Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Od dwóch dni polski boks żyje tematem konfliktu między Tomaszem Babilońskim a Fiodorem Łapinem. Ten pierwszy jest jednym z promotorów byłego mistrza świata WBO w kategorii junior ciężkiej Krzystzofa Głowackiego (27-1, 17 KO), drugi - jego trenerem. Babiloński napisał na Twitterze, że jego zawodnik powinien zmienić sztab trenerski i wyjechać do USA.

- Od lat pracuję z Fiodorem Łapinem i Pawłem Gasserem. Z nimi zdobyłem mistrzostwo świata i z nimi czuję się wspaniale. Nie potrzebuję żadnych zmian. Trener i Tomasz Babiloński się nie lubią, ale to nie moja sprawa. Nie wiem skąd i po co ten wpis Tomka - powiedział nam Głowacki.

- To nie jest nowa sytuacja, bo trwa od dawna. Przykro mi, trenerowi pewnie też. To niepotrzebne i stawia mnie w niezręcznej sytuacji. Jestem teraz na urlopie, a tu nagle zaczyna dzwonić telefon. Nie wiedziałem, o co chodzi, bo nawet nie wchodzę do internetu. Zobaczyłem jednak to, co się dzieje i się zastanawiam, po co takie szopki? To wszystko stawia mnie w złej sytuacji, ale podkreślam jedno: nie będzie żadnych zmian, bo ostatecznie to ja decyduję! - dodał pięściarz z Wałcza, który w sobotę podczas gali Polsat Boxing Night wygrał spokojnie z Hizni Altunkayą.

- Fajnie, że wróciłem do ringu i łatwo wygrałem. Przeciwnik nie chciał powalczyć, ale i tak się cieszę, że wróciłem po 9 miesiącach przerwy. Wkrótce znowu zaczynam pracę i liczę, że we wrześniu lub październiku znowu będę w ringu - mówi "Główka", który ma szansę znaleźć się w składzie turnieju dla najlepszych pięściarzy wagi junior ciężkiej.

Więcej o boksie także na Eurosport.onet.pl >>