Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


W pierwszych tygodniach 2019 roku poznamy finalistów drugiej edycji turnieju World Boxing Super Series w kategorii cruiser (90,7 kg). Sobotnie zwycięstwo Krzysztofa Głowackiego nad Maksimem Własowem w Chicago wlało sporo optymizmu w serca kibiców.

Choć w półfinale 32-latka z Wałcza czeka prawdopodobnie wyjazdowa potyczka na Łotwie z Mairisem Briedisem, faworyzowanym przez sędziów już w sobotniej walce z Noelem Gevorem, wielu widzi Krzysztofa w roli zwycięzcy. Podobnego zdania są eksperci, choć niektórzy zaznaczają, że w Rydze lepiej postarać się o nokaut niż liczyć na obiektywizm arbitrów.

Dużym znakiem zapytania nie jest dla nich wynik drugiego półfinału pomiędzy Yunierem Dorticosem a Andrew Tabitim - stawiają na Kubańczyka.

Maciej Miszkiń - były pięściarz zawodowy, ekspert Polsatu Sport

Głowacki - Briedis: Jeśli nie będzie skandalu sędziowskiego, a Krzysztof nie dozna poważnej kontuzji - bo znając życie, jakiejś dozna na pewno - wygra na punkty. Przed tą walką często będzie więc padać słowo "jeśli". Głowacki każdy pojedynek okupuje sporym wysiłkiem zdrowotnym - między innymi z powodu zadawania przez niego rwanych ciosów. Briedisa pamiętam jeszcze z czasów kickbokserskich. Dawniej wygrywał walki niewielkim kosztem, oprócz sportu miał normalną pracę. Stosunkowo niedawno stał się pięściarzem w pełni zawodowym i w stu procentach poświęcił się treningom. Możliwe, że dopada go już zmęczenie materiału, on także boryka się z urazami. Briedis jest w stanie przyjąć mocny cios i nie upaść, dlatego uważam, że w normalnych okolicznościach Głowacki powinien wygrać na punkty.

Dorticos - Tabiti: Kubańczyk jest dla mnie faworytem całego turnieju. Niektórzy twierdzą, że w ćwierćfinale z Masternakiem nie był w najwyższej formie, ale chyba nie do końca tak było. Dorticos przeważa nad Tabitim szybkością i pracą nóg, w każdej chwili może też skończyć walkę przed czasem.

Finał: Pojedynek Głowackiego z Dorticosem skończy się nokautem, obaj mogą tego dokonać. Większe szanse daję jednak Kubańczykowi.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>