Krzysztof Głowacki (26-0, 16 KO) od sierpnia ubiegłego roku posiada pas mistrza świata federacji WBO wagi junior ciężkiej. Po zwycięstwie nad wieloletnim czempionem (2009-15) Marco Huckiem oraz obronie tytułu w potyczce ze Steve’em Cunninghamem (16 kwietnia), 29-latek z Wałcza powinien przystąpić do walki z obowiązkowym pretendentem. Jest nim Ołeksandr Usyk (9-0, 9 KO), mistrz olimpijski z Londynu w wadze ciężkiej (91 kg).

Ukrainiec urodzony na Krymie miał walczyć w ostatnią sobotę w Kijowie, lecz wycofał się z powodu kontuzji. Siergiej Watamaniuk, trener i menedżer 29-letniego Usyka, zapewnia „PS”, że uraz nie jest poważny.

- Wszystko jest w porządku. Ołeksandr dochodzi do zdrowia. O kontuzji już nie myślimy. Na pewno będzie gotowy, aby w lipcu lub sierpniu walczyć z Głowackim o mistrzostwo świata. Do tego pojedynku przygotuje go z moją pomocą amerykański szkoleniowiec James Ali Bashir - informuje Watamaniuk.

16 kwietnia w Nowym Jorku pięściarz z Wałcza pokonał Cunninghama na punkty, czterokrotnie posyłając filadelfijczyka na deski. Współpracownik Usyka nie jest skłonny do szczególnego chwalenia Głowackiego.

- Cunningham, który ostatnio walczył w wadze ciężkiej, wyglądał gorzej niż powinien był wyglądać, aby zagrozić Polakowi. Nie powiem, że wygrana Głowackiego nie zrobiła na mnie wrażenia. Jest mistrzem świata i wygrał pojedynek wyraźnie. Mnie interesował jednak nie wynik, lecz to, jak bokserzy zachowują się w ringu. Czy Głowacki jest dziś najtrudniejszym rywalem Usyka w wadze junior ciężkiej? Trudno powiedzieć. Wygrał dwie walki z bokserami wysokiej klasy. Zasłużył na szacunek. Huck i Cunningham pozwolili mu rozwinąć skrzydła. Zobaczymy, jak poradzi sobie z Saszą. Nie sądzę, aby poszło mu tak łatwo - zaznacza trener i menedżer.

Promotor „Główki” Andrzej Wasilewski poinformował ostatnio, że pojedynek może się odbyć w USA. Ukraińcom zależy na organizacji walki w swoim kraju, na stadionie w Odessie, Lwowie lub Kijowie. Mówił o tym promotor Ołeksandr Krasjuk z firmy K2.

- Sądzę, że pojedynek na stadionie jest możliwy, bo Sasza jest na Ukrainie bardzo popularny. Walka o mistrzostwo świata wywołałaby duże zainteresowanie. Polacy są naszymi sąsiadami, więc może i wasi kibice przybyliby do nas w całkiem dużej liczbie? - zastanawia się Watamaniuk.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>