Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Promotorzy Oleksandra Usyka (9-0, 9 KO) są podobno nadal zainteresowani organizacją na Ukrainie walki swojego pięściarza o mistrzowski pas WBO wagi junior ciężkiej z polskim czempionem Krzysztofem Głowackim (26-0, 16 KO) - donosi champion.com.ua.

- Zaproponowaliśmy Głowackiemu za walkę w Odessie na przełomie lipca i sierpnia 350 tysięcy dolarów - cytuje promującego Usyka Aleksandra Krasiuka ukraiński portal. 

Z polskiej perspektywy sprawy wyglądają jednak nieco inaczej. - Owszem była z Ukrainy jakaś oferta, ale informacje z pojawiających się wywiadów rozmijają się z rzeczywistością. My w tej chwili złożyliśmy swoją kontrofertę, ale wszystko wskazuje na to, że tak jak wspominałem wcześniej, walka Głowacki - Usyk odbędzie się w Polsce lub USA. 

Jeśli obozy Krzysztofa Głowackiego i Oleksandra Usyka nie osiągną porozumienia do połowy maja, organizatora mistrzowskiej potyczki wyłoni przetarg, w który faworytem wydają się Polacy.

Add a comment

Andrzej Wasilewski, współpromotor mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego (26-0, 16 KO), poinformował na Twitterze, że do pojedynku polskiego czempiona z obowiązkowym pretendentem World Boxing Organization dojdzie w Polsce lub Stanach Zjednoczonych. 

- Tak jak myślałem, Główka - Usyk będzie w Polsce lub USA - napisał współwłaściciel Sferis KnockOut Promotions, dodając: - Daty żadnej nie ma. Wiemy jednak już, że z Ukrainy żadnej "cudownej" oferty nie będzie.

Wpis Wasilewskiego jest interesujący z tego względu, że opiekunowie reprezentującego Ukrainę Usyka od dawna zapewniali, że są gotowi wyłożyć wielkie pieniądze, by ich pięściarz o pas zaboksował w ojczyźnie. Jeśli Ukraińcy faktycznie nie przedstawią w najbliższych dniach Głowackiemu żadnej intratnej oferty finansowej, walka odbędzie się na warunkach polskiego obozu lub organizatora mistrzowskiego pojedynku wyłoni przetarg (w przypadku drugiego wariantu faworytami są promotorzy Głowackiego).

Krzysztof Głowacki mistrzostwo świata WBO zdobył w sierpniu ubiegłego roku, nokautując Marco Hucka. W kwietniu Polak zaliczył pierwszą obronę tytułu, zwyciężając na punkty Steve'a Cunninghama.

Oficjalne konto Andrzeja Wasilewskiego na Twitterze >>

Add a comment

- To kolejny sukces, na który ciężko sobie zapracowałem - mówi mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (26-0, 16 KO), który niedawno obronił pas, wygrywając na punkty ze Stevem Cunninghamem. Polak już myśli o kolejnym pojedynku, w którym prawdopodobnie zmierzy się z Ukraińcem Oleksandrem Usykiem.

Przede wszystkim gratulacje. W pojedynku z Cunninghamem pokazał pan wielką klasę. Emocje już trochę opadły?
Krzysztof Głowacki: Walka była ciężka, ale na taką właśnie się nastawiałem. To kolejny sukces, na który ciężko sobie zapracowałem. Udało się wygrać z Amerykaninem, jest super! Emocje rzeczywiście troszkę już opadły, w poprzedni poniedziałek wróciłem do Polski.

Gdyby miał pan sobie wystawić notę za walkę z Cunninghamem, to jaka byłaby to ocena?
No cóż, szóstki na pewno bym sobie nie wystawił. Dużo brakowało do tego, żeby była pełnia szczęścia. Nie zrealizowałem do końca planu taktycznego, także oceniam ten występ na trzy z plusem.

Federacja WBO naciska na to, aby w kolejnym pojedynku zmierzył się pan z Ołeksandrem Usykiem. Czy chciałby pan stanąć w ringu z Ukraińcem?
Jasne! Myślę, że to bardzo dobry zawodnik, mistrz olimpijski i moglibyśmy dać kibicom świetną walkę. Fani na Ukrainie uwielbiają Usyka, on ma wypełnić tę lukę, która powstanie po braciach Kliczko. Jestem gotowy pojechać do Kijowa, zmierzyć się z Usykiem np. na stadionie. Wszystko wskazuje, ze walka z nim to będzie kolejny krok w mojej karierze i już nie mogę się go doczekać.

Usyk ma na koncie znakomite osiągnięcia na ringach amatorskich, ale wciąż niewielkie doświadczenie jako zawodowiec. Zasługuje, by już teraz walczyć z mistrzem świata?
Rzeczywiście, do tej pory Ukrainiec nie mierzył się z czołowymi pięściarzami wagi cruiser, ale ja jestem gotowy dać mu szansę. Przecież kiedy przystępowałem do walki z Marco Huckiem, też nie byłem znany szerszej publiczności. Pojedynek z Niemcem był moim pierwszym stoczonym poza Polską, ale pokazałem, że w boksie nie można nikogo lekceważyć.

Wspomniał pan o Hucku. Jak reaguje pan na prowokacje Niemca, który domaga się rewanżu i twierdzi, że pierwszy pojedynek wygrał pan niezasłużenie?
To taki typ, który ciągle musi coś gadać. Nawet gdybym znokautował go po raz drugi, to i tak pewnie znalazłby sobie jakąś wymówkę. Dla mnie możemy walczyć w każdej chwili, proszę bardzo. Skończy się tak samo, jak za pierwszym razem.

Pełna treść artykułu na Sport.interia.pl >> 

Add a comment

Krzysztof Głowacki (26-0, 16 KO) od sierpnia ubiegłego roku posiada pas mistrza świata federacji WBO wagi junior ciężkiej. Po zwycięstwie nad wieloletnim czempionem (2009-15) Marco Huckiem oraz obronie tytułu w potyczce ze Steve’em Cunninghamem (16 kwietnia), 29-latek z Wałcza powinien przystąpić do walki z obowiązkowym pretendentem. Jest nim Ołeksandr Usyk (9-0, 9 KO), mistrz olimpijski z Londynu w wadze ciężkiej (91 kg).

Ukrainiec urodzony na Krymie miał walczyć w ostatnią sobotę w Kijowie, lecz wycofał się z powodu kontuzji. Siergiej Watamaniuk, trener i menedżer 29-letniego Usyka, zapewnia „PS”, że uraz nie jest poważny.

- Wszystko jest w porządku. Ołeksandr dochodzi do zdrowia. O kontuzji już nie myślimy. Na pewno będzie gotowy, aby w lipcu lub sierpniu walczyć z Głowackim o mistrzostwo świata. Do tego pojedynku przygotuje go z moją pomocą amerykański szkoleniowiec James Ali Bashir - informuje Watamaniuk.

16 kwietnia w Nowym Jorku pięściarz z Wałcza pokonał Cunninghama na punkty, czterokrotnie posyłając filadelfijczyka na deski. Współpracownik Usyka nie jest skłonny do szczególnego chwalenia Głowackiego.

- Cunningham, który ostatnio walczył w wadze ciężkiej, wyglądał gorzej niż powinien był wyglądać, aby zagrozić Polakowi. Nie powiem, że wygrana Głowackiego nie zrobiła na mnie wrażenia. Jest mistrzem świata i wygrał pojedynek wyraźnie. Mnie interesował jednak nie wynik, lecz to, jak bokserzy zachowują się w ringu. Czy Głowacki jest dziś najtrudniejszym rywalem Usyka w wadze junior ciężkiej? Trudno powiedzieć. Wygrał dwie walki z bokserami wysokiej klasy. Zasłużył na szacunek. Huck i Cunningham pozwolili mu rozwinąć skrzydła. Zobaczymy, jak poradzi sobie z Saszą. Nie sądzę, aby poszło mu tak łatwo - zaznacza trener i menedżer.

Promotor „Główki” Andrzej Wasilewski poinformował ostatnio, że pojedynek może się odbyć w USA. Ukraińcom zależy na organizacji walki w swoim kraju, na stadionie w Odessie, Lwowie lub Kijowie. Mówił o tym promotor Ołeksandr Krasjuk z firmy K2.

- Sądzę, że pojedynek na stadionie jest możliwy, bo Sasza jest na Ukrainie bardzo popularny. Walka o mistrzostwo świata wywołałaby duże zainteresowanie. Polacy są naszymi sąsiadami, więc może i wasi kibice przybyliby do nas w całkiem dużej liczbie? - zastanawia się Watamaniuk.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>

Add a comment

Kilka dni temu w polskich mediach pojawiła się informacja, że notowany na pierwszej pozycji rankingu WBO wagi junior ciężkiej Oleksandr Usyk (9-0, 9 KO) doznał kontuzji kolana i nie będzie mógł zmierzyć się w walce o mistrzostwo świata z Krzysztofem Głowackim (26-0, 16 KO). Ukrainiec w rozmowie z serwisem obozrevatel.com zapewnił, że wszystko z jego zdrowiem jest już w porządku i nie może doczekać się starcia z polskim czempionem.

- Moje kolana były po prostu zmęczone i powiedziały mi "Oleksandrze, odmawiamy współpracy, potrzebujemy trzech tygodni wakacji!" - wyjaśnił żartobliwie Usyk, który szczegółowo przeanalizował zwycięski występ Głowackiego przeciw Steve'owi Cunninghamowi. 

- Oglądałem tę walkę. Była dobra. Cunningham jak na 39 lat pokazał się z dobrej strony, ale tak się nie boksuje z mistrzem. Trzeba wyjść tak jak Głowacki do Hucka, kiedy odebrał Marco pas WBO. Nad mistrzem trzeba dominować i odebrać mu tytuł - stwierdził ukraiński challenger. 

Usyk oświadczył też, że jest u obojętne, gdzie skrzyżuje rękawice z "Główką". - Nie interesuje mnie to, gdzie będę boksował. U siebie czy zagranicą. Mam masę fanów, którzy nawet przez ekrany telewizorów dodadzą mi energii. Poważnie - nieważne, gdzie będzie walka, chcę w końcu zaboksować! - powiedział złoty medalista olimpijski z Londynu.

Aktualnie obozy Głowackiego i Usyka prowadzą negocjacje dotyczące organizacji starcia. Na rozmowy mają czas do 18 maja. Jeśli nie osiągną porozumienia, gospodarza mistrzowskiej gali wyłoni przetarg.

Add a comment

- Wydaje mi się, że w przypadku Krzyśka obroni się prawda - mówi "Gazecie Krakowskiej" Artur Szpilka (20-2, 15 KO) o aktualnym mistrzu świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofie Głowackim (26-0, 16 KO), który niedawno pokonał na punkty Steve'a Cunninghama i obronił po raz pierwszy tytuł World Boxing Organization.

Jeśli ktoś jeszcze nie doceniał Krzysztofa Głowackiego, to w pierwszej udanej obronie mistrzowskiego pasa organizacji WBO „Główka” udowodnił, że jest wielkim wojownikiem i bardzo mocnym mentalnie zawodnikiem.
Jasne, że tak, natomiast ja od początku wierzyłem w „Główkę”. Już przed walką z Marco Huckiem, jako jeden z nielicznych, stawiałem na jego wygraną. Krzysiu zawsze taki był, ale teraz otworzył oczy niedowiarkom. Obecnie ma swój czas, który musi wykorzystać. Bardzo się cieszę, bo nikomu nie życzyłem tak bardzo sukcesu, jak temu chłopakowi.

Dlaczego?
Ponieważ zawsze był z boku. W końcu oczy bokserskiego świata są skierowane na niego, a Krzysiek jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i na pewno będzie się rozwijał. Prawdopodobnie dojdzie do walki unifikacyjnej z Denisem Lebiediewem, o ile oczywiście Rosjanin w najbliższej walce poradzi sobie z Victorem Ramirezem i będzie miał dwa pasy. Widzę „Główkę” nie tylko w roli faworyta w starciu z Lebiediewem, ale wręcz uważam, że byłby w stanie widowiskowo znokautować Rosjanina.

Mówi Pan, że Krzysztof zasługuje na wszystko, co najlepsze. To samo powtarza Andrzej Wawrzyk, który podkreśla, że mało kto jest tak warty sukcesu, jak Głowacki. Co takiego wyjątkowego jest w waszym przyjacielu?
Znam Krzysia od 16. roku życia, gdy zaczęliśmy spotykać się na zgrupowaniach kadry. Zawsze razem mieszkaliśmy w pokoju i zbudowaliśmy bardzo mocne relacje. Doskonale pamiętam, ile Krzysiu przeżył i jak mocno trenował, a zawsze miał z tego guzik.

Na postawie poza ringiem może zbudować swoją markę i duży walor marketingowy, czy jednak - w dobie dzisiejszych „konsumentów” mediów - musi zacząć brylować?
Niekoniecznie. Wydaje mi się, że w przypadku Krzyśka obroni się prawda. Przecież ja też nikogo nie udaję, tylko z natury jestem inny. Nie zachowuję się pod publikę. Moim zdaniem ludzi najbardziej przyciąga autentyczność. Okay, jedni będą to doceniać, inni nie, ale Krzysiek trafi do wszystkich wartością sportową. Przed nim wielkie walki i wielkie pieniądze. Mam nadzieję, że kiedyś usiądzie sobie w domu, weźmie głęboki oddech, i powie sam do siebie: „kurde, byczku, było warto”.

Ma Pan jakąś radę dla swojego przyjaciela?
Trzeba życzyć mu jeszcze większej mobilizacji. Zaraz po walce zadzwoniłem do niego i powiedziałem: „Krzysiu, nie słuchaj kumpli i czasami nie pij”. Tak naprawdę dopiero teraz, a wcale nie w chwili zdobycia tytułu mistrza świata, zaczyna się jego czas. Dodałem: „to nie jest twoje pięć minut, ty właśnie w tej chwili rozpocząłeś wielką karierę”. Jeżeli to wykorzysta, ustawi się do końca życia i zostanie legendą polskiego boksu. Wszystko w jego rękach.

Pełna treść artykułu w "Gazecie Krakowskiej" >>

Add a comment

Tomasz Babiloński, współpromotor mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego (26-0, 16 KO) optuje za tym, by pojedynek jego podopiecznego z Oleksandrem Usykiem (9-0, 9 KO) został rozegrany nad Wisłą. Niepokonany na zawodowych ringach Usyk to obowiązkowy pretendent do tytułu należącego do "Główki".

- Co do ewentualnej walki Głowacki vs Usyk, chciałbym, żeby odbyła się w Polsce. Jesteśmy to winni kibicom - napisał na Twitterze szef grupy Babilon Promotion. 

Krzysztof Głowacki swoje obydwa mistrzowskie pojedynki - z Marco Huckiem i Stevem Cunninghamem - stoczył w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem drugiego z promotorów "Główki" Andrzeja Wasilewskiego również starcie z Usykiem najprawdopodobniej odbędzie się w USA. 

Add a comment

Latem powinno dojść do walki Krzysztofa Głowackiego (26-0, 16 KO) z Oleksandrem Usykiem (9-0, 9 KO). Dla polskiego czempiona WBO wagi junior ciężkiej starcie z niepokonanym Ukraińcem ma być pierwszą obowiązkową tytułu wywalczonego w sierpniu ubiegłego roku. 

Zdaniem współpromującego "Główkę" Andrzeja Wasilewskiego istnieje duża szansa, by uniknąć boksowania z Usykiem na jego terenie, o co podobno bardzo starają się pełnomocnicy Ukraińca. - Na tę chwilę najbardziej prawdopodobna wydaje się walka Głowacki - Usyk w USA. Ale są jeszcze inne opcje - napisał na Twitterze współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions. 

Zgodnie z zarządzeniem World Boxing Organization obozy Głowackiego i Usyka na wspólne ustalenie daty i miejsca mistrzowskiego pojedynku mają czas do 18 maja. Jeśli nie osiągną porozumienia, organizatorem walki zostanie ten, kto zadeklaruje w przetargu najwyższą kwotę na gaże dla zawodników.

Add a comment

Zgodnie z zarządzeniem federacji WBO minimum 300 tysięcy dolarów będzie musiał wyłożyć łącznie na gaże dla Krzysztofa Głowackiego (26-0, 16 KO) i Oleksandra Usyka (9-0, 9 KO) organizator walki o mistrzostwo świata kategorii junior ciężkiej, o ile o przyznaniu roli gospodarza pojedynku zadecyduje przetarg. Kwota ta obejmuje także opłaty na rzecz WBO, podatki oraz procenty dla trenerów, menadżerów i promotorów zawodników.

Póki co jednak obozy obu pięściarzy mają czas do 18 maja na negocjacje i osiągnięcie porozumienia w sprawie miejsca i daty mistrzowskiego starcia. W przypadku przetargu według regulaminu World Boxing Organization wysokość oficjalnej wypłaty (brutto) dla Głowackiego wyniesie 75 lub 80 procent zwycięskiej oferty, w zależności od miejsca organizacji gali.  

Walka Krzysztofa Głowackiego według przepisów powinna odbyć się nie wcześniej niż na początku lipca i nie później niż w połowie sierpnia. Dla Polaka starcie z Ukraińcem ma być drugą obroną tytułu wywalczonego w sierpniu ubiegłego roku w dramatycznym boju z Marco Huckiem. W pierwszej "Główka" pokonał na punkty Steve'a Cunninghama.

Add a comment

Denis Lebiediew (28-2, 21 KO) chce walczyć z Krzysztofem Głowackim (26-0, 16 KO) w Rosji o trzy, a Tony Bellew (26-2-1, 16 KO) w Anglii o dwa pasy mistrza świata.

Dzięki sobotniemu zwycięstwu nad Steve’em Cunninghamem, jak i ubiegłorocznemu nokautowi na Marco Hucku, Krzysztof Głowacki zyskał szacunek ekspertów (2. miejsce w rankingu swojej wagi wg ESPN) oraz najgroźniejszych przeciwników z kategorii junior ciężkiej (90,7 kg). Pod wrażeniem umiejętności, stylu walki i twardego charakteru mistrza świata WBO są rosyjski czempion WBA (wkrótce prawdopodobnie także IBF) Denis Lebiediew oraz Anglik Tony Bellew. Obaj chętnie odpowiedzieli na nasze pytania w telefonicznych rozmowach. Jesienią obaj, w swoich krajach, z największą przyjemnością znaleźliby się w ringu z 30-letnim pięściarzem z Wałcza.

- Najbardziej ucieszyła mnie wygrana Krzysztofa z Huckiem – powiedział nam Lebiediew, trenujący obecnie w Los Angeles. W grudniu 2010 roku reprezentant Niemiec zaszedł Rosjaninowi za skórę. W Berlinie (stawką walki był tytuł WBO) po zaciętej walce Huck wygrał z Lebiediewem na punkty, a werdykt był mocno dyskusyjny.

- Krzysztof sprawił, że Huck zszedł na ziemię. Pokazał mu jego miejsce. Ten nokaut go czegoś nauczy, a przynajmniej powinien. Mam nadzieję, że jeszcze zmierzę się z Marco, bo nasze rachunki nie zostały wyrównane. Na razie mogę chwalić Głowackiego. Walka była zacięta. Minimalnie mógł ją wygrywać Huck, bo położył waszego boksera na deski. Polak jest jednak prawdziwym wojownikiem. Starał się coś zdziałać, nie odpuszczał i zapracował na ten nokaut – opowiada Lebiediew, który od 2012 roku jest pełnoprawnym mistrzem WBA.

- Ucieszyła mnie też wygrana z Cunninghamem, choć przyznaję, że obejrzałem jedynie fragmenty walki. Pamiętam akcje, po których Steve siadał na tyłku. Gołym okiem widać, że Krzysztof zrobił duży postęp, popracował nad warsztatem, techniką. Pokonał kolejnego godnego rywala. Przecież do walki w dobrowolnej obronie tytułu jego promotorzy mogli wybrać kogoś łatwiejszego – zauważa Rosjanin.

Trzeciego mistrza świata wagi cruiser (federacji WBC, ten pas niedawno stracił Grigorij Drozd wskutek kontuzji) wyłoni pojedynek Anglika Tony’ego Bellew z Ilungą Makabu (DR Konga). Odbędzie się on 29 maja w Liverpoolu. Powtórzy się historia z niedawnego hitu filmowego „Creed” (kontynuacja przygód Rocky’ego z Sylvestrem Stallone’em). 33-letni Bellew stoczy pojedynek na stadionie ulubionego klubu, Evertonu. Na 40-tysięcznym Goodison Park „walczył” też w filmie jako „Pretty” Ricky Conlan z Adonisem, synem Apollo Creeda.

- Na razie muszę poradzić sobie z Makabu. Zrobię to, choć ten facet jest bardzo silny, bardzo dobry w obronie i walczy z odwrotnej pozycji. Będzie jednak w niezłym szoku, gdy przekona się, jaką dysponuję mocą. Nie jestem napakowany mięśniami, ale uwierzcie, że siły mi nie brakuje. Poza tym jestem wyższy od Makabu i mam większy zasięg ramion. W grudniu wygrałem z Mateuszem Masternakiem, a on należy do ścisłej światowej czołówki. Mam podstawy, aby wierzyć w siebie – przekonuje nas Bellew, choć wielu specjalistów spodziewa się, że Makabu wygra przed czasem.

- Zwyciężę, a następnie będzie mnie interesować walka unifikacyjna z Głowackim albo Lebiediewem. Krzysztof wykonał znakomitą robotę w walce z Cunninghamem. Może nie jest idealnym technikiem, lecz nadrabia brutalną siłą. To świetny bokser. Stworzylibyśmy fantastyczne widowisko! Chcieliśmy ściągnąć go do Anglii już teraz, jednak podpisał kontrakt na starcie ze Steve’em, a nam został Makabu – wyjawia liverpoolczyk.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>

Add a comment