Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Izuagbe Ugonoh (15-0, 12 KO) po blisko rocznym pobycie w Las Vegas wrócił do Polski. Pięściarz klasyfikowany na 15 miejscu w rankingu federacji WBO będzie uczestniczył w najbliższej edycji programu "Taniec z Gwiazdami", a kolejną walkę planuje nie wcześniej, niż w połowie przyszłego roku.

Wiele osób martwi się, że zamiast wykorzystać ostatnie sukcesy i podejmować coraz większe wyzwania sportowe, zdecydowałeś się na jakiś czas odstawić boks na rzecz tańca.
Izu Ugonoh: Będę tańczył, to prawda, ale będę też trenował boks. Podczas treningów do programu oraz samych odcinków będę mieszkał w Warszawie i mam w głowie jakieś nazwiska, które mogą mi pomóc w tym czasie w treningu bokserskim. Od razu powiem, że nie myślałem w tym kontekście o trenerach Andrzeju Gmitruku i Fiodorze Łapinie, których oczywiście bardzo szanuję.

Kiedy w takim razie rozpoczniesz przygodę z "Tańcem z Gwiazdami"?
Treningi taneczne rozpoczynam z początkiem lutego i plan jest taki, żeby zostać tam do samego końca, czyli do ostatnich dni maja.

A kiedy mógłbyś stoczyć pierwszą walkę po tym okresie roztrenowania?
Jak tylko skończą się moje zobowiązania wobec programu, to pakuję walizki i lecę do Las Vegas, więc mógłbym boksować już w czerwcu.

Czyli zaczynasz sparingi i możesz myśleć o walce.
Zdecydowanie tak, potrzebowałbym czterech tygodni i mógłbym boksować. Dalej będę trenował w Las Vegas z Kevinem Barrym, a jeśli walki będę toczył walki w Polsce, to będziemy tutaj przylatywać na 10-12 dni przed samym pojedynkiem. Podobnie jak to robiłem w minionym roku przy walkach w Nowej Zelandii.

Niektórzy martwią się również, że twój kalendarz startów będzie uzależniony od Josepha Parkera, drugiego podopiecznego Kevina Barry'ego. To może być jakiś problem?
Terminarz rocznych startów Josepha Parkera jest ustalany z bardzo dużym wyprzedzeniem. Nie sądzę, żeby nasz trener nie był w stanie zapanować nad dwoma zawodnikami. Nie ma ich w końcu dziesięciu. Jestem spokojny i ufam ludziom, którzy do tej pory prowadzą mnie w dobrym kierunku.

Masz przesyt boksu po sześciu walkach w ciągu czternastu miesięcy?
Nie, wręcz przeciwnie. Głód walki po ostatnim występie jest u mnie bardzo duży, bo nie mogłem się wyboksować w te kilkadziesiąt sekund. Mimo wszystko, okres, który jest przede mną, czyli treningi taneczne i lekkie treningi bokserskie, na pewno przyda się, chociażby na regenerację mięśni. Cieszę się przede wszystkim, że będę mógł spędzić kilka miesięcy w Polsce, bo dawno już nie miałem takiej okazji.

Niedawno pojawiały się nieoficjalne informacje, że telewizja Polsat chętnie zobaczyłaby ciebie na swojej kwietniowej gali w walce z Krzysztofem Zimnochem, chociaż on nie chciał takiej konfrontacji ze względu na wasze dobre relacje. Jak to wygląda z twojej strony?
Podobnie. Nie mam nic przeciwko walkom z Polakami, jeśli będą to pojedynki o mistrzostwo świata. Jeśli miałbym walczyć z moim kolegą zwykły pojedynek rankingowy, to wolałbym tego nie robić. Wszyscy dążymy do tego samego celu, czyli do tytułu mistrza świata i nie widzę potrzeby, żeby się nawzajem eliminować.

Czyli marzenie wielu internautów i pojedynek z Arturem Szpilką też odpada?
Artura bardzo lubię, a poza tym on ma teraz zupełnie inne plany. Moja odpowiedź będzie tutaj taka sama. Trzymam mocno kciuki za Artura w walce z Deontayem Wilderem, mam nadzieję, że zdobędzie tytuł mistrza świata wagi ciężkiej jako pierwszy Polak i potem pozwoli mi zaboksować ze sobą w pierwszej obronie. To byłoby coś, prawda?