Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Co się dzieje z Jordanem Kulińskim? Czemu nie walczysz? Po ostatnim starciu z Podłuckim należało kuć żelazo, poszło w Polskę, mogło być tylko lepiej, tymczasem promotor chyba zapomniał o Tobie...
Jordan Kuliński: Dokładnie tak jak mówisz. Promotor chyba zapomniał, a bardzo szkoda, bo w końcu jak sama nazwa wskazuje jest po to by promować swojego zawodnika, a to był idealny moment. Cała bokserska Polska o tej walce mówiła, zrobiłem dobre wrażenie, miałem mega formę. Naprawdę nie wiem o co do końca tutaj chodzi, przeszedłem już kolejny obóz po nic, kolejny start został mi odwołany, mijają kolejne miesiące gdy powinienem się rozwijać i zarabiać pieniądze. Takie rzeczy ostro mnie zniechęcają...

No właśnie, miała być walka na gali w Międzyzdrojach, co nie zagrało?
Rzekomo nie starczyło dla mnie czasu antenowego, co jest bardzo niezrozumiale skoro od początku roku było wyraźnie mówione za kulisami, że mam tam walczyć z ciekawym przeciwnikiem.

Nie walczysz wiec nie masz dochodów, to chyba nie jest zbyt ciekawa sytuacja, z czego żyjesz?
Jak już wspominałem stoję na bramkach weekendami, a gdyby nie moja kobieta, pewnie umarłbym z głodu już dawno. Dzięki trenerowi Łukaszowi Landowskiemu mam zapewnione co miesiąc jakieś drobne środki, które nieco mnie odciążają. Ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. Tak czy siak nie patrze już nawet na pieniądze, nigdy nie były dla mnie najważniejsze, choć wiadomo - chciałbym mieć ten komfort i w spokoju trenować nie martwiąc się o byt.

Nie boisz się, że taki wywiad ci zaszkodzi?
W czym? Mówię co myślę, zawsze taki byłem. W ostatnich rozmowach z promotorem powiedziałem mu to samo, że to jest bardzo słabe, że walczę co pół roku i to jeszcze nic pewnego. Ale może jeśli te informacje pójdą publicznie, to coś się ruszy, obecnie w naszym środowisku w taki sposób wyjaśnia się sprawy.

Pełna treść artykułu na Wloclawek.info.pl >>