Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Gołota SaletaDzień przed walką Andrzej Gołota (41-7-1, 33 KO) i Przemysław Saleta (43-8, 21 KO) nie kipieli agresją, zamiast tego było miejsce na uśmiechy, autografy, a nawet "żółwiki" Pierwszy zaprezentował się Przemysław Saleta. Tylko w czarnych bokserkach na sobie ważył 104,9 kg. Co do grama. Andrzej Gołota – w dłuższych, koszykarskich spodenkach był cięższy – 110,1 kg. Zachowywali się grzecznie i spokojnie. Reszta – w sobotę w ringu.

Na ceremonię ważenia do Ergo Areny mogli przyjść kibice. I przyszli. Tłumu nie było, ale tłumek na pewno. Przed rozpoczęciem części oficjalnej Gołota z Saletą nawet się do siebie nie zbliżali. Rozmowni też nie byli, nie odmawiali tylko dzieciom wspólnych zdjęć i autografów. Po ważeniu pięściarze stanęli twarzą w twarz. Po kilkunastu sekundach Saleta zaczął się śmiać. Wyciągnął do rywala prawicę. A ten zamiast ją uściskać, przybił „żółwika".

– Bardzo dobrze, tyle chciałem ważyć – podsumował Gołota. – Nie wiem, czy Saleta się mnie boi, czy nie. Nie patrzyłem mu w oczy. Zresztą co można w oku zobaczyć poza tęczówką i źrenicą?

Gołota jest zadowolony, bo wreszcie ma zdrową lewą rękę. Już po walce z Tomaszem Adamkiem przeszedł operację. To wtedy, siedząc przed telewizorem poznał, co go czeka na sportowej emeryturze. Rzucił się do treningów tego samego dnia, kiedy dostał na to zgodę od lekarza. Rzucił to celne określenie, bo trenował trzy razy dziennie. – Człowieku, zmieniło się tyle, że wreszcie mogę boksować i lewą, i prawą ręką. A nawet z Tysonem mogłem używać tylko jednej. Bajer, co? – mówił Gołota.

Jego trener Andrzej Gmitruk był dobrej myśli. – Jest silny, ma bardzo mocny cios. Z kondycją nie będzie problemów – wyliczał zalety Gołoty. W szatni, tuż przed walką, prawdopodobnie dojdzie do jednorundowego sparingu. – Jeszcze się nad tym zastanowimy, ale Andrzej na pewno musi wychodzić rozgrzany – mówił Gmitruk. Zapewnił też, że jego zawodnik do pojedynku jest gotowy mentalnie. – Przyjechała pani Mariola. Wcześniej, niż to było zaplanowane, za co bardzo jej dziękuję. Przyjechali jego przyjaciele. Spędzał czas z ludźmi, których lubi. Przez całe przygotowania w Warszawie wszyscy nam pomagali – podkreślał Gmitruk.

Saleta podczas przygotowań ruszał się z Warszawy, a na obóz wybrał się do Krynicy–Zdroju. Z Gołotą chciał walczyć zawsze, dwa razy było blisko, ale udało się dopiero teraz, kiedy panowie mają po 45 lat. Saleta twierdzi, że po oddaniu córce jednej nerki może trenować na najwyższych obrotach. I walczyć. – Jeżeli były tu jakieś emocje, to tylko pozytywne – podsumował ceremonię ważenia. Jak będzie się bił? – W półdystansie, nie zamierzam się na niego rzucać – zapowiedział.

Wiadomo, że panowie za sobą nie przepadają, choć iskry nie lecą. Odwrotnie, kiedy Saleta spotkał na konferencji żonę Gołoty, grzecznie się z nią przywitał. Kontakty ograniczone są jednak do minimum, pięściarze nie mieszkają w tym samym hotelu. Gołota zatrzymał się w tym, przed którym w 2002 roku doszło do awantury z pasażerem taksówki, co skończyło się procesem sądowym. Na rozmowę nie było co liczyć. – Proszę go zrozumieć. Czy to pan Przemek Saleta, czy Mike Tyson, w ringu czeka Andrzeja bitwa. To nie jest miejsce do wymiany uprzejmości, jeden będzie próbował unicestwić drugiego – mówiła Mariola Gołota. Przed walką wieczoru odbędzie się siedem pojedynków. Próba unicestwienia ma się zacząć po 23. {jcomments on}