Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Krzysztof Głowacki (25-0, 16 KO) już niebawem będzie mógł się nacieszyć mistrzowskim pasem WBO wagi junior ciężkiej, który wywalczył w piątek w Newark, pokonując przez nokaut Marco Hucka (38-3-1, 26 KO).

"Główka" do Polski powrócił w niedzielę, ale jak się okazało, mistrzowskiego trofeum ze sobą nie przywiózł. Nie było to jednak wcale związane z tym, że władze World Boxing Organization były nieprzygotowane na jego zwycięstwo, lecz wynikało z faktu, iż pas, który Huck wniósł do ringu, był po prostu jego własnością (było na nim wygrawerowane jego nazwisko). 

Bokserskie federacje nie praktykują przygotowywania wcześniej pasów na wypadek utraty ich przez urzędującego mistrza, lecz wykonują ich kopie dopiero gdy zaistnieje taka potrzeba, czyli gdy czempion przegra swoją walkę. Nowy mistrz swoje trofeum dostaje "od ręki" jedynie wówczas, gdy walka odbywa się o tytuł wakujący.

- Głowacki dostanie nowy pas wkrótce, z wygrawerowanym swoim nazwiskiem. Cóż to była za wspaniała walka! - można przeczytać na oficjalnym koncie twitterowym WBO.

W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że mniej dżentelmeńsko od Krzysztofa Głowackiego zachował się we wrześniu ubiegłego roku Grigorij Drozd, który po pokonaniu Krzysztofa Włodarczyka wobec braku nowego pasa WBC przy ringu pojechał do domu z pasem "Diablo". Rosjanin musiał później odesłać Polakowi jego własność, a  sam otrzymał od WBC sobie dedykowaną kopię.