- Pas EBU to tylko przystanek na mojej drodze - powiedział Kamil Szeremeta (17-0, 3 KO) po piątkowej wygranej z Alessandro Goddim. Polak od kilkudziesięciu godzin jest mistrzem Europy wagi średniej.

Spodziewaliście się aż tak łatwej walki?
Kamil Szeremeta: Pracowaliśmy na to, żeby wszystko mieć pod kontrolą. Ten kończący cios to nie był przypadek. To było wypracowany. Wiedzieliśmy, że Goddi odkrywa się, kiedy zadaje podwójny lewy i trzeba go wtedy skontrować.

Jak to się stało, że zacząłeś przewracać rywali pojedynczym ciosem?
Precyzja. Zawsze mi jej brakowało. Wiele osób mówiło, że jestem silnym, ale brakowało precyzji. Teraz wszystko było jak należy.

Władimir Kliczko kiedyś powiedział, że ojcowie biją mocniej. Zgodzisz się z tym?
Coś w tym jest. Ja oczywiście głównie robię wszystko dla mojej córki. Chcę, żeby była dumna z ojca i mogła się pochwalić, że jej tata jest mistrzem Europy, kiedy pójdzie do przedszkola. Chociaż wtedy być może będzie już się mogła pochwalić, że jej ojciec jest mistrzem świata.

Po pierwszej rundzie już byłeś pewien zwycięstwa?
Tak, w pierwszej rundzie podłączyłem go na górę i na dół. Poczułem, że już go mam.

Widać było u ciebie duży spokój. W ogóle nie odczułeś presji walki o stawkę?
Nie, byłem bardzo spokojny, niczym sie nie stresowałem. Jak grali hymn, to podszedłem, przytuliłem biało-czerwoną flagę i kompletnie się wyłączyłem. Byłem skoncentrowany i słyszałem wszystkie uwagi narożnika. Pamiętam jak w pierwszej rundzie usłyszałem trenera, który zwrócił mi uwagę, żeby nie wypadać po ciosach, to nawet miałem czas, żeby podnieść rękę i pokazać trenerowi, że usłyszałem jego uwagę. Generalnie Fiodor Łapin jest pierwszym trenerem, którego słucham podczas walki. Ma na mnie tak duży wpływ, że faktycznie słyszę jego głos z narożnika w trakcie pojedynku. Wcześniej w ringu czułem, że jestem sam, zdany na siebie.

Przygotowania trwały kilka miesięcy, ale wydawało się, że trafiliście z formą idealnie.
Tak, w dniu walki czułem się rewelacyjnie, chociaż sam jestem ciekawy, jak by to wyglądało, gdyby to trwało więcej rund. Trener mnie pytał po pierwszej rundzie jak się czuję, a ja go uspokajałem, że wszystko jest w porządku. Mógłbym boksować w takim tempie przez 12 rund.

Jak wyglądało świętowanie po wygranej?
W Rzymie skromnie, bo nie było wielu polskich kibiców, chociaż i tak kilku fanów z Białegostoku przyleciało do Włoch. W domu żona zrobiła mi za to niespodziankę, bo czekali na mnie wszyscy znajomi i przyjaciele. Zapowiedziałem, że wygram, przywiozę pas i będę jadł ciasto po zwycięstwie, i tak się stało. Żona zrobiła mi trzy ciasta.

Dostałeś pas od razu po walce?
Tak, i dobrze, bo niedługo odbieramy mieszkanie, a mamy tam zaprojektowaną specjalną gablotę na pasy. Co ciekawe, jak ta gablota była projektowana, to na wizualizacjach był tam ten pas EBU, więc nie mogłem go nie zdobyć, bo zespułbym projekt.

Rozmawiałeś z promotorem o dalszych planach?
Rozmawialiśmy krótko z moim promotorem Andrzejem Wasilewskim o tym, że może być oferta stoczenia obrony pasa we Włoszech, być może z innym zawodnikiem. Nie chcę jednak na razie o tym rozmawiać. Przez tydzień nie chcę nawet myśleć o boksie.

Byłbyś chętny na kolejną wyprawę do Włoch?
Ja nie mam z tym problemu. Trzeba na pewno zbierać doświadczenie w walkach wyjazdowych, bo pojedynki o najważniejsze tytuły pewnie będę dostawał poza Polską. Pierwsze doświadczenie było dobre i trzeba iść tą drogą.

Do tej pory, kiedy mówiłeś o tym, że chcesz być mistrzem świata, wiele osób tylko się uśmiechało. Być może teraz zmienią zdanie?
Ja wierzę w siebie i słucham tylko osób, które są dla mnie ważne - rodziny, trenerów, przyjaciół. W internecie pojawiają się różne komentarze na mój temat, ale nawet jak je przeczytam, to nie biorę ich do siebie. Ja mam w głowie poukładane, wiem na co mnie stać, wiem co chcę osiągnąć i będę do tego dążył. Pas EBU to tylko przystanek na mojej drodze do dalszych sukcesów.

Czujesz się już gotowy, żeby boksować z każdym w wadze średniej?
Szczerze mówiąc, to chciałbym podnosić sobie poprzeczkę stopniowo. Wiem, że dzisiaj porwanie się na walki z takimi zawodnikami jak Saul Alvarez czy Giennadij Gołowkin, to byłby ogromny przeskok, ale jest kilku zawodników z czołowej dwudziestki na świecie, z którymi chciałbym się zmierzyć i wiem, że jestem w stanie z nimi wygrać.