Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Urodzony w Charkowie, od kilku miesięcy mieszkający w Polsce. 22–letni Fiodor Czerkaszyn postawił wszystko na boks, a przyszłość związał z ojczyzną babci. W ringu pozostaje niepokonany, a najtrudniejszą walkę do tej pory stoczył... o Kartę Polaka. W zaledwie trzy miesiące nauczył się nowego języka i trafił pod opiekę wymarzonego trenera. W sobotę w Wałczu mistrz świata muay–thai oficjalnie zadebiutuje w grupie KnockOut Promotions podczas gali, która rozpocznie wieloletnią współpracę największej grupy promotorskiej z Telewizją Polską. Transmisja od 20:05 w TVP Sport, Sport.tvp.pl i aplikacji mobilnej TVP Sport oraz od 00:40 w TVP1.

Czerkaszyn będzie jednym z bohaterów gali KnockOut Boxing Night #1. W Wałczu zostanie zainaugurowany projekt Knockout Promotions i Telewizji Polskiej. Przed nami pierwsza z cyklicznych imprez pięściarskich, w której główną atrakcją wieczoru będzie starcie byłego mistrza świata z byłym pretendentem, a więc bój Krzysztofa Głowackiego z Kolumbijczykiem Santanderem Silgado.

Życiowe losy tego 22–latka są szalone. Prawie 400 stoczonych walk w różnych formułach, mistrzostwo świata, Europy, nieprzeciętne predyspozycje i naturalny "zew walki". Gdy w domu rodzinnym odnalazł się akt urodzenia babci z Torunia – prawdziwy biały kruk rodziny Czerkaszynów – natychmiast zaczął walkę inną od wszystkich, o Kartę Polaka. Dopiął swego, wsiadł w samochód i przyjechał do Warszawy, bo jak sam przyznaje "życie dało mu sygnał". W sobotę zmierzy się z doświadczonym Danielem Urbańskim (21-23-3, 5 KO) i na dobre rozpocznie kolejny marsz w swoim życiu.

Pomimo młodego wieku imponuje doświadczeniem. Statystykami bije na głowę większość zawodników. Występuje w limicie kategorii średniej (72.6 kg),a gdy rozpoczynał przygodę ze sportami uderzanymi ważył ponad 40 kg mniej.

– Stoczyłem łącznie około 400. pojedynków. Gdy walczyłem po raz pierwszy, ważyłem 26 kilogramów. Miałem wtedy siedem lat. Przegrałem i do dzisiaj to pamiętam. Byłem zły, niepocieszony, ale poczułem równie szybko zew walki. Zrozumiałem, że to jest moja droga. Zawodowo walczę od 16. roku życia, w ten sposób zarabiałem pieniądze jeszcze jako nastolatek. Stoczyłem także ponad 20 bojów w profesjonalnym tajskim boksie, zdobywając m.in. pas mistrza Europy. Koło głowy latały łokcie, kolana...Trzeba było uważać – opowiada.

Chciałby umiejętnie skupić uwagę zarówno polskich jak i ukraińskich kibiców. Za wzór stawia Władimira Kliczkę, który przez lata występował na niemieckich ringach, integrując fanów z dwóch krajów.

– Pragnę połączyć Polskę z Ukrainą na ringu. Nie mógłbym odrzucić ukraińskiej flagi, bo przecież tam się wychowałem, tam prowadzą moje korzenie. Z drugiej strony chciałbym też dać coś specjalnego Polakom. Czym żyje bokser? Gdy jego walki podobają się ludziom, o to przecież chodzi. Trzeba dodawać coś od siebie, niezależnie od profesji, którą się wykonuje. Ciekawi mnie opinia ludzi, którzy niekoniecznie na co dzień interesują się pięściarstwem. Umiejętnością jest przyciągnięcie uwagi widza mniej zaznajomionego w danej dyscyplinie.

Pytany na koniec, jaka jest jego ulubiona technika w ataku, odpowiada z pełnym przekonaniem. – Uwielbiam wątróbkę! Zobaczycie mocne lewe haki na korpus rywala, nie będziecie rozczarowani – przekonuje z uśmiechem.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>