Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


To będzie sportowy hit jesieni. Krzysztof Głowacki (26-0, 16 KO), mistrz świata federacji WBO wagi junior ciężkiej, zmierzy się 10 lub 17 września z Ukraińcem Ołeksandrem Usykiem (9-0, 9 KO). Pojedynek odbędzie się w Polsce. - Wygram, nie ma innej możliwości - mówi "Główka".

Cztery lata czekaliśmy na walkę o pas mistrza świata w Polsce. W ostatnim takim pojedynku Krzysztof Włodarczyk pokonał Francisco Palaciosa, ale to było w 2012 roku.
Krzysztof Głowacki: Nawet nie wiem, jak opisać radość, że będę mógł bronić tytułu w kraju. Wcześniej mówiło się o USA, później Ukrainie i byłem gotowy jechać w każde z tych miejsc, ale wystąpić przed swoimi kibicami, to zupełnie inna bajka. Trochę już patrzyłem na walki Usyka, ale w sumie niewiele. Pewnie później trener Fiodor Łapin przygotuje mi to, co powinienem wiedzieć.

Usyk i jego obóz już sporo o tej walce mówią. Ogłosili właśnie, że "bóg jest po ich stronie".
Słyszałem to, dobre! Co mam powiedzieć? Niech sobie gadają i tak wszystko okaże się w ringu.

Odkąd został pan mistrzem świata, nabrał pan sporo pewności siebie.
Trochę tak, ale to chyba bardziej kwestia odbioru medialnego. Sam zawsze w siebie wierzyłem i tu się nic nie zmieniło. Z kimkolwiek mam walczyć, jestem przekonany, że wygram. Tak było, gdy zaczynałem trenować boks i kiedy szedłem walczyć o tytuł czempiona. Teraz też tak jest. Idę i pracuję w ringu, chcę pokazać ludziom w hali i przed telewizorami fajny boks. Choć teraz pewnie wielu będzie uważało, że faworytem jest mój rywal.

Pana trener Fiodor Łapin od lat przekonywał, że "Główka" to pięściarz z wielkim potencjałem. Nie wszyscy wierzyli.
Kilka razy pokazałem ludziom, że się mylą. Chciałbym spojrzeć w oczy tym wszystkim, którzy mnie skreślali. Teraz spotkam się z Usykiem, a chciałbym jeszcze z Denisem Lebiediewem i każdym, kto posiadałby pas mistrza innych federacji. Wtedy można byłoby powiedzieć o kimś, że jest numerem jeden w swojej wadze. Nikogo nie unikam. No, prawie nikogo, bo na przykład z Krzysztofem Włodarczykiem nie wejdę do ringu.

Pan opowiada, że pieniądze to nie wszystko, a Ukraińcy mówią, że oferowali panu pół miliona dolarów za występ na Ukrainie. A jednak walczy pan w Polsce.
Słyszałem o tym pół miliona. Nieźle, prawda?! Rozmawiajmy jednak poważnie. A skoro już ma być o kasie, to powiem tyle, że jestem zadowolony z tego, co wynegocjowałem za walkę z Usykiem. Nie chcę rzucać kwotami, ale naprawdę nie jest źle. Będzie na waciki i coś tam jeszcze się dokupi.

Pełna treść rozmowy w "Przeglądzie Sportowym" >>