Zobaczymy pana walczącego 10 grudnia na gali we Wrocławiu?
Kamil Szeremeta: Nie jest to jeszcze pewne. Nawet sam trener Fiodor Łapin jeszcze nie wie. Promotorzy Andrzej Wasilewski i Tomasz Babiloński nie mogą porozumieć się co do mojego występu. Tak więc mój występ we Wrocławiu jest pod znakiem zapytania.
 
Które ze swoich zwycięstw uznaje pan za najcenniejsze? Wygrana z Rafałem Jackiewiczem?
Nie. Wszystkie walki są bardzo ważne. Patrząc wstecz jakoś nie mogę tego ocenić. Każda walka daje mi nowe doświadczenia, każda walka pnie mnie w górę i mam nadzieję, że 10 grudnia też będę mógł się pokazać, żeby ten rok zamknąć trzema walkami, a nie dwiema. Bo dwie walki to zdecydowanie za mało.
 
Był pan utytułowanym bokserem na amatorstwie. Obserwował pan funkcjonowanie związku od środka i doświadczał  jego działań. Co trzeba zmienić, by miał pan godnych następców.
Bombę podłożyć… Oczywiście żartuję. Na pewno trzeba diametralnej zmiany o 180 stopni. Zatrudnić tam młodych trenerów i młodych zarządców. Przede wszystkim zadbać o sponsorów. Nie oszukujmy się. Chłopaki po 18 lat mogą jeszcze boksować dla kadry, dla orzełka za darmo, bo wiadomo, że tam pieniędzy nie ma. Ale w wieku 20-22 lat mając dziewczynę, jakieś tam plany chciałoby się już zarabiać. Jeśli ja poświęcam się 24 h na dobę, myślę tylko i wyłącznie o reprezentowaniu kraju jak najlepiej, to chciałbym też mieć z tego jakieś pieniądze. Dla mnie w wieku 18 lat boks był pasją, taką moją miłością. Ale później przerodziło się to w pracę, w zarabianie pieniędzy. Nie ma co się oszukiwać, nikt mi do gara jedzenia nie włoży. Jak obserwuję chłopaków, że muszą pracować, to nie dadzą z siebie 100 proc. na treningu i w walce. Dlatego trzeba załatwić sponsorów i młodszą kadrę szkoleniową. W nas Polakach, w naszych chłopakach jest potencjał, tylko trzeba oszlifować te diamenty. Są na pewno zawodnicy, którzy byliby dobrzy, ale potrzebują opieki nad sobą i pary groszy.
 
Maciej Sulęcki celuje obecnie w Billy Joe Saundersa. Pan kogo ma swoim celowniku z czołówki wagi średniej?
Maciej jest obecnie 8. w wadze średniej. On już jest na takim poziomie, że może mierzyć w takie nazwiska jak Saunders. Dla mnie jeszcze brakuje jednak kilku walk, żeby móc celować w takie nazwiska z czołówki. Na razie wiem gdzie jest moje miejsce.
 
Pełna treść artykułu na Ringblog.pl >>