Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- To kolejny sukces, na który ciężko sobie zapracowałem - mówi mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (26-0, 16 KO), który niedawno obronił pas, wygrywając na punkty ze Stevem Cunninghamem. Polak już myśli o kolejnym pojedynku, w którym prawdopodobnie zmierzy się z Ukraińcem Oleksandrem Usykiem.

Przede wszystkim gratulacje. W pojedynku z Cunninghamem pokazał pan wielką klasę. Emocje już trochę opadły?
Krzysztof Głowacki: Walka była ciężka, ale na taką właśnie się nastawiałem. To kolejny sukces, na który ciężko sobie zapracowałem. Udało się wygrać z Amerykaninem, jest super! Emocje rzeczywiście troszkę już opadły, w poprzedni poniedziałek wróciłem do Polski.

Gdyby miał pan sobie wystawić notę za walkę z Cunninghamem, to jaka byłaby to ocena?
No cóż, szóstki na pewno bym sobie nie wystawił. Dużo brakowało do tego, żeby była pełnia szczęścia. Nie zrealizowałem do końca planu taktycznego, także oceniam ten występ na trzy z plusem.

Federacja WBO naciska na to, aby w kolejnym pojedynku zmierzył się pan z Ołeksandrem Usykiem. Czy chciałby pan stanąć w ringu z Ukraińcem?
Jasne! Myślę, że to bardzo dobry zawodnik, mistrz olimpijski i moglibyśmy dać kibicom świetną walkę. Fani na Ukrainie uwielbiają Usyka, on ma wypełnić tę lukę, która powstanie po braciach Kliczko. Jestem gotowy pojechać do Kijowa, zmierzyć się z Usykiem np. na stadionie. Wszystko wskazuje, ze walka z nim to będzie kolejny krok w mojej karierze i już nie mogę się go doczekać.

Usyk ma na koncie znakomite osiągnięcia na ringach amatorskich, ale wciąż niewielkie doświadczenie jako zawodowiec. Zasługuje, by już teraz walczyć z mistrzem świata?
Rzeczywiście, do tej pory Ukrainiec nie mierzył się z czołowymi pięściarzami wagi cruiser, ale ja jestem gotowy dać mu szansę. Przecież kiedy przystępowałem do walki z Marco Huckiem, też nie byłem znany szerszej publiczności. Pojedynek z Niemcem był moim pierwszym stoczonym poza Polską, ale pokazałem, że w boksie nie można nikogo lekceważyć.

Wspomniał pan o Hucku. Jak reaguje pan na prowokacje Niemca, który domaga się rewanżu i twierdzi, że pierwszy pojedynek wygrał pan niezasłużenie?
To taki typ, który ciągle musi coś gadać. Nawet gdybym znokautował go po raz drugi, to i tak pewnie znalazłby sobie jakąś wymówkę. Dla mnie możemy walczyć w każdej chwili, proszę bardzo. Skończy się tak samo, jak za pierwszym razem.

Pełna treść artykułu na Sport.interia.pl >>