- Wiem, że Sebastian zostawi serce w ringu - mówi "Super Expressowi" Kamil Szeremeta (15-0, 2 KO), który jutro na gali w Legionowie zmierzy się z Sebastianem Skrzypczyńskim (12-14-2, 5 KO). Choć białostoczanin jest zdecydowanym faworytem tej walki, to zapewnia, że nie zlekceważy rywala.

- Przygotowuję się tak, jakby czekała mnie najtrudniejsza walka w życiu. Sebastian nie ma najlepszego bilansu walk, nie jest technicznym wirtuozem i wygrywałem już z lepszymi. Ale wiem, że zostawi w ringu serce - przekonuje Szeremeta.

27-latek jest oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza Europy wagi średniej, ale na walkę o pas będzie musiał poczekać do drugiej połowy roku. Wcześniej Szeremetę czeka ważna zmiana w życiu prywatnym, ponieważ lada dzień na świat przyjdzie jego córka.

- Termin porodu wypadał przed walką, ale żona powiedziała, że wraz z córeczką "poczekają" na mnie po walce - mówi Szeremeta.

Głównym wydarzeniem gali w Legionowie będzie pojedynek pomiędzy Krzysztofem Zimnochem i byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Michaelem Grantem. W piątek w warszawskiej restauracji Champions o godz. 13.30 odbędzie się otwarta dla kibiców ceremonia ważenia przed imprezą w Arena Legionowo. 

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>