Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Krzysztof Głowacki i Mairis Briedis spotkali się w Rydze cztery miesiące przed półfinałem turnieju World Boxing Super Series. Walka w stolicy Łotwy 15 czerwca.

- Po dwudziestu latach treningów wreszcie coś z tego boksu mam! – cieszy się Krzysztof Głowacki, od listopada tymczasowy mistrz świata WBO wagi cruiser (90,7 kg), dawniej pełnoprawny czempion tej federacji (2015–16). Gdy nokautował Marco Hucka, a potem obronił tytuł w pojedynku ze Steve’em Cunninghamem i stracił go, stanąwszy w szranki ze wspaniałym Ołeksandrem Usykiem, wciąż marzył o dostatku.

A dzięki udziałowi w drugiej edycji World Boxing Super Series i ćwierćfinałowemu zwycięstwu nad Maksimem Własowem kupił parterowy dom pod Warszawą.

- Nie dość, że mogę walczyć ze światową czołówką, to jeszcze wypłaty robią duże wrażenie. Czego chcieć więcej? - mówi nam 32-letni „Główka”. Jednak zanim otrzymał pełną gażę za ćwierćfinał WBSS, musiał się trochę podenerwować. - Byłem chyba ostatnim, który dostał premię za zwycięstwo – przyznaje pięściarz z Wałcza.

W światku bokserskim o zaległych wypłatach mówiło się głośno. Na organizatorów WBSS posypały się gromy, prognozowano nawet upadek projektu. Dziś sytuacja wygląda lepiej, ogłoszono już daty i miejsca trzech z sześciu półfinałowych potyczek (turnieje odbywają się też w wagach koguciej i junior półśredniej).

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>