Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Pojawiła się szansa, aby wśród ośmiu walczących o wielkie pieniądze było dwóch Polaków: Krzysztof Włodarczyk i Krzysztof Głowacki. Początek lipca, Monte Carlo – to wtedy ma się odbyć prezentacja turnieju, w którym udział weźmie ośmiu czołowych pięściarzy wagi junior ciężkiej. Turnieju, w którym do zgarnięcia będzie kilka milionów dolarów.

Pierwsze walki mają się odbyć już we wrześniu lub październiku. Druga runda to podobno styczeń i luty, a wielki finał - maj lub czerwiec przyszłego roku. To nieoficjalne informacje. Podobnie jak kwoty, o jakie będą walczyli pięściarze. A tu kupki z dolarami mają być naprawdę godne. Samo wejście do ringu w pierwszej rundzie - czterysta tysięcy dolarów, a dla zwycięzcy - drugie tyle w bonusie.

Druga runda to takie samo "startowe", ale już dla triumfatora dodatkowo sześćset tysięcy. Zwycięzca całej imprezy zgarnie z kolei dwa miliony dolarów! Razem to prawie cztery miliony dolarów. Brzmi tak bogato, że aż nierealnie, bo takich pieniędzy w wadze junior ciężkiej dotąd nikt nikomu nie płacił.

Najprawdopodobniej niektórzy pięściarze zostaną rozstawieni, aby nie walczyć już w pierwszej rundzie, ale na razie trudno powiedzieć według jakiego klucza. Tym bardziej że lista startowa jest ciągle niepełna. Pewniakami są mistrz świata federacji IBF Murat Gasijew, czempion WBC Mairis Breidis, Yunier Dorticos i nasz Krzysztof Włodarczyk. - Zostają cztery miejsca. Sądzę, że wśród pozostałych będzie zawodnik z Ameryki, Wielkiej Brytanii, Niemiec, a my bardzo mocno staramy się, aby ósmym był Krzysztof Głowacki - zdradza promotor Włodarczyka i "Główki" Andrzej Wasilewski.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>