozycją w ogóle zainteresowani.

- A jesteście?
AW:
Tak jak odpowiedziałem panu Kwiatkowskiemu, rozmawiajmy jeśli obóz Mateusza jest gotowy do poważniejszych, biznesowych rozmów, w co osobiście trochę wątpię. Szczerze mówiąc, z całą pewnością priorytetem jest dla nas turniej „Super Four”, a potem jeśli do niego nie dojdzie, będziemy ewentualnie rozglądać się za innymi drogami, tak jak mówiłem wcześniej, na dzisiaj propozycje azjatyckie, australijskie lub unifikacja wydają się ciekawsze niż walka pomiędzy dwoma Polakami w Polsce.

- Nie mówicie jednak twardo „nie”?
AW:
A dlaczego mielibyśmy mówić twardo „nie”? W dobrowolnej obronie na terenie Polski, gdyby do takiej doszło, Mateusz może być rozpatrywany jako jeden z wariantów, zależy od warunków finansowych i od opcji. Powiedzmy sobie szczerze, obóz Mateusza Masternaka nie ma na dzisiaj za wielu argumentów do negocjacji z nami. Wystarczy spojrzeć w ranking WBC i wydaje się, że bez dojścia  z nami do porozumienia droga do pozycji obowiązkowego challengera jest przed Mateuszem bardzo długa. Co innego gdyby Mateusz wywalczył w międzyczasie inny tytuł, stałby się dla nas zdecydowanie bardziej atrakcyjny. Wydaje się to w najbliższym czasie mało prawdopodobne, ale jeśli nie dojdzie do „Super Four”, to - jak to w boksie - prawie wszystko jest możliwe.

- Jak odbieracie wypowiedzi Mateusza?
AW:
Po pierwsze jako promowanie własnej osoby obok nazwiska mistrza świata. Jest to dzisiaj dość powszechne w  boksie, każdy może każdego wyzywać, obrażać. Szczególnie często się tak dzieje, jeśli mamy do czynienia z pay-per-view gdzie zarobki zawodników zależą w sposób bezpośredni od zainteresowania walką. Po drugie widać, że Mateusz nie rozumie na czym polega boks zawodowy i jakie są w nim prawidła biznesowe - nie jest to dziwne, jest młodym zawodnikiem, a może po prostu nie spieszy się do większych walk i większych pieniędzy, może wystarcza mu trochę miłych komentarzy w Internecie?

- A propos...  W Internecie pod adresem „Diablo” sporo jest ostatnio negatywnych komentarzy…
AW:
To prawda, zawsze tak jest, że raz jest górka raz dołek, słaba walka, to i komentarze słabsze. Krytyka polskiego boksu to jeden z wielkich sukcesów, pewnie największy, pewnego portalu bokserskiego, w ramach promowania boksu, jak oficjalnie jest podawane. Portal ten "wychował" całą grupę "fachowców", którzy nic innego nie robią, tylko krytykują praktycznie cały polski boks a w szczególności grupę, która  promuje (poza Tomkiem Adamkiem) absolutnie przygniatającą cześć polskiej czołówki zawodowców, organizując od wielu lat wszystkie największe gale oraz dostarczając międzynarodowy bokserski kontent telewizyjny. Świetny przykład to dzisiejsze "fachowe" komentarze pod artykułem o nowym przeciwniku Dawida Kosteckiego. Wchodzę na ten portal pewnie średnio raz na tydzień i za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu, że to dobrze, iż jako grupa bokserska z tym portalem nie współpracujemy.

- Zmieniając temat. Jakie wieści z Phoenix? Jak się sprawuje Andrzej Wawrzyk na sparingach z Siergiejem Liachowiczem?
AW:
Jak na razie bardzo dobrze, wszystko gra, te sparingi to będzie bardzo cenne doświadczenie dla Andrzeja. Co ciekawsze, za kilka dni do Phoenix dolatuje Paweł Kołodziej, który także będzie sparował z Siergiejem i to aż przez 4 tygodnie!

- A jak forma Artura Szpilki? Będzie boksował 25 czerwca w Rzeszowie?
AW:
Forma powoli rośnie, Artur naprawdę ciężko pracuje, czasu się oczywiście nie oszuka, ale naprawdę wszyscy robią, co mogą, żeby Artur jak najszybciej wrócił do pełnej formy.

- Ile teraz waży "Szpila"?
AW:
113-114 kg przed treningiem. Jak mówi trener Łapin , coraz wolniej, ale spada. {jcomments on}