Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Amerykanin Arthur Mercante Jr będzie głównym arbitrem dzisiejszego pojedynku o mistrzostwo świata WBO wagi junior ciężkiej pomiędzy Krzysztofem Głowackim (25-0, 16 KO) i Stevem Cunninghamem (28-7-1, 13 KO). Nowojorczyk nie prowadził w przeszłości walk żadnego z pięściarzy.

Starcie Amerykanina z Polakiem na punkty będą oceniać Włoch Guido Cavalleri oraz reprezentujący USA Tom Schreck i Eric Marlinski. Galę  z Nowego Jorku pokaże na żywo Polsat Sport od godz. 02.00.

Dla Głowackiego będzie to pierwsza obrona wywalczonego w ubiegłym roku pasa WBO i zarazem druga w karierze walka o tytuł mistrza świata. Cunningham o globalny czempionat będzie boksował już po raz dziewiąty.

Add a comment

Dwóch wojowników w ringu, jeden pas do zdobycia. Polak dopiero pierwszy raz broni tytułu mistrza świata, Amerykanin ma ostatnią szansę na pas. Nikt nie zamierza odpuszczać.

Krzysztof Głowacki to prawdziwy mistrz, wielki wojownik z charakterem. Wiem, że będę musiał wyrwać mu jego pas i mocno na to pracowałem. Tak ostro, że miałem łzy w oczach po treningach – opowiada Steve Cunningham. Głowacki, jedyny dzisiaj polski mistrz świata w boksie zawodowym, nie pozostaje dłużny rywalowi i też na każdym kroku podkreśla, że ma dla niego szacunek.

Jeśli ktoś szuka przed tą walką złej krwi, wzajemnych wyzwisk i show, jaki często towarzyszy pięściarskim pojedynkom, będzie zawiedziony. Jeśli jednak liczy na walkę dwóch zdeterminowanych mężczyzn po przejściach, powinien w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu włączyć Polsat Sport albo siedzieć na trybunach hali Barclays Center na nowojorskim Brooklynie.

Równo dwa miesiące temu w tym samym miejscu pojedynek o pas mistrza świata wagi ciężkiej przegrał Artur Szpilka, którego znokautował Deontay Wilder. Teraz ma być inaczej, a „Główka” przekonuje, że pierwszą obronę tytułu czempiona federacji WBO wagi junior ciężkiej, który wywalczył w sierpniu pokonując przed czasem Marco Hucka w Newarku, skończy z tarczą.

Polak ma wszystko, aby wygrać i zachować tytuł. Jest młodszy, wchodzi w idealny wiek dla pięściarza. Do tego pokazał w walce z bośniackim Niemcem twardą szczękę, charakter wojownika i umiejętności. Wstał wtedy po nokdaunie w szóstej rundzie i zamiast desperacko się bronić, aby przetrwać, sam ruszył do ataku. W jedenastym starciu rzucił rywala na deski i przerwał mu sen o Ameryce, który Huck miał rozpocząć efektownym triumfem nad Polakiem. Do windy jadącej na szczyt – dość niespodziewanie dla wielu obserwatorów – wskoczył „Główka”. Doszedł tam, gdzie marzył. I wykorzystał szansę, na którą latami czekał.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>

Add a comment

Mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (25-0, 16 KO) ze spokojem podszedł do spornej sytuacji związanej z wyborem rękawic przed walką ze Stevem Cunninghamem (28-7-1, 13 KO). Polak jest bardzo pewny swojej wygranej przed galą Premier Boxing Champions w Nowym Jorku. Transmisja w Polsacie Sport.

Add a comment

Krzysztof Głowacki (25-0, 16 KO) i Steve Cunningham (28-7-1, 13 KO) zmieścili się w limicie kategorii junior ciężkiej przed walką o tytuł mistrza świata federacji WBO. Broniący pasa Głowacki wniósł na wagę 199 funtów (90,26 kg), jego rywal zanotował 199,2 funta (90,36 kg).

Add a comment

To jedna z najbardziej charakterystycznych postaci współczesnego boksu. Steve Cunningham do ringu zawsze wychodzi jak na wojnę i jest gwarantem wielkiej wymiany ciosów. Polskich pięściarzy zdążył poznać już aż za dobrze, a teraz stanie w szranki z kolejnym. W nocy z soboty na niedzielę popularny "USS" będzie próbował odebrać tytuł mistrza świata Krzysztofowi Głowackiemu.

W rekordzie Steve'a Cunninghama kłuje w oczy siedem porażek, ale niech ta cyfra nikogo nie zmyli. Amerykanin nie toczy pojedynków na "pompowanie" bilansu – interesuje go wyłącznie walka o najwyższe cele. Pięściarz z Filadelfii, który miał kiedyś na deskach Tysona Fury'ego, powalczy z Krzysztofem Głowackim o trzeci pas mistrza świata w karierze. Ewentualne zwycięstwo bez wątpienia zadedykuje swej córce, o której życie walczy każdego dnia.

Mówiąc o największych atutach Steve'a Cunninghama, eksperci często wspominają nie tylko o umiejętnościach stricte bokserskich, ale też o niezwykle silnej psychice. Tę kształtował służąc w amerykańskiej armii. W latach 1994-98 był żołnierzem marynarki wojennej na lotniskowcach USS America i USS Enterprise. Stąd wziął się jego ringowy przydomek.

Ci, którzy patrzą na boks przez pryzmat chuligańskiego mordobicia, często zapominają o jednym – poza ringiem także toczy się życie. Niektórzy, jak Mike Tyson, popełniają przestępstwa, niektórzy, jak Floyd Mayweather Jr., wrzucają do sieci zdjęcia z "kąpieli" w studolarowych banknotach. Są też jednak pięściarze, dla których prawdziwa batalia rozpoczyna się po końcowym gongu. Tak jest chociażby z Deontayem Wilderem – dzięki jego sukcesom w ringu córka może poruszać się o własnych siłach, choć lekarze nie dawali jej na to żadnych szans.

W podobnej sytuacji znajduje się Steve Cunningham. Jego córka, Kennedy, od urodzenia zmaga się z poważnymi problemami kardiologicznymi. Już jako małe dziecko przeszła dwie skomplikowane operacje na otwartym sercu. Każde polepszenie jej stanu zdrowia okazywało się chwilowe – kłopoty zawsze wracały. Stało się jasne, że Kennedy potrzebuje przeszczepu.

W grudniu 2014 roku w końcu znalazł się dawca. Zabieg się powiódł, ale koszmar miał dopiero nadejść. Na początku lutego ubiegłego roku córka Steve'a Cunninghama miała zapaść i otarła się o śmierć. - Skarżyła się na potworny ból głowy, więc pojechaliśmy z nią do szpitala. W drodze przestała oddychać, miała silne drgawki. Zatrzymaliśmy się na straży pożarnej i tam ją reanimowano – opisywał pięściarz całe zdarzenie w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Wcześniej jego żona, Livvy, opublikowała emocjonalne oświadczenie na Facebooku. "Kennedy nie dawała znaku życia. Robiłam jej masaż serca, dopóki nie przejęli jej ratownicy. Ja i Steve patrzyliśmy, jak walczy o to, by wrócić. Nie mieści mi się w głowie, że przed chwilą przez to przeszła, a teraz leży obok mnie i szepcze mi do ucha. Przez parę minut naprawdę myślałam, że ją straciliśmy. Bóg istnieje. Dzięki Ci, Jezu" - pisała.

Pełna treść artykułu na Eurosport.onet.pl >>

Add a comment

- Zwróciłem uwagę, że Cunningham jest bardzo poważny, bardzo skoncentrowany. Powiedziałbym nawet, że jest "elektryczny" - powiedział Polsatsport.pl Andrzej Wasilewski, jeden z promotorów mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego (25-0, 16 KO) przed dzisiejszym pojedynkiem ze Stevem Cunninghamem (28-7-1, 13 KO). Pięściarze skrzyżują rękawice na gali w Nowym Jorku.

Mam wrażenie, że Steve Cunningham przed zbliżającą się walką jest jakiś inny niż przed pojedynkami z Krzysztofem Włodarczykiem czy Tomaszem Adamkiem.
Andrzej Wasilewski: To prawda. Zwróciłem uwagę, że Cunningham jest bardzo poważny, bardzo skoncentrowany. Powiedziałbym nawet, że jest "elektryczny". Znamy się wiele lat, lubimy, szanujemy. Żona Steve'a rzuciła mi się na szyję, wycałowała w oba policzki, a Steve jest taki zły, nie wiem czy zdenerwowany, czy skoncentrowany, ale rzeczywiście absolutnie "elektryczny".

Powiedz czy Cunningham to była jedyna opcja, czy rozmawialiście jeszcze o innych nazwiskach w kontekście pierwszej obrony?
Tak naprawdę od początku celowaliśmy w Cunninghama, ponieważ jest to pięściarz o uznanym nazwisku, bardzo rozpoznawalny w Stanach Zjednoczonych, a w kategorii wagowej cruiser nie ma zbyt wielu pięściarzy znanych w Ameryce. Potrzebowaliśmy przeciwnika, który będzie wiarygodnym pięściarzem dla amerykańskiej telewizji. Przypomnę, że Krzysiek boksuje w chyba największej amerykańskiej telewizji NBC i to jest dla niego ogromna promocja, wielka szansa na pokazanie się. Dzisiejszy boks jest inny niż był przez wiele lat. Dzisiaj sam pas nie jest przepustką do wielkich anten, dlatego był potrzebny Cunningham jako wiarygodny, rozpoznawalny, amerykański pięściarz.

Pełny zapis rozmowy z Andrzejem Wasilewskim na Polsatsport.pl >>

Add a comment

Komisja Sportowa Stanu Nowy Jork odrzuciła rękawice "pierwszego wyboru", w których Steve Cunningham (28-7-1, 13 KO) chciał dziś boksować z mistrzem świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofem Głowackim (25-0, 16 KO) - poinformował dziennikarz fightnews.com Przemek Garczarczyk.

Trener Polaka Fiodor Łapin podczas odprawy po ważeniu zakwestionował rękawice przedstawione przez ekipę Cunninghama ze względu na odstający w nich kciuk. Amerykański pięściarz w przeszłości dwukrotnie (w walkach z Krzysztofem Włodarczykiem i Troyem Rossem) wkładał kciuk rywalom w oko, wpływając w znaczący sposób na przebieg wydarzeń w ringu. Komisja co prawda nie miała zastrzeżeń technicznych do drugiej pary rękawic dostarczonych przez challengera, ale ostatecznie i ją odrzuciła, bo marka sprzętu (Title) nie uzyskała wcześniejszej akceptacji.  

Wobec decyzji komisji Steve Cunningham zaboksuje z Krzysztofem Głowackim najprawdopodobniej w rękawicach marki Grant (tej samej co polski mistrz).

Add a comment

W nocy z soboty na niedzielę Krzysztof Głowacki (25-0, 16 KO) w pierwszej obronie pasa mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji WBO skrzyżuje rękawice ze Steve’em Cunninghamem (28-7-1, 13 KO). – To będzie dla "Główki" trudniejsza walka niż z Marco Huckiem. Nie mam jednak wątpliwości, że ją wygra – przyznał Artur Szpilka (20-2, 16 KO) w rozmowie ze Sport.tvp.pl.

Głowacki w sierpniu zeszłego roku wywalczył pas po niezwykle dramatycznym pojedynku z Marco Huckiem. Teraz emocji będzie równie dużo?
Artur Szpilka: Ja mam dwa scenariusze na walkę – albo Krzysiek znokautuje go w pierwszych rundach, albo będzie miał kłopoty podobnie jak z Huckiem (Polak w 6. rundzie leżał na deskach, red.), ale pozbiera się i wygra w końcówce przed czasem lub na punkty. Opcji, że przegra, nie biorę w ogóle pod uwagę.

Cunningham to jednak bardzo dobry pięściarz.
Oczywiście, że tak. To jest pięściarz, który w boksie widział i przeżył już wszystko. Moim zdaniem jest to zawodnik, który w ostatnich latach został wiele razy oszukany – on wygrał i z Tomaszem Adamkiem i Wiaczesławem Głazkowem, ale boks to także biznes i widocznie komuś zależało, by sędziowie w górę podnieśli ręce jego rywali. Nie jest to broń Boże żaden atak w kierunku Adamka i Głazkowa, tak po prostu uważam.

Jakie będą największe atuty Głowackiego, a jakie Cunninghama?
Po stronie Krzyśka jest siła, waleczność, głód wygrywania, a po stronie Amerykanina niesamowite doświadczenie, warunki fizyczne i fakt, że dla niego to walka o być albo nie być. Mam nadzieję, że to właśnie "Główka" skończy jego piękną karierę.

Między panami jest spokojnie, ale Cunningham wbił małą szpilkę i przyznał, że jego zwycięstwo z Huckiem miało znacznie większą wartość niż wygrana Głowackiego z Niemcem. Amerykaninowi chodziło o to, że Huck to właśnie z nim przegrał po raz pierwszy w karierze.
To tylko takie gierki jak przed każdą walką. Ja czytałem z kolei takie wypowiedzi, w których przyznawał, że trzeba mieć jaja, by wygrać z Huckiem leżąc wcześniej na deskach. Nie przywiązywałbym zatem do tego większej wagi. Liczy się tylko to, co w ringu, a jak już powiedziałem Krzysiek między linami zamienia się w bestię. Cunningham, choć to bardzo dobry pięściarz, takim wojownikiem nie jest. Dlatego to Polak wygra.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>

Add a comment

Fiodor Łapin, trener mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego (25-0, 16 KO), zakwestionował rękawice marki Title, jakie przedstawił do zatwierdzenia na sobotnią walkę team rywala "Główki" Steve'a Cunninghama (28-7-1, 13 KO). Szkoleniowiec polskiego czempiona zauważył, że w rękawicach nieregulaminowo odstaje kciuk.

- Na razie komisja odrzuciła jedną parę (druga była OK), ale jeszcze muszą zatwierdzić (zbadać, zważyć), czy  w ogóle zaakceptują markę Title, której nie nie było na liście rękawic dopuszczonych przez nowojorską komisję. Cunningham ma do jutra szansę wybrać coś innego albo walczyć w Grantach, które jego obóz zgłosił jako rękawice rezerwowe - wyjaśnia zamieszanie dziennikarz fightnews.com Przemek Garczarczyk.

Warto przypomnieć, że w 2007 roku Steve Cunningham w walce o pas IBF w Katowicach wsadził Krzysztofowi Włodarczykowi kciuk w oko, co zdaniem "Diablo" miało po części wpływ na jego słabszą postawę i kosztowało Polaka liczenie. W narożniku polskiego pięściarza stał wówczas trener Łapin. Podobny incydent miał także miejsce trzy lata później w mistrzowskim boju "USS" z Troyem Rossem. 

Add a comment