Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Już 12 maja pierwsza gala organizowana przez TVP i KnockOut Promotions. W walce wieczoru KnockOut Boxing Night #1 w Wałczu były mistrz świata Krzysztof Głowacki (29-1, 18 KO) skrzyżuje rękawice z Santanderem Silgado (28-4, 22 KO). - Ciężko pracuję, by wrócić na tron - zaznaczył Polak w rozmowie ze SPORT.TVP.PL. Transmisja pojedynku w TVP1, TVP Sport, SPORT.TVP.PL i aplikacji mobilnej TVP Sport. Gala KnockOut Boxing Night #1 jest współorganizowana przez gminę Wałcz.

Sport.tvp.pl, Rafał Mandes: - 3 października 2008 roku. Kojarzy pan tę datę?
Krzysztof Głowacki: Oczywiście, to mój debiut. Walczyłem wtedy w hotelu i nawet nie marzyłem, że kiedyś wyjadę do USA, stoczę tam pojedynek w wielkiej sportowej hali i zostanę mistrzem świata. Strasznie szybko ten czas leci, nawet nie wiem kiedy te dziesięć lat minęło. Za młodego oglądałem walki Tysona i po cichu liczyłem, że kiedyś pojadę za ocean. Udało się, ale po debiutanckiej wygranej nawet o tym nie myślałem. Ta pierwsza walka była ciężka, nie trenowałem wtedy jeszcze z Fiodorem Łapinem, przygotowywałem się z bratem. Nie byłem też przestawiony na boks zawodowy, szybko "pykałem" jak na amatorstwie, ale do niczego to nie prowadziło.

Chciałby pan coś zmienić z tych ostatnich dziesięciu lat?
Nie, wszystko się fajnie potoczyło i teraz jest tak, jak być powinno. Ja staram się nie narzekać na swoje życie, nie mam tak naprawdę na co.

Huck i walka o tytuł. Często wraca pan do tej walki?
Nie oglądam swoich walk. Jak mam gorsze chwile, to odpalam sobie w internecie pojedynki lub treningi Tysona. To mnie motywuje i nakręca jak nic innego. On wychodził i niszczył rywali, to było najlepsze. Szybki, dynamiczny, zwinny, fajny balans ciałem, po prostu ewenement. Takiego drugiego może w wadze ciężkiej już nie być, teraz liczą się tylko atleci.

Gorsze chwile przeżywał pan po ostatniej walce. Co prawda wygranej (z Siergiejem Radczenką, Polak leżał na deskach - red.), ale krytyka była duża. Zasłużona?
Jak najbardziej. Nie zawsze ma się swój dzień, nie zawsze wszystko może przebiegać tak, jak byśmy tego chcieli. Nie byłem wtedy sobą, trafiłem na swoją słabszą dyspozycję, ale przede wszystkim to w głowie nie wszystko zadziało jak należy.

Każdy pięściarz powtarza, że jak w głowie jest ok, to i w ringu też. Co w takim razie było nie tak?
Jak ma się problemy w życiu osobistym, to potem siedzi to w głowie i trudno skupić się na sali i treningach. Kilka dni przed ostatnią walką dostałem telefon od adwokata, że po pojedynku czeka mnie sprawa rozwodowa. Nie mogłem się na niczym skoncentrować, zamiast wszystkie myśli skierować na ring i rywala, to tylko zastanawiałem się co powiem w sądzie. Ale nie ma się co w ten temat zagłębiać, było minęło, nie chcę się tym tłumaczyć. Po prostu jak w głowie nie jest poukładane na sto procent, to jest naprawdę kiepsko.

Teraz w tej kwestii już wszystko jest ok?
Tak, jest elegancko, układa się dobrze, mogę skupić się tylko na boksie i najbliższej walce. Po raz drugi w karierze stoczę pojedynek w rodzinnym Wałczu, kocham to miasto i tamtych ludzi. Przyjaciele, znajomi oraz rodzina dzwonią co chwilę i wypytują. Oni nie mogą się doczekać, ja także. Mam coś do udowodnienia, chcę pokazać ładny i mądry boks, boks jak na byłego mistrza świata przystało. To ma być boks z zimną głową, nie chcę wyjść jak na ulicę i rzucać cepami.

Cała rozmowa z Krzysztofem Głowackim na sport.tvp.pl >>

Kup bilety na galę KnockOut Boxing Night #1 w Wałczu >>